Maciej Boinski, choć z kontuzją, chce iść dalej brzegiem Wisły

Gdy na początku stycznia wyruszał na dwumiesięczną wyprawę zapewniał w rozmowie „Pomorską”, że kondycyjnie przygotowany jest dobrze. Obawiał się tylko o zdrowie.- Plany pokrzyżować mi może tylko niespodziewana choroba - twierdził Maciej Boinski.

Chory nie jest, ale podczas wczorajszej wędrówki nabawił się bolesnej kontuzji.

>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<

- Zarzucając plecak na plecy, poślizgnąłem się i uderzyłem o konar drzewa. Odnowiła mi się niedawna kontuzja prawego biodra. Najbardziej boli, kiedy zakładam, albo zdejmuję plecak - wyjaśnia nakielanin. Pomimo bólu nie rezygnuje. Na poniedziałek zaplanował dalszy marsz brzegiem Wisły. Liczy, że kontuzja nie spowolni jego wędrówki. Do pokonania ma jeszcze ponad 600 km.

Wczoraj przeszedł 15 km. Podziwiał piękne widoki. Najpierw wysoki, stromy brzeg Wisły, później podmokły teren porosły starymi wierzbami, bardzo malowniczy. A wreszcie na koniec niesamowicie wyglądający kamieniołom.

Miłym doświadczeniem było wczoraj także spotkanie z młodzieżą i mieszkańcami Józefowa nad Wisłą. Maciej Boinski opowiadał im o rzekach i swojej pasji do samotnego wędrowania.