Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogorzelcy ze Strzelna nie chcą mieszkać byle gdzie

Agnieszka Nawrocka
Życie pogorzelców nadal nie wróciło do normy
Życie pogorzelców nadal nie wróciło do normy Agnieszka Nawrocka
Pół roku po pożarze nie budzą już takiego współczucia i chęci pomocy. Zdarza się, że pogorzelcy spotykają się z niechęcią ze strony innych mieszkańców

Pół roku temu stracili cały dobytek. Dbali o komunalne mieszkania w kamienicach. Latami się urządzali, remontowali. Jednego dnia stracili wszystko.

Mieszkańcy Strzelna i okolic tuż po pożarze kamienic przy ulicach Lipowej i Inowrocławskiej okazali wielkie serce. Przynosili dary, dzielili się tym co mieli. I za to pogorzelcy są im wdzięczni. Jednak kilka miesięcy po tym, jak spłonęły ich domy pamięta się o nich mniej. Choć życie pogorzelców wcale nie wróciło do normy. Po tym jak ogień strawił ich mieszkania i ich wyposażenie lokatorzy dwóch kamienic radzili sobie jak mogli. Niektórzy poszli mieszkać do zastępczych lokali wskazanych przez gminę. Jakoś się tam urządzili. Część znalazła schronienie u rodziny, niektórzy wynajęli mieszkania na własną rękę. Lokale komunalne mieli dostać wszyscy pogorzelcy. Nie wszyscy jeszcze je mają. Niektórzy nie przyjęli propozycji. Nie chcieli wyprowadzać się z miasta, nie odpowiadały im warunki.

Czytaj: Pożar w Strzelnie. Kilkanaście rodzin straciło dach nad głową [zdjęcia]

- Boimy się, że jak przyjmiemy byle co, to tam zostaniemy - argumentowali pogorzelcy.
- Ja przez 30 lat inwestowałam w mieszkanie. Wszystko się spaliło. Dlaczego teraz mam iść do mieszkania, które wymaga kapitalnego remontu? Znów mam je remontować, choć ono nadal nie jest moje - mówi nam jedna z kobiet, poszkodowanych w pożarze.

Jak mówią lokatorzy warunki w proponowanych im mieszkaniach są gorsze, od tych które mieli w spalonych domach. Nie chcą na przykład wspólnych toalet czy mieszkań ogrzewanych piecem. Chcą, aby to gmina wyremontowała dla nich mieszkania.
- Przecież zbierano pieniądze dla pogorzelców. To niech z tych pieniędzy remontują. Dostałam po pożarze 600 złotych i nic więcej, nie było żadnych 6 tysięcy od wojewody. Nie chcę wkładać kolejnych swoich pieniędzy w gminne mieszkanie - mówi nam jedna z poszkodowanych osób.

- Ludzie patrzą na nas wilkiem, bo rzekomo wszystko jest dla pogorzelców. Tymczasem to jest tak, że ktoś mieszka w pięć osób w dwóch pomieszczeniach, ktoś u rodziny, że w jednym łóżku śpią dwie dorosłe osoby - matka i córka. Kończą się umowy najmu, trzeba szukać kolejnych mieszkań do wynajęcia, w bloku czynsz jest kilka razy droższy niż w starych mieszkaniach. Nie wiemy jak długo będziemy żyć w takim zawieszeniu - mówi nam jeden z pogorzelców.

Zdaniem poszkodowanych wiele osób uważa, że nie ma problemu pogorzelców i pomagać im nie trzeba. Co więcej słychać głosy, że mają za duże wymagania. Zresztą podobny pogląd ma część radnych, którzy na jednej z komisji przed wakacjami nie kryli oburzenia, że pogorzelcy nie przyjmują po prostu tego, co im proponuje gmina.
- A my nie wiemy nadal co z nami będzie. Tymczasem są kolejne osoby, które potrzebują mieszkań, bo walą te, w których mieszkają - mówią dawni lokatorzy z Lipowej i Inowrocławskiej. - Przyjmiemy mieszkanie do remontu, zrobimy je za własne pieniądze, a inni dostaną gotowe przy ulicy Michelsona.

W przeszłym roku ma być gotowa do zamieszkania kamienica właśnie przy ulicy Michelsona. W pierwszej kolejności mają ją zasiedlać pogorzelcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska