Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Borównie mieszkańcy nie chcą podłączyć się do kanalizacji ciśnieniowej

(ale)
Pod prawą stroną tej ulicy w Borównie biegnie rura kanalizacyjna o przekroju 60 mm, do której nie chcą się podłączyć mieszkańcy.
Pod prawą stroną tej ulicy w Borównie biegnie rura kanalizacyjna o przekroju 60 mm, do której nie chcą się podłączyć mieszkańcy. Adam Lewandowski
Bo za drogo kosztuje. Jak ten problem rozwiązują w innych gminach? Sprawdziliśmy w Osielsku i Białych Błotach.

Kilka lat temu gmina Dobrcz położyła w Borównie rurę kanalizacyjną. A raczej - rureczkę, bo o przekroju - jak mówią mieszkańcy - szklanki (60 mm).

Skanalizowanie tej miejscowości to pilna konieczność nie tylko ze względu na dyrektywy unijne. Również z tej przyczyny, że jest tu jezioro - popularne kąpielisko dla bydgoszczan. A wokół jeziora jest - jak oceniają mieszkańcy - tysiąc działek rekreacyjnych. I każdy domek letniskowy oraz dom we wsi z szambem.

Za drogo!

O tych bolączkach Borówna pisaliśmy w marcu. O spotkanie prosili nas mieszkańcy, gdy każdy z nich otrzymał pismo i wniosek na "Dofinansowanie kosztów budowy przyłączy kanalizacyjnych". - Każdy uzyska dotację - 45 proc. kosztów inwestycji - zapewnia wójt Krzysztof Szala. Ale mieszkańcy wiedzą swoje.

Mówią: - Koszt podłączenia się do kanalizacji to 9 tys. zł. Nie każdego na to stać. Mogli zrobić kanalizacją grawitacyjną, jak u wójta po drugiej stronie jeziora. Wtedy kosztowałoby nawet nie tysiąc złotych.

Sama do góry nie pójdzie

Problem jednak w tym, że ze względu na konfigurację terenu w tej części Borówna nie można wykonać kanalizacji grawitacyjnej. Bo ścieki same do góry płynąć nie będą. Trzeba wykonać kanalizację ciśnieniową. Czyli przy każdym domu zamontować przydomową przepompownię ścieków (na każdej działce wykopać studzienkę i zamontować pompy).

Komu się to opłaci

Wczoraj szef zakładu komunalnego w Dobrczu zapewniał nas, że nie będzie to kosztowało każdego mieszkańca 9 tys. zł. Dodał jednak, że sama pompa wysokiej wydajności to około 6 tys. zł. Twierdzi, że taka inwestycja opłaca się, bo zamiast kilkunastu złotych za metr sześcienny wywiezionych ścieków z szamba, mieszkaniec płacić będzie już tylko 5 zł.
Sprawdziliśmy to w innych gminach.

W gminie Osielsko

- Od roku 2000 na 2500 odbiorców przydomowe przepompownie ścieków ma prawie 400 z nich - powiedział nam Leszek Dziamski z zakładu komunalnego w Osielsku. - Wszędzie tam, gdzie ze względu na konfigurację terenu potrzebne są pompy ciśnieniowe. M.in. na osiedlu Olimpijczyków w Niemczu, na Karpackiej w Niwach. Koszt na jednego mieszkańca to 8 tys. zł. Pompy mają trzyletnie gwarancje. My pokrywamy koszty eksploatacji i napraw. Chyba że użytkownik zniszczy pompę. Jak? Wystarczy wrzucić do klozetu na przykład metalowe sztućce...

A zdarzają się też ręczniki, prześcieradła i wiele innych rzeczy. Wtedy za naprawę pompy płaci ten, kto ją uszkodził. Na Jana Pawła II w Osielsku, by ścieki płynęły grawitacyjnie, kładziemy rury na głębokość 8 metrów. Koszt ogromny. Strach pomyśleć, co będzie, jak dojdzie do awarii...

W Białych Błotach

W tej gminie przydomowe przepompownie ścieków zakłada na własny koszt gmina. I gmina, a nie właściciel posesji występuje o dotacje unijne. Mieszkaniec płaci tylko około 1000 zł za przyłączenie od przepompowni do budynku.

W Borównie dotąd o założenie przydomowej przepompowni wystąpił jeden mieszkaniec. Jak władze gminy Dobrcz chcą rozwiązać problem skanalizowania terenów wokół jeziora w Borównie?

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska