Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

47 lat po katastrofie lotniczej w Giebni. Apel pamięci, salwa honorowa i łzy wzruszenia

Dariusz Nawrocki
Dariusz Nawrocki
- Pragnę serdecznie podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tego obelisku. Dla mnie i mojej córki oraz córki porucznika Hędzelewskiego jest to wielkie święto prawdy - wyznała wyraźnie wzruszona Zofia Fluder, żona por. Jana Grymuzy.
- Pragnę serdecznie podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tego obelisku. Dla mnie i mojej córki oraz córki porucznika Hędzelewskiego jest to wielkie święto prawdy - wyznała wyraźnie wzruszona Zofia Fluder, żona por. Jana Grymuzy. Dariusz Nawrocki
- Gdyby żołnierze katapultowali się z samolotu, być może spadłby on na zabudowania i doszłoby do jeszcze większej tragedii - komentuje płk. Zbigniew Woźnicki.

11 grudnia 1969 roku Wiesław Wikarski wracał ze szkoły. Na horyzoncie zobaczył mnóstwo gęstego dymu. Szybko wpadł do domu, rzucił w kąt tornister i pobiegł do Giebni. Co jakiś czas słyszał wybuchy. - Momentalnie pojawiło się wojsko i otoczyło cały teren - wspomina. Potem dowiedział się, że rozbił się wojskowy bombowiec (Ił-28). Zginęło trzech żołnierzy: 27-letni pilota por. Jana Grymuza, 30-letni nawigator por. Bonifacy Hędzelewski oraz 21-letni kpr. strz. rtg Ryszard Jędras.

Przez lata wracał myślami do młodych, polskich żołnierzy, którzy zginęli niedaleko jego domu. Poczuł, że musi w jakiś sposób upamiętnić tamten wypadek. Wspólnie z Jackiem Rymarkiewiczem i Sebastianem Witkowskim z Towarzystwa Przyjaciół Janikowa doprowadzili do postawienia w Giebni głazu z tablicą pamiątkową. A w miniony piątek wspólnie z gminą Pakość i kujawskim oddziałem Stowarzyszenia Seniorów Lotnictwa Wojskowego RP zorganizowali uroczystość poświęcenia i odsłonięcia obelisku. Była kompania honorowa z Powidza. Odczytano apel pamięci. Oddano też salwę honorową.

Zdjęcia z uroczystości:W Giebni odsłonięto głaz upamiętniający ofiary katastrofy lotniczej z 1969 roku [zdjęcia]

"Mogli się katapultować"

Zbigniew Wojciechowski, historyk z Pakość, podkreśla, że ciężko było znaleźć jakiekolwiek informacje na temat tamtych wydarzeń. Ówczesna polska prasa na ten temat milczała.

- Jest jeden zapis, którego w kronice dokonał zwykły zakonnik, franciszkanin, ojciec Jakub Kubica - podkreśla historyk.

Oto on: "11 grudnia 1969 roku Pakość i jej obywatele byli świadkami tragedii samolotowej. W godzinach popołudniowych na Giebni, za fabryką lnu i płyt paździerzowych spad wojskowy samolot. Rozbił się i spalił. Zapalił stóg z lnem. W katastrofie zginęło trzech wojskowych. Odnaleziono trzy głowy i trochę innych części ciała. Przyjechała ekipa wojskowa z Inowrocławia, zabrała resztki i wszystko pozostało tajemnicą wojskową. Jedynie Radio Wolna Europa podało wiadomość o tym zajściu" - czytamy w kronice.

Płk. Zbigniew Woźnicki, prezes kujawskiego oddziału Stowarzyszenia Seniorów Lotnictwa Wojskowego Rzeczypospolitej Polskiej, podkreśla, że do dziś nie wiadomo dokładnie, co się stało nad Pakością. Wiadomo, że żołnierze wracali z lotu szkoleniowego. Nagle zorientowali się, że samolot jest uszkodzony. Mieszkańcy widzieli obniżający się bombowiec, za którym ciągnął się warkocz dymu. Po pewnym czasie usłyszeli wybuch.

- Lotnicy nie wyskoczyli z samolotu, chociaż mogli się katapultować. Przypuszczamy, że być może po wyjściu z chmur zauważyli, że znajdują się nad miastem. Gdyby opuścili ten samolot, być może spadłby na zabudowania i doszłoby do jeszcze większej tragedii - komentuje płk. Zbigniew Woźnicki.

Rodziny dziękują

W uroczystość wzięły udział również rodziny żołnierzy. - Pragnę serdecznie podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tego obelisku. Dla mnie i mojej córki oraz córki porucznika Hędzelewskiego jest to wielkie święto prawdy - wyznaje wyraźnie wzruszona Zofia Fluder, żona por. Jana Grymuzy. - Kiedy przed rokiem skontaktował się ze mną pan Jacek, to z jednej strony odżyły bardzo bolesne wspomnienia, a z drugiej strony byłam szczęśliwa, że zebrała się grupa wspaniałych ludzi, którzy zechcieli upamiętnić tragiczne zdarzenia sprzed lat.

Inicjatorzy całego zamieszania są dumni z tego, że udało im się doprowadzić sprawę do końca. - Nie ma wątpliwości, że każde takie tragiczne wydarzenia należy upamiętnić. Krew żołnierska ma jeden kolor. Wszystkich należy uhonorować. Tym bardziej, że zginęli pełniąc służbę - podkreśla Sebastian Witkowski.

- Gdyby nie nasz upór, do tej uroczystości by nie doszło. Ale udało się - wyznaje wzruszony Wiesław Wikarski, a Jacek Rymarkeiwicz dodaje: - Satysfakcja jest ogromna. Warto było się w to aż tak zaangażować.

Za naszym pośrednictwem dziękują wszystkim, którzy pomogli im postawić głaz i zorganizować tę uroczystość. Są to: Marek Brodecki, Stanisław Siembab, Tadeusz Grupa, Andrzej Kowalczyk, Robert Kurczewski, Stefan Git, Robert Hoffmann oraz Stowarzyszenie Seniorów Lotnictwa Wojskowego RP.

Więcej informacji z powiatu inowrocławskiego na: www.pomorska.pl/inowroclaw

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska