Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taksówkarz zmienił kurs. Kobieta wyskoczyła z auta

Maryla Rzeszut
Kierowca taksówki nie reagował na rozpaczliwe krzyki grudziądzanki, by zatrzymał auto, bo chce natychmiast wysiąść.
Kierowca taksówki nie reagował na rozpaczliwe krzyki grudziądzanki, by zatrzymał auto, bo chce natychmiast wysiąść. Tomasz Czachorowski
Pasażerka: - Kierowca użył wobec mnie siły! A policja zbagatelizowała zgłoszenie.

Kinga - młoda grudziądzanka, nie zwróciła uwagi na markę taksówki, do której wsiadła w poniedziałek o godz. 14.30 na postoju przy ul. Wybickiego. Zamówiła kurs do domu. To krótka trasa, ale chciała szybko znaleźć się w domu. Taksówkarz zamiast jechać wprost, skręcił w Kościuszki i Jagiełły.

Kinga tłumaczy: - Wsiadając, wysyłałam sms-a. Źle zapamiętałam kolor: srebrny to był samochód przed taxi, które wzięłam. Kierowca miał mnie zawieźć na Roty Grudziądzkiej. Jechał inną trasą. - To nie po drodze, jak pan jedzie? - pytałam.

Sądziła, że chce „nabić” licznik, jadąc okrężną drogą. - Spokojnie panienko, dojedziemy na miejsce - odpowiadał.

- Wiedziałam jedno: jeśli nie skręci w prawo w Słowackiego, zostanie już tylko droga na Nową Wieś... Krzyczałam, żeby mnie wypuścił, ale nie słuchał. Na zakręcie zwolnił. Wyskoczyłam z jadącego auta, zatrzaskując drzwi - wspomina. - Myślałam, że koszmar się skończył, ale gdy dotarłam do Kościuszki, nagle usłyszałam za plecami: - Wracaj k...o do taksówki!

Dogonił ją. - Przeraziłam się, w pobliżu nikogo nie było. Broniłam się, szarpałam. Krzyczałam tylko: „ Nie boję się ciebie, nie bij mnie, zostaw mnie!” Rzucił mną o blok przy ul. Kościuszki - relacjonuje. - To potężny mężczyzna, nie miałam szans. Ramieniem przydusił mi szyję między głową a klatką piersiową. Nic wokół siebie nie widziałam. Żądał, że mam wrócić do taksówki. Wyzywał mnie: „Ty pojeb... szmato, k...o !” Pewnie by mnie zawlókł z powrotem, tylko nagle obok nas „wyrósł” mężczyzna, który krzyknął: „Co tu się dzieje, pomóc ci?”- zwrócił się do mnie. Wtedy taksówkarz odskoczył. Ale odgrażał się, że wie gdzie mieszkam, znajdzie mnie i załatwi.

Roztrzęsiona Kinga pobiegła do domu. Opowiedziała wszystko rodzicom. Od razu poszła na policję. Z kolegą, bo wciąż była w szoku. - W poniedziałek na komendzie byliśmy ok. godz. 17. Zgłosiłam sprawę, ale nikt nie chciał spisywać tego, co mówię. Od policjanta usłyszałam, że mam ustalić numer rejestracyjny taksówki, bo nie wiadomo, kogo pociągać do odpowiedzialności... Spławili mnie - mówi zmartwiona.

Wróciła do domu. Jej ojciec nie wytrzymał i ok. godz. 20 sam poszedł z córką na komendę policji. Rozmowa już była inna.

- Policjant tłumaczył się, że... to ja nie chciałam składać zeznań - relacjonuje Kinga. - Jeden z funkcjonariuszy pytał mnie, czy dobrze zrozumiałam intencje taksówkarza... Odparłam, że i tak złożę zeznania.

Tymczasem, tuż po całym zajściu, dzięki apelowi Sylwii Reichel na Fb, ludzie przekazywali sobie informacje. Jeden z wpisów: „Po co pisać na fejsie? Idźcie na policję!” Niestety, ale facebook jest skuteczniejszy niż policja w tym kraju, co już nie raz udowodniono...

Wczoraj, niemal dobę po szokującym kursie Kingi, o godz. 11.40 rzeczniczka grudziądzkiej policji Marzena Solochewicz-Kostrzewska oświadczyła „Pomorskiej”: - Nic nam o takiej sprawie nie wiadomo, ale sprawdzę.

Po godz. 15.00 poinformowała nas: - Dziś zgłosiła się kobieta i złożyła szczegółowe zeznania w tej sprawie. Poinformowaliśmy ją, że sprawa kwalifikuje się do dochodzenia roszczeń w sądzie, z powództwa cywilnego i że trzeba do sądu wnieść opłatę. Sąd ustali, jaki przebieg miało to zdarzenie.

Dlaczego w poniedziałek policja nie przyjęła zgłoszenia?

Rzeczniczka: - Policjanci radzili pani Kindze, by przyszła we wtorek i na spokojnie złożyła zeznania. Ustalali też od razu, o którą taksówkę chodzi.

Sylwia „na tropie”

Kinga twierdzi: - Sylwia, poprzez akcję na Fb, w godzinę osiągnęła więcej, niż policja przez kilka godzin. Nagłośnienie sprawy ruszyło ją z miejsca.

Sylwia Reichel to znana strongmenka, brązowa medalistka mistrzostw świata Arnolda Schwarzeneggera w USA (największych siłaczy świata), uczestniczka wielu programów w stacjach tv ogólnopolskiej.

- Wiele kobiet rezygnuje z dochodzenia sprawiedliwości, skoro policja zbywa takie sprawy - mówi Sylwia. - Zszokowana Kinga nie pamiętała marki auta ani numeru bocznego. Było jednak kilka ważnych faktów, a postój taxi przy Wybickiego jest monitorowany.

Po szumie na Fb, gdy „tropiła” temat „Pomorska” i telewizyjne stacje ogólnopolskie, wyjaśnianie sprawy nabrało tempa. Wczoraj w godz. 13-14 odtworzono zapis kamery z Wybickiego i ustalono, kim jest kierowca. To pracownik... służb mundurowych.

Sylwia Reichel ma rację, że Grudziądz nie jest duży. Ojciec Kingi też jeździ taksówką (Kinga ma nazwisko po mężu) i wcześniej działał w służbach współpracujących z policją, która go zna i ma o nim dobre zdanie. Kinga złożyła na policji dokładną relację z dramatycznego kursu taksówką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska