Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Scena domu kultury w Czersku uszkodzona podczas transportu. Kto za to odpowie?

(KL)
Ostatnio scena - już po naprawie - stanęła na Święcie Krwiodawstwa. Na zdjęciu Elwira Bieszke-Binnebesel
Ostatnio scena - już po naprawie - stanęła na Święcie Krwiodawstwa. Na zdjęciu Elwira Bieszke-Binnebesel Anna Klaman
Scena nie będzie rozstawiana na imprezach póki pracownicy nie zdobędą certyfikatu. Taki jest ostatni zakaz burmistrz Czerska.

Scena gminna została uszkodzona podczas transportu pod niskim wiaduktem na ul. Piotra Ferenca. Na "Łęskich kapuśniakach" i dożynkach gminnych gmina nie miała więc do dyspozycji własnej sceny. Trzeba ją było naprawić, co się stało w jednym z miejscowych warsztatów.

Burmistrz Jolanta Fierek wytyka, że stało się to z pominięciem procedur. Twierdzi, że scena powinna zostać zawieziona do producenta. Skontaktowała się z nim i jak mówi, uzyskała informację, że scena powinna posiadać odpowiedni certyfikat potwierdzający, że po naprawie nadaje się do ponownego użytku. Fierek teraz się tego trzyma i domaga się od Ośrodka Kultury odpowiedniego dokumentu. Pismo z miejscowego warsztatu nie jest dla miarodajne.

W piątek wydała zakaz korzystania ze sceny, a "Pomorskiej" powiedziała, że gmina nie będzie teraz ponosić kosztów związanych z uzyskaniem certyfikatu. Mówi, że powinni je ponieść odpowiedzialni, choć jednocześnie nie wini ich za to, że doszło do uszkodzenia sceny. Rozumie, że mogło się to zdarzyć podczas transportu. Ma za to pretensje do dyrektorki Ośrodka Kultury w Czersku Emilii Rekowskiej. Utrzymuje, że ta ukryła przed nią, co się właściwie wydarzyło, twierdząc, że doszło jedynie do przetarcia plandeki. - Z dokumentacji fotograficznej, do której później dotarłam, wynika, że uszkodzona została także konstrukcja. I mówi, że ma żal do dyrektorki, że się z nią nie konsultuje i unika z nią kontaktu. Dodajmy, ostatnio ta przedłużyła zwolnienie lekarskie do końca października. - Nie jestem taką czarownicą, żeby się mnie bać - mówi Fierek. - Przecież możemy się porozumieć, ale musimy rozmawiać.

I nadal utrzymuje, że Rekowska wcale nie jest na jej liście do zwolnienia. Tymczasem ta nie chce komentować sprawy i odsyła nas do Jarosława Schumachera, pracownika OK, a zarazem radnego powiatowego. To on przewoził scenę. Mówi, że pechowo koło podskoczyło i stało się. Zapewnia jednak, że uszkodzenie było minimalne. Dopiero w warsztacie okazało się, że uszkodzona była nie tylko plandeka, ale i wygięta lekko została jedna z rurek. - Ale to nie jest tak, że scena przez to stała się niebezpieczna dla użytkowników - mówi. - Przecież ma cztery słupy, a to była jedna z rurek. Dzwoniliśmy do producenta, ale powiedzieli nam, że to małe uszkodzenie.

Zadzwoniliśmy i my do firmy Alspaw. Łukasz Pawłowski wyjaśnia, że brakuje odpowiednich uregulowań prawnych i choć nie ma obowiązku serwisu u producenta, to z jego praktyki wynika, że klienci często korzystają z tego firmowego, bo wówczas otrzymują odpowiedni dokument - w którym jest opis uszkodzenia, naprawy i informacja, że scenę można nadal bezpiecznie użytkować.
Ostatnio ewidentnie dom kultury jest na widelcu. Czy słusznie? Każdy może odpowiedzieć sobie sam. Burmistrz zaprzecza, jakoby miało dojść i w tej placówce do zmian personalnych. Ale atmosfera się zagęszcza, także za sprawą radnego ...opozycji Macieja Dei, który uznał, że w placówce jest marazm i trzeba to zmienić. Za przykład podał ośrodek w Łęgu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska