Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Chojnicach nie będzie referendum o straży miejskiej

Maria Eichler
Artur Eichenlaub (z prawej) tuż przed sesją rozmawia z Marzenną Osowicką i Leszkiem Peplińskim
Artur Eichenlaub (z prawej) tuż przed sesją rozmawia z Marzenną Osowicką i Leszkiem Peplińskim Maria Eichler
W poniedziałek radni miejscy odrzucili wniosek o przeprowadzenie referendum w sprawie dalszego istnienia w mieście straży miejskiej i ewentualnego opodatkowania się mieszkańców na rzecz tej formacji

Wczoraj radni miejscy odrzucili wniosek inicjatorów zorganizowania referendum o straży miejskiej. Mieszkańcy mieli się wypowiedzieć, czy są za likwidacją tej formacji i czy opowiadają się za wprowadzeniem podatku na rzecz utrzymania straży w wysokości 64, 63 zł rocznie na każdego obywatela.

Czytaj: W Chojnicach chcą likwidacji Straży Miejskiej. Będzie referendum?

W głosowaniu 16 radnych opowiedziało się za odrzuceniem wniosku, trzy osoby były przeciw (Marzenna Osowicka, Mariusz Brunka i Leszek Pepliński), dwie wstrzymały się od głosu (Joanna Warczak i Marek Szank).

O fiasku referendalnego pomysłu zadecydowały błędy formalne, jakich zdaniem komisji doraźnej dopuścili się inicjatorzy. Z powodu błędów nie zweryfikowano 1145 podpisów, które albo miały błędy w nazwisku, albo w PESELU, albo nie figurowały w spisie wyborców, były podwójnie lub potrójnie wpisane. Zakwestionowano też aż 17 kart o różnych numerach, na których było 166 podpisów, ale też dodatkowe adnotacje w postaci zakreśleń odpowiedzi na pytania referendalne. Komisji nie spodobały się takie rzeczy, jak zapis imion w wersji zdrobniałej, o czym otwarcie mówił przewodniczący tego ciała Edward Gabryś. Efekt - liczba podpisów okazała się niewystarczająca.

Nadto organizatorzy akcji nie dopełnili jeszcze jednego obowiązku - poinformowania w zwyczajowo przyjęty sposób o zamiarze urządzenia referendum. Zrobili to dopiero po wytknięciu im tego błędu.

Na nic zdało się zawracanie Wisły kijem przez Mariusza Brunkę, radnego stowarzyszenia Projekt Chojnicka Samorządność, który próbował namówić swoich kolegów do tego, by to rada wzięła w tej sytuacji na siebie ten ciężar i doprowadziła do referendum. Na nic uwagi Leszka Peplińskiego, by nie lekceważyć tylu podpisów i społecznej energii. - Wiemy, jak to jest, przecież też siedziałem w komisjach i bywało, że ktoś na karcie domalował aniołka, a ktoś diabełka - przekonywał radny. - Ale przecież nie to jest ważne.
Klub burmistrza twardo obstawał przy tym, żeby na tym sprawę zakończyć, a radny Andrzej Gąsiorowski sugerował nawet, że radni czują się zastraszeni i że chodzą słuchy, że za chwilę będzie organizowane referendum w sprawie odwołania rady miejskiej...

- I burmistrza - dodawał Arseniusz Finster, który wprawdzie wcześniej mówił, że byłby rozczarowany, gdyby do referendum nie doszło, ale inicjatywy Mariusza Brunki jakoś nie wsparł.

A obecni na sesji inicjatorzy tego przedsięwzięcia Artur Eichenlaub i Kamil Kaczmarek nie mieli okazji zabrania głosu, bo im radni na to nie pozwolili. Przy okazji wyszło na to, że przewodniczący Rady Miejskiej Mirosław Janowski nie zna statutu, bo powoływał się na to, że jest w nim zapis, iż goście spoza rady muszą poprosić o głos przed sesją. Tymczasem po interpelacji Marzenny Osowickiej okazało się, że takiego akapitu tam nie ma...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska