Odjechał volkswagenem

Na plebanii nie było śladów włamania, nie było też żadnej kartki od proboszcza. - Co się stało? - dociekali parafianie. Zaniepokojeni faktem, że proboszcz Piotr Tomaszewski nie odprawił w niedzielę mszy w Dębnicy i Mosinach, chcieli zajrzeć do budynku, ale nie mieli klucza. Proboszcz nikomu nie mówił, że wyjeżdża, nie zostawił też prawdopodobnie żadnej wiadomości zwierzchnikom.

Patrol nie znalazł śladów włamania, a policjanci zwrócili się do dziekana Edmunda Kolanda o zgodę na wejście do plebanii. Policja i strażacy dostali się do budynku przez okienko w kotłowni. - Wewnątrz także nie było śladów włamania ani walki - mówi Marek Szulc, rzecznik prasowy człuchowskiej policji. - Wiadomo jedynie, że ksiądz odjechał niebieskim volkswagenem o numerach rejestracyjnych CSW 99 FM. Prosimy osoby, które widziały taki wóz, o kontakt z policją.

Jak się dowiedzieliśmy, policjanci otrzymali sygnały, że ksiądz może przebywać w województwie pomorskim, jego komórka jednak nie odpowiada.

Nie wiadomo, co stało się z proboszczem, którego tak niedawno żarliwie bronili wierni, gdy biskup chciał go przenieść do innej parafii. Rzecznik kurii diecezjalnej nie chciał wypowiadać się na temat tajemniczego zniknięcia.**- Biskup powołał nowego proboszcza. Jest nim ksiądz Andrzej Wierzchowski, wikariusz z parafii św. Jakuba w Człuchowie - powiedział "Pomorskiej" ks. Ireneusz Smagliński. - Proszę wybaczyć, ale nie będę się wypowiadał na ten temat.

Wczoraj ks. Wierzchowski odebrał dekret, nie wiadomo, kiedy obejmie obowiązki. Po południu policja nadal szukała ks. Tomaszewskiego. __