Obcięli pensję. Eksperta brakuje w chojnickim starostwie

Po naszym artykule pt. „Gdy pan Jacek choruje, mało się buduje” głos zabrała na sesji radna Mirosława Dalecka. Nawiązała do niego, zauważając, że tak doświadczonego pracownika należy szanować, bo jak się okazuje, w przeciwnym wypadku w wydziale jest paraliż.
Przypomniała, że już na sesji czerwcowej apelowała, by nie obniżać wynagrodzenia dwóch wicedyrektorów, zatrudniając nowego dyrektora, bo to obniża motywację.

>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<

A obniżka, jak dodała, była wysoka, bo to aż 1 tys. 400 zł, a to już nic innego jak degradacja. Przypomnijmy, pisaliśmy, że były już zastępca wydziału Jacek Marciniak choruje od dłuższego czasu. W rozmowie z „Pomorską” wicestarosta Marek Szczepański przyznał, że dłuższa nieobecność pana Jacka z punktu widzenia pracy wydziału jest fatalna, bo pan Jacek to doświadczony pracownik.

Rozmawialiśmy w kontekście przekładanych inwestycji, takich jak budowa chodnika na ul. Łukowskiej w Czersku. Wicestarosta zdradził wtedy, że przeszkodą nie są wcale pieniądze, tylko kłopoty kadrowe.

Na sesji Szczepański, uznał, że „paraliż” to zbyt grube słowo, bo inwestycje za ok. 15 mln zł są realizowane. Nie odniósł się do obniżenia jego wynagrodzenia, ale dodał, że pan Jacek podupadł na zdrowiu wcześniej. A gdy ogłoszono konkurs na dyrektora wydziału, to nikt z pracowników się nie zgłosił. Fakt, część mniejszych zadań przeniesiono na następny rok.

Zdaniem Szczepańskiego paraliżu nie ma - to według niego daleko idąca ocena dziennikarza, ale tak - brak jednego pracownika w wydziale jest poważnym uszczerbkiem.

Radna Mirosława Dalecka zapytała nawet wprost starostę Stanisława Skaję, jak zamierza uzdrowić sytuację w wydziale, ale taka odpowiedź taka nie padła. Choć, jak zauważyła, aż sześć zadań zostanie przeniesionych do realizacji na przyszły rok.