Kolej na łopatkach, pociągi jak widmo

Sejmowa komisja infrastruktury na wyjeździe. Posłowie na własne oczy zobaczyli, że Starogardowi potrzebna jest obwodnica, a Chojnice usychają bez połączeń kolejowych. Była okazja, by samorządowcy swoje gorzkie żale przedstawili osobiście, choć skutek na pewno nie nastąpi od razu...

Pomysł wyszedł od posła PiS Aleksandra Mrówczyńskiego, który wcześniej był też inicjatorem jednej z debat kolejowych w mieście.

>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<

- Cóż nam po dworcu, jak nie ma otoczenia dworca - skwitował Mrówczyński, mając na myśli to, że liczba połączeń kolejowych nadal nie jest satysfakcjonująca, a w porównaniu z rokiem 1989 jest ich znacznie mniej. Ubolewał, że z Chojnic wszędzie jest daleko, a komunikacja nie jest najlepsza. Z punktu widzenia metropolii trójmiejskiej Chojnice to prawie koniec świata...
W dyskusji zwracano uwagę, że w kraju brakuje stabilności połączeń, a jak tego nie ma, to pasażerowie rezygnują. I wtedy przewoźnicy mają argument - dla kogo mają to robić, skoro podróżnych brak...Robi się błędne koło. - Europa problem rozwiązała, tam pociągi jeżdżą o stałej godzinie, systematycznie - mówiła jedna z posłanek. - A u nas pasażer zostaje gdzieś z tyłu.
Poseł Stanisław Lamczyk polemizował ze swoim kolegą z sejmowej ławy Aleksandrem Mrówczyńskim, że to nieprawda, że nic się nie dzieje na kolei - Nasze województwo przeznacza na nią najwięcej - mówił. - Może idzie nam to wolno, ale idzie...A obecny rząd kontynuuje to, co myśmy zaczęli...

- Daj Boże, żeby kolej metropolitalna dotarła do Chojnic - replikował Mrówczyński. - Jakoś w to nie wierzymy. W województwie bydgoskim byliśmy na szarym końcu, jak chodzi o inwestycje, i teraz też tak jest...