Jarosław Sellin ostatnią deską ratunku dla chojnickiego muzeum

Kłopot nie jest nowy - nazywa się brak możliwości rozwojowych chojnickiej placówki, która pęka w szwach i nie ma szans na wyeksponowanie wszystkich skarbów. Magazyny są przepełnione, a powierzchnia wystawiennicza kusa. To sprawia, że muzeum ma wielki problem przy aranżacji każdej nowej wystawy, ale też z przechowywaniem zbiorów.

Na dodatek starosta Stanisław Skaja wciąż narzeka, że to chyba jeden z niewielu przykładów w kraju placówki o takim statusie, która pozostaje na powiatowym garnuszku. A kosztuje niemało.

Więcej wiadomości z Chojnic na www.pomorska.pl/chojnice

W skali roku trzeba wydać 1 mln zł. Próby zainteresowania przejęciem muzeum pod skrzydła marszałka spełzły na niczym, czy receptą będzie wizyta ministra Jarosława Sellina? Zapowiada te odwiedziny chojnickie koło PiS. Termin nie do końca jest uzgodniony, ale wstępnie może to być 9 listopada. Rozmowy mają się toczyć najpierw ze starostą i burmistrzem Chojnic. - Chodzi o opracowanie nowego modelu finansowania placówki - zdradza dyrektor biura posła Aleksandra Mrówczyńskiego Wojciech Rolbiecki. - Wiadomo, że środki z biletów nie wystarczają na nic. A jest pomysł, jak można to rozwiązać.

Niestety, na tym etapie nic więcej nie mówi, więc trzeba poczekać do wizyty ministra. - Ja takim optymistą nie jestem, że się to tak prosto rozwiąże - komentuje Aleksander Mrówczyński. - Bo chcemy, żeby nadal muzeum było nasze, chojnickie, podlegające pod powiat. Ale żeby znaleźć miejsce, żeby mogło się rozwijać. Miasto ma pomieszczenia, można budować...Może znajdzie się jeszcze inna droga?

W planach jest też otwarte spotkanie z mieszkańcami, które wstępnie planowane jest na godz. 16 w Centrum Edukacyjno-Wdrożeniowym. Termin potwierdzimy.

***
Sprawdź prognozę pogody - kujawsko-pomorskie