Frekwencyjny rekord na chojnickiej imprezie

Wczoraj organizatorzy tegorocznej Europejskiej Nocy Muzeów podsumowali sobotnią akcję. Po raz pierwszy pospolite ruszenie na ten wieczór objęło nie tylko samo muzeum i galerię Janusza Trzebiatowskiego, która formalnie nie ma statusu muzealnego. Zbigniew Buława, szef referatu kultury zaprosił do współdziałania instytucje kulturalne, stowarzyszenia, społeczników, artystów i wszystkich tych, którym kultura jest bliska.

Dzień Matki 2017 [życzenia, wierszyki, rymowanki, SMS]

- Przyznam, że byłam trochę sceptyczna - mówiła Barbara Zagórska, dyrektorka Muzeum Historyczno-Etnograficznego im. Juliana Rydzkowskiego. - Ale teraz bardzo dziękuję za ten pomysł, bo okazało się, że wielość wydarzeń sprawiła, że ludzie wędrowali z jednego na drugie. Zanotowaliśmy rekordową frekwencję, muzeum odwiedziło tysiąc dwieście osób!

Za głowę łapał się Andrzej Schulz, który razem z harcerzami organizował spacery po mieście, bo chętnych było tak wielu, że nie było czasu na oddech. Podobnie wypaliło nocne zwiedzanie grobów zasłużonych chojniczan na cmentarzu parafialnym, a przewodnik Kazimierz Ostrowski mówił, że przyszli ludzie naprawdę zainteresowani i w bardzo różnym wieku. Marcin Synak zauważył, że taki punkt programu, jak nocne zwiedzanie bazyliki mniejszej można przesunąć na jeszcze późniejszą porę.

Przemysław Woźniak stwierdził, że koncert w kościele gimnazjalnym spotkał się z ciepłym przyjęciem, a w przyszłości można się postarać o muzyczny akcent także w podziemiach kościoła, wszak jest tam do dyspozycji fortepian... Janina Kosiedowska podkreśliła, że specjalnie na ten wieczór Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie zaprosiło zespół „Zaboracy” z Brus, bo spektakl o Józefie Chełmowskim był w sam raz na tę okazję. Ewa Kerplik z ChCK też chwaliła frekwencję w podziemiach, w sali powiatu i 
wystawowej w kościele gimnazjalnym, gdzie urzędowali miłośnicy komputerów, rycerze i artyści.

Tłumnie było w baszcie Trzebiatowskiego, a prowadzący tam warsztaty z rzeźby Jakub Orpiszewski nie miał nawet czasu na zjedzenie kanapki...Jarek Urbański, który rozpalał ogień w piecu do wypalania ceramiki, też nie narzekał na brak widzów. - Było dużo pytań o technologię - mówił. - I świetny efekt wizualny.

Co nie wypaliło? Kino pod chmurką, mało czytelne plakaty i brak bannera Nocy na ratuszu, co wytknął Andrzej Schulz.