Brudne wirusy

     Choroba w pierwszym stadium przypomina grypę. Dziecko ma gorączkę. Potem przychodzą gwałtowne wymioty i ostra biegunka.
     Wirusy Rota
     pod mikroskopem wyglądają jak koła ze szprychami. Stąd ich nazwa "rota" czyli z łaciny koło. Szczególnie narażone na atak wirusa są dzieci. W jelitach zachowują się perfidnie. Wnikają w ich komórki nabłonka i znikają dopiero wtedy, gdy wszystkie zakażone komórki się złuszczą i zostaną wydalone. Dziecko trafi bardzo szybko wodę i cenne elektrolity.
     - Tak właśnie atakują wirusy Rota - mówi doktor Barbara Domachowska , ordynator Oddziału Dziecięcego w Szpitalu Powiatowym w Chełmnie. - Każdego roku w okresie lata ilość tych zachorowań wzrasta.
     W ostatnich miesiącach w chełmińskim szpitalu odnotowano 23 przypadki zakażenia wirusami Rota. W tej chwili na oddziale przebywa dwoje chorych dzieci.
     Kilka następnych czeka na wyniki badań i potwierdzenie diagnozy.
     - Aby ustalić, czy dziecko rzeczywiście zaatakowały wirusy Rota, stosujemy szybkie testy - informuje doktor Domachowska. - W przeciągu kilku godzin mamy wynik i bardzo szybko podejmujemy działania.
     Podobnie jest w Świeciu.
     - Dużo zachorowań - mówi doktor Grażyna Abramek z Oddziału Dziecięcego z Nowego Szpitala w Świeciu.
     Powodują one bardzo szybkie odwodnienie organizmu.
     - A jest to groźne dla życia - podkreśla doktor Domachowska. - Dlatego dziecko musi być hospitalizowane. Leczenie trwa około trzech, czterech dni.
     Jak wskazują specjaliści, głównym powodem rozprzestrzeniania się wirusów są...
     - Brudne jedzenie i ręce oraz kontakt z chorymi - wylicza doktor Abramek. - Przestrzegać więc trzeba podstawowych zasad higieny, myć owoce i warzywa po przyniesieniu z ogrodu czy sklepu. Nie zapominajmy też o higienie osobistej. Unikajmy większych skupisk ludzi i chorych.