Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robią mało, biorą dużo

Beata Busz [email protected]
Rady nadzorcze spółdzielni mieszkaniowych są za duże. Ich członkowie zbyt wiele zarabiają. A w dodatku zamiast kontrolować prezesów są ich klakierami. Takie głosy padały najczęściej podczas wczorajszego telefonicznego dyżuru poświęconego spółdzielczym radom nadzorczym.

We wtorkowym wydaniu "Pomorskiej" (21.03.06 r.) ujawniliśmy zarobki członków rad nadzorczych największych spółdzielni mieszkaniowych w Kujawsko-Pomorskiem.
Przypomnijmy, najmniej pieniędzy trafia na wynagrodzenia członków Rady Nadzorczej Bydgoskiej Spółdzielni Mieszkaniowej - około 25 tysięcy złotych rocznie. Pośrodku stawki jest włocławska spółdzielnia "Południe" z około 39 tysiącami złotych i toruńska spółdzielnia "Rubinkowo" z około 50 tysiącami złotych rocznie. Najwięcej zarabia Rada Nadzorcza Spółdzielni Mieszkaniowej "Budowlani" w Bydgoszczy - około 213 tysięcy złotych rocznie.

Szok i oburzenie

- Ta kwota to dla mnie szok - denerwował się wczoraj spółdzielca z "Budowlanych". - Wielokrotnie na zebraniu członków dopytywałem się o wysokość wynagrodzeń dla naszej rady nadzorczej. Bez skutku. Tylko wracałem z zebrań zdenerwowany do domu. Teraz już wiem, dlaczego nie chcieli mi ich ujawnić. Bo są one skandalicznie wysokie!
Inny członek SM "Budowlani" porównywał: - Mamy podobną liczbę mieszkańców jak spółdzielnia "Bydgoska", tymczasem wynagrodzenia dla naszej rady kosztują nas pięć razy tyle co ich!
- Ludzie pracują dziś w Polsce za 3-4 złote za godzinę - dorzucał oburzony spółdzielca z Lipna. - I tyle samo należy się też za godzinę pracy członkom rad nadzorczych. Bo co oni robią? Nic. Widziałem to na własne oczy. Spotykają się przy suto zastawionych stołach: kawa, herbatka, zimne napoje, słodycze. Prowadzą miłe pogawędki i podpisują dokumenty przygotowane im już przez merytorycznych pracowników spółdzielni.

Za dużo tych członków

Dzwoniący do nas spółdzielcy mieli też zastrzeżenia co do liczebności rad nadzorczych - Dlaczego te rady są takie duże? - dopytywał się pan Tadeusz z Bydgoszczy. - Wystarczyłoby góra pięć osób, zamiast 18-20. Ale jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. A konkretniej mówiąc trzeba przecież dać zarobić wszystkim krewnym i znajomym królika.
Pan Karol z Rypina poszedł jeszcze dalej w swej krytyce: - Powinno się zlikwidować rady nadzorcze spółdzielni. Nie spełniają one bowiem swojego zadania. Zamiast patrzeć prezesowi na ręce i rozliczać go, sprzyjają mu.
Podobne zdanie ma lokatorka Spółdzielni Mieszkaniowej "Kujawska" w Inowrocławiu: - Rady nadzorcze tak naprawdę dbają o interesy zarządów spółdzielni, a nie samych spółdzielców. A to właśnie ci ostatni płacą im te pensyjki, nie otrzymując nic w zamian. W ogóle spółdzielnie mieszkaniowe to przeżytek. Komunistyczny twór. Zarządowi i radzie nadzorczej dobrze się jednak żyje w tej mętnej wodzie...
O tym, że rady nadzorcze w spółdzielniach mieszkaniowych są zbyteczne przekonany był też spółdzielca z Pakości: - Zamiast całej armii członków RN, wystarczyłaby jedna porządna komisja rewizyjna, która patrzyłaby panom prezesom na ręce. Bo obecne rady są wyłącznie ich klakierami.
Z kolei pani Janina z Bydgoszczy dowodziła, że w radach nadzorczych brakuje fachowców: - Prezesi, poprzez "zaprzyjaźnionych" przedstawicieli zebrania spółdzielców wybierają sobie ludzi, którzy są im posłuszni.
A były członek rady nadzorczej SM "Rubinkowo" nie ukrywał: - Zrezygnowałem, bo nie mogłem ścierpieć, że rada działała pod dyktando pana prezesa...

A może by tak społecznie?

Wielu dzwoniących spółdzielców twierdziło, że rady nadzorcze powinny pracować społecznie. - Sama od kilku lat działam jako wolontariuszka w spółdzielczości - podkreślała lokatorka inowrocławskiej SM "Kujawska". - Bo jak chce się naprawdę pomagać, to można robić to i bez pieniędzy.
- Często wynagrodzenia rad nadzorczych są niewspółmierne do zakresu obowiązków - dowodził członek włocławskiej SM "Południe". - Przecież większość spółdzielni nic już nie buduje, a jedynie zarządza eksploatowanym od dawna majątkiem.
- Za te pieniądze, które obecnie dostają w radach nadzorczych za kilka-kilkanaście spotkań w roku, inni tyrają po 10 godzin dziennie - przekonywał pan Karol z Rypina. - Moim zdaniem taka rada nadzorcza powinna być organem społecznym. Tylko w ten sposób mogłaby być niezależna od spółdzielczych zarządów. A tak jedni drugim siedzą w kieszeni.
O tym, że rada powinna być "odseparowana" od zarządu przekonany był też prezes małej spółdzielni mieszkaniowej w regionie: - Rada powinna mieć osobne konto, a co roku powinno się ją rozliczać z działalności. Nie ma wyników, nie ma wynagrodzenia. Chcemy wystąpić do Sejmu o zmianę ustawy o spółdzielczości i uregulowanie tych kwestii.

Powinni zarabiać, ale....

Według pana Jerzego z Bydgoszczy rady nadzorcze nie powinny pracować za darmo. - Ale też nie mogą zarabiać tyle, ile w spółdzielni "Budowlani" - twierdzi. - Moim zdaniem dobre rozwiązanie przyjęła toruńska spółdzielnia "Rubinkowo", gdzie przewodniczący rady otrzymuje 60 procent minimalnej płacy, 50 procent zastępca i sekretarz, a członkowie po 40 procent.
Natomiast spółdzielca z Rypina przekonywał, że członkowie rad nadzorczych powinni dostawać diety za każde posiedzenie, w wysokości 20-25 złotych. - Z kolei raz w roku mogliby otrzymywać premię za dobre wyniki, ale to też nie większą niż 100-200 złotych - proponował.
Dietom przeciwna była delegatka na Zebranie Przedstawicieli SM "Budowlani" w Bydgoszczy: - To złe rozwiązanie. Jeszcze do niedawna taki system obowiązywał w naszej spółdzielni. Rada nadzorcza specjalnie zwoływała więcej posiedzeń, by dostać więcej pieniędzy. Dlatego wynagrodzenia powinny być zryczałtowane, jednak nie większe niż 500 zł dla przewodniczącego, po 300 zł dla zastępców i sekretarza oraz po 200 zł dla zwykłych członków.

Zmian nie będzie?

W SM "Budowlani" wkrótce będą wybory nowej rady nadzorczej. Obecnej kończy się już bowiem kadencja. Na razie odbywają się zebrania tzw. grup członkowskich. - Nie zanosi się jednak na zmiany. Idą w zaparte - wyrokował wczoraj uczestnik jednego z takich spotkań. - Informacje o zarobkach, które ukazały się w "Gazecie Pomorskiej" nazwano bzdurami. Podejrzewam, że obecny skład rady nie zostanie zmniejszony, wręcz przeciwnie. Również pensyjki pozostaną bez zmian.
Okazuje się, że temat wynagrodzenia rad nadzorczych spółdzielni mieszkaniowych wzbudza wiele emocji, których nie brakowało również podczas wczorajszego telefonicznego dyżuru. Dziękuję za wszystkie głosy w dyskusji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska