"Nasi" w rzędach

     Tym samym spoglądając w okienko telewizora można będzie bez problemu zlokalizować naszych parlamentarzystów. Próżno ich szukać w pierwszych ławach poselskich. One należą do "gwiazd" polskiego Sejmu - liderów partii i parlamentarzystów z wieloletnim stażem. Najbliżej do marszałka ma Tomasz Markowski (wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego PiS). Najdalej (w ostatniej ławce) siedzi jego klubowy kolega Tomasz Latos. Blisko do sejmowej mównicy mają też Teresa Piotrowska (PO), Wojciech Mojzesowicz (PiS) i Janusz Zemke (SLD). - Z mojego miejsca bardzo dobrze wszystko widać, a dodatkowo mam blisko do wyjścia, tak że nie jest źle - ocenia swoją lokalizację w Sejmie Paweł Olszewski (PO). Nie narzeka też na swoich sąsiadów - po mojej prawej stronie siedzi Paweł Fedorowicz - poseł z Krakowa - bardzo znany w tym mieście artysta, a po lewej, dwa miejsca dalej były znakomity piłkarz Roman Kosecki.
     - Ja pomylić się nie mogę, bo po obu stronach mam Stępniów - żartuje Sławomir Jeneralski (SLD). - Po lewej Władysław, a po prawej Włodzimierz. Plusem mojego miejsca jest również to, że znajduje się pod lożą dla dziennikarzy, więc nie jestem przez cały czas obserwowany przez czujne oko kamery, a poza tym mam blisko do wyjścia.
     Bliskość drzwi wyjściowych to zaleta dla prawie wszystkich bydgoskich parlamentarzystów. Doskonale zdają sobie sprawę ze swojego miejsca w partyjnych szeregach, a co za tym idzie miejsca, które zajmują na sali sejmowej. - Nie mieliśmy na to żadnego wpływu. Tak nas rozsadzono - mówi Andrzej Walkowiak (PiS). - Wiadomo, w pierwszych ławkach liderzy i posłowie funkcyjni, a z tyłu np. tacy jak ja, czyli debiutanci.
     Prestiż posła wyznacza jego miejsce na sali. Trudno więc oprzeć się wrażeniu, że bydgoscy posłowie za dużego prestiżu nie mają, bo większość okupuje ostatnie ławki sejmowej sali posiedzeń.