Minął tydzień

     Jan Brzozowski zrezygnował, Ryszard Majka też odszedł - obaj dowodzili bydgoskim schroniskiem dla bezdomnych. I pozwalali na wykorzystywanie biedaków. Bezdomni pracowali na czarno, rozbierając ruiny itd. Po naszych publikacjach kontrolę przeprowadziła inspekcja pracy. Potwierdziło się wszystko, co udało się potwierdzić. Reszta nie. Prezydent miasta powiedział po kontroli: "Zwolnienie z pracy to dotkliwa kara". No, faktycznie, nie zwolnił ich. Pozwolił, żeby sami odeszli. To bardzo charakterystyczne dla prezydenta Dombrowicza - rządy litościwej ręki. Prezydentowi proponuję kupienie bardzo mocnej lupy, żeby wreszcie zaczął zauważać bałagan, który powstaje na jego oczach. Tu wykorzystywanie bezdomnych, tam żałosny remont mostu Pomorskiego... Efekty rządów litościwej ręki widać w tym mieście na każdym kroku.
     Jedenastoletni chłopak poszedł do szkoły przy ulicy Kaplicznej. Od razu było widać, że ktoś go pobił. Ktoś... Nauczyciele powiadomili policję. Policjanci zrobili swoje. Zatrzymali podejrzanego, 33-letniego ojca chłopaka. Ojciec trafił do izby zatrzymań. Po przesłuchaniach dostał dozór policyjny. Policjanci zainteresowali się też kuratorem, który miał nadzór nad rodziną. Bo to podobno nie pierwszy taki przypadek. Ojciec usprawiedliwiał się kłopotami, które sprawiał chłopak - wcześniej był już bowiem karany za kradzieże. Czyżby kolejna sytuacja bez wyjścia? Normalna, publiczna szkoła. Niezbyt normalna rodzina... Nauczyciele podobno są instruowani przez policję, jak mają postępować w takich przypadkach. Ja wiem, jak postępują... "Nie wtrącać się, i tak nic nie poradzimy. To ich rodzinna sprawa". Nawet pedagog ze szkoły przy Kaplicznej tak mówi. Trudno się dziwić. Tylko że niebawem i uczniowie, i rodzice zaczną przychodzić do szkoły z bronią.
     Żeby pisać o doktorze Heliodorze K., tak chorym, że musiał opuścić areszt, brak mi słów. Dziwne tylko jedno - niby taki chory, ale wyszedł z aresztu o własnych siłach i całkiem żwawym krokiem.