Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pani Aleksandra toczy najważniejszą bitwę w swoim życiu

Redakcja
Pani Aleksandra przeszła już cztery z sześciu  wlewów
Pani Aleksandra przeszła już cztery z sześciu wlewów Fot. Archiwum prywatne
- Skorupiak się nie poddaje i cały czas atakuje osłabiony organizm Aleksandry Krzeszewskiej. Ratunkiem może okazać się kosztowne leczenie w Hiszpanii.

Diagnoza spadła na nią jak grom z jasnego nieba. W lipcu 2014 roku podczas banalnego zabiegu lekarzy coś zaniepokoiło. Badania potwierdziły, że zaatakował ją złośliwy rak jajników. Mimo że jej świat runął, nie poddała się.

Czytaj: Skorupiak znów zaatakował

Skorupiak wrócił ze zdwojoną siłą
Wszystko potoczyło się błyskawicznie. Dalsze badania, operacje i chemioterapia. Gdy wydawało się, że koszmar się skończył, skorupiak pojawił się ponownie. - Przepłakałam całą noc, a w mojej głowie kłębiły się setki myśli - opisuje Aleksandra Krzeszewska. - Co dalej? Co z moim trzyletnim synkiem? Co z mężem? I w końcu to, czego boję się najbardziej. Ile mi zostało i czy to boli?

Przeszła kolejną operację. Usunięto jej śledzionę, otrzewną, kawałek wątroby, żołądka, trzustki oraz jelito grube, czego konsekwencją są wyłonione dwie stomie. W bydgoskim szpitalu spędziła cztery miesiące, podczas których była operowana aż cztery razy. - Nie chcę by mój synek patrzył, jak krzyczę i płaczę z bólu - mówi kobieta, która nie poddaje się. - Nie takie dzieciństwo powinien mieć. Nie takie zmartwienia i problemy. Wiem, że mam dla kogo żyć. Dlatego walczę dalej. O życie.

Walka toczy się o najwyższą stawkę
Kobieta jest po czterech, z zaplanowanych sześciu, wlewach chemioterapii. A morfina towarzyszy jej każdego dnia. Lekarze są ostrożni. - Ostatnio pani doktor powiedziała, że mój guz bardzo powoli rośnie, ale i bardzo powoli ginie - tłumaczy Krzeszewska. - Powinnam więc przygotować się na dłuższe leczenie chemioterapią. Czuję się po niej okropnie. Praktycznie przez pierwsze pięć dni nie funkcjonuję sama. Mam bóle kości, omdlenia i jestem senna. Moje samopoczucie potwierdzają wyniki badań. Ostatnio musieli przetoczyć mi krew, ponieważ hemoglobina była tak słaba.

Te osoby potrzebują naszej pomocy. Może to właśnie Ty możesz im pomóc? [zdjęcia]

Badania i lekarstwa kosztują fortunę
Leki, badania, konsultacje, dojazdy i specjalna dieta pochłaniają ogromne sumy pieniędzy. Dlatego liczy się każda pomoc. Teraz pojawiła się szansa na zagraniczną terapię. Ale to wiąże się z kolejnymi wydatkami. - Na razie nie wiem, o jaką dokładnie kwotę może chodzić - uzupełnia Krzeszewska. - Słyszałam, że pięcioletni okres leczenia to koszt około 180 tysięcy euro. Najpierw jednak musiałabym przetłumaczyć dokumentację i przejść konsultację, na której podejmują decyzję, czy są w stanie mi pomóc. Jej koszt to sześć tysięcy euro. W tej chwili mnie na to nie stać. Lekarstwa pochłaniają wszystkie nasze oszczędności. Nie mam zamiaru się jednak poddać i zrezygnować, tylko ze względu na brak pieniędzy na leczenie. To byłoby bardzo niesprawiedliwe.

Aleksandrę Krzeszewską można wesprzeć za pomocą Fundacji Avalon, której jest podopieczną. Można z robić przelew na konto bankowe o numerze 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001 z dopiskiem na jej nazwisko. Można też wysłać SMS pod numer 75 165 o treści Pomoc.

Również znajomi pani Oli włączyli się do akcji i 19 listopada o godz. 20 organizują charytatywny koncert w hotelu Garaż we Włocławku. Całkowity dochód zostanie przekazany na walkę z rakiem.

***

Rdzeniowy zanik mięśni. Czy jest przełom w leczeniu?, wideo: DD TVN/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska