Dom Kazimierza i Renaty spłonął, zostały tylko ściany. Ale bydgoszczanie pomagają [zdjęcia]

Zdarzyło się nieszczęście - dom pana Kazimierza i pani Renaty spłonął. Małe zwarcie w instalacji elektrycznej, a z domu zbudowanego przez tatę pani Renaty i ulepszanego latami przez męża, zostały ściany.

I zdarzyło się szczęście. Szczęście, że w nocy, kiedy zaczęło się palić pan Kazimierz oglądał telewizję i zobaczył płomienie, obudził swoją śpiącą już żonę i nikomu nic się nie stało.

I dzieje się dobrze, bo sąsiedzi, bydgoszczanie i w ogóle ludzie o dobrych sercach pomagają państwu Krajewskim. Akcję pomocy zainicjował sąsiad - Adam Goździewski, który obok buduje swój dom.

- Pan Kaziu to też budowlaniec, jak ja. Nie mogę pozostać obojętny na jego stratę - mówi. - Mam firmę w branży budowlanej i uderzam do moich klientów, czy nie mają czegoś, materiałów budowlanych, czegokolwiek do przekazania.

Wsparcie przekracza najśmielsze oczekiwania. - Firma Sikorski przekazała wysokiej jakości trzyszybowe okna, których klient nie odebrał, firma Solidus nieodpłatnie podstawiła kontener na gruz, hurtownia DworBud zaoferowała materiały budowlane - wymienia Goździewski.

Zgłaszają się ludzie, którzy mają pozostałe po remontach farby, kleje, tynki, pianki montażowe, itp. - To są wszystko rzeczy, które bardzo się przydadzą podczas remontu. Poza tym przydałyby się nowe kable do instalacji, puszki elektryczne, grunty - wymienia Goździewski. - To myślę szczególnie ważne, żeby instalacja została położona prawidłowo. To właśnie ona była przyczyna pożaru. Jeśli ktoś chciałby wesprzeć państwa Krajewskich swoją wiedzą i pomóc w instalowaniu elektryczności, to byłoby fantastycznie.

Wzruszenia nie kryje pan Kazimierz, który z żoną schronienie znaleźli u teściowej. Ale głównie na noc, bo w ciągu dnia pan Kazimierz jest na pogorzelisku i porządkuje, ratuje co się da. Nie załamuje rąk, ale otwiera szeroko oczy, kiedy widzi wspaniałe okna, które docierają do nich. Już pewno widzi w wyobraźni w swoim wyremontowanym domu. I widzi ogromne wsparcie od bydgoszczan. Tak wielkie, że... - Jedynie, co jeszcze nam potrzeba, to rąk do pomocy w remoncie - prosi pan Kazimierz. - Chociaż już bardzo wiele deklaracji otrzymaliśmy. Jeden z sąsiadów obiecał, że profesjonalnie wyleje posadzkę.

Minęło dopiero kilka dni, a informacja o tym, że potrzeba pomocy obiegła Bydgoszcz. Są już meble i pościele.

„Ja mogę przywieźć lodówkę jeśli będzie tez potrzebna” - deklaruje na facebookowej grupie „Bydgoszczanie” pani Maja. Monika natomiast pyta: „Czy dwukomorowy srebrny zlew kuchenny się przyda? I lustro łazienkowe z lampkami?”
„Mogę dać drzwi i szafki do 
kuchni, dywany i meble, ale musiałby ktoś odebrać” - pisze pani Małgosia.
Odpowiedź pana Adama jest natychmiastowa: „Mam dostawczaka. Mogę podjechać”.

- Materiały są lub będą, znajdą się i ręce do pomocy. Jeszcze liczymy na przychylne oko urzędników i może jest ktoś, kto wesprze nas darmową poradą prawną, żeby zbiórka była legalna i do pomocy przy pozwoleniach.

- W zależności od zniszczeń albo budynek nadaje się do remontu, albo trzeba go od nowa postawić i wtedy wymagany jest projekt budowlany i pozwolenie - podaje Katarzyna Łaskarzewska-Karczmarz, dyr. wydziały administracji budowlanej bydgoskiego ratusza. Prawdopodobnie potrzebna będzie ekspertyza.