Jadwiga Aleksandrowicz
Aktualizacja:
Siedmiu członków komisji przetargowej podpisało się pod protokołem, kończącym procedurę przetargową i jednocześnie postawiło formalny wniosek, żeby sprawę zapisu, o którym donosiły media, oddać do zbadania prokuraturze. Tylko jedna osoba z 7-osobowej komisji nie była pewna, czy taki zapis o zaliczce istniał w rozpatrywanej ofercie. - Ten zapis istniał od początku. Członkowie komisji musieli go nie zauważyć - twierdzi prokurator Artur Kołodziejski.- Podpisali protokoły w przekonaniu, że wszystko jest w porządku.
Adam Mickiewicz, który od lat zajmuje się przygotowywaniem przetargów w gminie Koneck, jeden z członków komisji nie kryje zdziwienia:
- Jestem przekonany, że tego zapisu w dokumentach, które rozpatrywała komisja nie było. Zamawiający postawił oferentom tak wiele warunków, że przeglądaliśmy dokładnie kartkę po kartce. Niemożliwe, żeby członkowie komisji nie zauważyli zapisu, który dyskwalifikuje ofertę.
Czytaj treści premium w Gazecie Pomorskiej Plus
Nielimitowany dostęp do wszystkich treści, bez inwazyjnych reklam.