Wisła jest rzeką niebezpieczną, ale...

     - Nad Wisłą nie ma oficjalnych kąpielisk. Rzeka nie nadaje się do tego, bo woda jest zanieczyszczona - wyjaśnia Sławomir Handziuk, prezes powiatowy Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego z siedzibą w Ciechocinku. - Mimo to wielu ludzi przyjeżdża się tutaj kąpać.
     _Istnieją dzikie kąpieliska.
     Często w miejscach bardzo niebezpiecznych.
     Ratownicy WOPR - u patrolują wiślany brzeg od przystani do końca Kępy Dzikowskiej. Z reguły ludzie wychodzą z wody bez dyskusji - Wybieramy mniejsze zło. Są nad Wisłą miejsca, gdzie rzeka tworzy
     **w miarę bezpieczne naturalne baseny
     na przykład na wysokości Siarzewa - mówi prezes Handziuk. - Nie wyganiamy stamtąd kąpiących się, żeby nie poszli pływać, gdzie jest niebezpiecznie.
     Od wielu lat na wiślanym akwenie patrolowanym przez WOPR nie było przypadku utonięcia. Choć zdarzały się sytuacje pełne grozy.
     - Rok temu wezwano nas, bo dwóch chłopaków wypłynęło daleko od brzegu i nie mieli siły wrócić. Uczepili się znaku nawigacyjnego. To było przy brzegu na wysokości Wołuszewa_ - opowiada Sławomir Handziuk.
     Ratownicy z WOPR - u dostają
     rocznie 5 tysięcy złotych na działalność
     **To mało. Prezes Handziuk ocenia potrzeby na dwa razy tyle. Mimo, że są organizacją powiatową, starostwo nie daje wiele. - W zadaniach powiatu nie przewiduje się finansowania takich organizacji jak pogotowie wodne, czy straż rybacka - wyjaśnia wicestarosta Andrzej Cieśla. - Możemy jedynie kupować im sprzęt lub dopłacać do imprez, które propagują zasady bezpiecznego zachowania się nad wodą.