Najstarsza aleksandrowianka boi się, że dach domu runie [zdjęcia]

Pani Władysława chodzi, chętnie rozmawia, wie czego jej potrzeba. Mieszka sama w malutkim mieszkaniu w oficynie budynku przy główniej ulicy miasta. Już wcześniej opiekujący się starszą panią syn i wnuk zwracali się do „Pomorskiej” o pomoc w imieniu pani Władysławy. Kilka lat temu nie mogli wyegzekwować od miasta remontu. Chodziło m.in. o wymianę okna i drzwi wejściowych, przez które zimą sypał się śnieg oraz uszczelnienie papą dachu, bo deszcz lat się do garnków stojących na kuchence.

Tylko dzięki „Pomorskiej” pojawili się tu pracownicy i wykonali część prac - podkreśla syn pani Władysławy. - Nas zbywano. I w urzędzie, i w zakładzie komunalnym, który miał wykonać remonty - przypomina.

Tym razem zatelefonował do „Pomorskiej”, bo jak twierdzi nie chce ponownie przeżywać udręki takiej jak przed laty. Liczy, że to przyspieszy prace, które powinny być jeszcze wykonane. - Mama najbardziej boi się, że kiedyś dach runie jej na głowę - pokazuje otwór w szczycie budynku nad przybudówką. Tędy wchodzi się na strych. To także jedyne dojście do dwóch kominów.

Zobacz:
Co oznacza Brexit dla kujawsko-pomorskich firm, które eksportują na Wyspy? [opinie przedsiębiorców]
Szok! Tramwaj Pesa Swing jechał bez motorniczego
ME w Toruniu. "Wolontariat pomylono z tanią siłą roboczą"

- Zamurować tego nie można, ale można wstawić jakieś zamykane drzwiczki, bo w czasie wichur, na strychu wszystko drży i kiedyś dach może nie wytrzymać - maluje czarne wizje Franciszek Sołtys. Pokazuje też mocno sfatygowaną elewację budynku. - Mieli to zrobić, a nic się nie zmieniło - mówi.

Burmistrz Andrzej Cieśla był zaskoczony, gdy przekazywałam mu oczekiwania pani Władysławy i jej rodziny.

- Mam dla naszej najstarszej mieszkanki bardzo wiele sympatii. Nie wiedziałem jednak , że potrzebne są w jej domu jeszcze jakieś prace. Ani syn pani Władysławy, ani wnuk nie rozmawiali ze mną na ten temat - dziwił się. Zapisał przekazane mu prośby starszej pani. Obiecał zająć się sprawą.