Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Polsce może wygrać tylko Volkspartei, czyli partia ludowa

Adam Willma
Adam Willma
26.05.2019 poznan ww komitet pis wybory pe. glos wielkopolski. fot. waldemar wylegalski/polska press
26.05.2019 poznan ww komitet pis wybory pe. glos wielkopolski. fot. waldemar wylegalski/polska press Waldemar Wylegalski
Niewiele jest zresztą bardziej bałamutnych słów niż „samorządowiec”. W ciągu jednego dnia członek „wyalienowanej kasty politycznej, nieczułej na potrzeby obywateli” staje się w Polsce samorządowcem, czyli bezpartyjnym fachowcem, rozpoznającym ludzkie potrzeby. Samorządowcy są przecież lokalnymi politykami. Jeśli są bezpartyjni, to zwykle dlatego, że zdołali sobie na własnym terenie podporządkować wszystkie partie polityczne.

Głowy po wyborach schłodzone, politycy zaczynają kalkulować co dalej. A dalej ciemność…

W bipolarnym systemie trudno o rewolucyjne pomysły, co pokazują dzieje wielu demokracji, od amerykańskiej począwszy. Poza tym podział PiS – PO (i koalicjanci) stał się stał się podziałem, który kumuluje wokół siebie większość osi dzielących Polaków i to nie tylko w dziedzinie polityki. Bardzo trudno wyrwać się poza te podziały. Brak nowych pomysłów wiąże się również z demografią – wejściem młodszego pokolenia polityków.

Zaraz, zaraz… Przecież na to czekaliśmy. Młodzi mieli zmieść stare podziały i sprowadzić politykę na nowe tory, natchnąć ją świeżością.

Wejście polityków młodego pokolenia unaocznia skalę problemu. Pokolenie starszych, bardziej doświadczonych polityków, którzy rozpoczynali działalność jeszcze w poprzednim systemie to poziom nieporównywalnie wyższy. W tej chwili i tak mamy do czynienia z ciszą przed wielka burzą, jaką za chwilę przyniesie zmiana pokoleniowa. Owszem, młode pokolenie nie odnajduje się w obecnych podziałach, ale nie jestem przekonany, że jest to dla polskiej polityki dobra wróżba. Póki co, stagnacja na rynku idei służy raczej temu, kto ma danej chwili przewagę. PiS ma dziś po swojej stronie nie tylko tę większość, która popiera jego reformy, ale również fakt, że te reformy w ogóle przeprowadził. W dobie pogłębiania integracji europejskiej i turbokapitalizmu politycy de facto mogą coraz mniej. Obietnice są coraz częściej zaklęciami i przejawem niemocy. Tymczasem PiS zrealizował przynajmniej flagowe obietnice. Dzięki temu część elektoratu uwierzyła w sprawczą moc polityki – że przy jej pomocy można zmienić swój los. Do tego doszły dodatkowe „środki dopingujące”, których PiS musiał użyć, mając na uwadze chwiejność swojego elektoratu.

Teraz PiS wchodzi w etap, w którym „nie ma z kim przegrać”?

Z reguły największym przeciwnikiem PiS-u była sam PiS. Czasami nietrafne kalkulacje na poziomie taktycznym były dla tej partii przyczynami politycznych porażek. PiS jest dziś faworytem, ale musi pamiętać, że poprzednie wybory wygrał m.in. dzięki szczęśliwemu dla siebie zbiegowi okoliczności (pojawienie się Nowoczesnej, która zabrała głosy PO oraz decyzji SLD o starcie z Ruchem Palikota). Elektorat głównych partii opozycyjnych (PO i SLD) pozostanie zmobilizowany. Elektorat PiS, choć większy, to jednak ma w sobie pokaźną część, która dołączyła do niego już po ostatnich wyborach. To wyborcy w starszym wieku, z większych lub średniej miejscowości, a więc grupa, która nie zawsze regularnie stawia się przy urnach i nie jest stabilna w sympatiach politycznych. Z drugiej strony, ordynacja wyborcza, preferująca wielkich, również sprzyja dziś PiS-owi.

A może, jeśli pojawią się pod rząd ze dwie obrzydliwe afery związane np. z korupcją, wszystkie te dotychczasowe kalkulacje i układanki diabli wezmą.

To raczej mało realne. Z kilku powodów, po pierwsze dlatego, że PiS ma dziś władzę, której nikt wcześniej (po 1989 roku) nie miał. Pamiętajmy również o sejmikach i starostwach, które są w ręku tej partii. Ale zarazem nigdy tej partii nie było po drodze z prywatnym biznesem, a to jest najczęściej styk korupcjogenny. Strategia totalnej bipolaryzacji spowodowała, likwidację szarej strefy pomiędzy głównymi podmiotami. W efekcie, gdy dziś widzimy aferę w wykonaniu polityka z obozu, którego nie lubimy, postrzegamy ją jako straszliwe naruszenie etyki. Taka sama afera w wykonaniu polityka z naszego obozu będzie już tylko kapiszonem wystrzelonym przez opozycję. Na to wszystko nakłada się inny problem – mam dziś coraz mniej instrumentów do rozpoznania rzeczywistości – samodzielnego rozpoznania, czy mamy do czynienia z aferą, czy jedynie prowokacją dla skompromitowania kogoś. Co ciekawe, dużo bardziej nośne stają się relatywnie drobne afery (np. sławne ośmiorniczki) aniżeli poważne oskarżenia, na przeanalizowanie których trzeba czasu i zaangażowania.

Na ideowym bezrybiu pojawił się jednak nowy pomysł – projekt reformy samorządów. Na ile wystarczy tego paliwa?

Niewiele jest zresztą bardziej bałamutnych słów niż „samorządowiec”. W ciągu jednego dnia członek „wyalienowanej kasty politycznej, nieczułej na potrzeby obywateli” staje się w Polsce samorządowcem, czyli bezpartyjnym fachowcem, rozpoznającym ludzkie potrzeby. Samorządowcy są przecież lokalnymi politykami. Jeśli są bezpartyjni, to zwykle dlatego, że zdołali sobie na własnym terenie podporządkować wszystkie partie polityczne. Otóż właśnie zaprezentowano ludziom prezydentów kilku bogatych i dużych ośrodków, w których PO tradycyjnie wygrywała. Co miałoby pociągnąć masy? Wzmocnienie najbogatszych samorządów? Nie wyciągnięto wniosków z błędu, jakim było nagłośnienie dychotomicznego podziału polski na Wschód i Zachód. Jest to podział nie do końca prawdziwy (zwłaszcza na poziomie powiatów), a podlany sosem pogardy („biomasa”!) umacniają jedynie PiS i utrudniają KE przełamywanie schematu, że Koalicja to konglomerat partii wielkich miast i reprezentant ludzi żyjących na wyższym poziomie stojący naprzeciw partii peryferiów, która bierze w obronę pokrzywdzonych. Jeśli ktoś chce wygrać wybory, musi zaproponować – jak mówią Niemcy – Volkspartei – partię ludową, która dociera do wszystkich regionów i warstw społecznych. Partie tożsamościowe mogą liczyć ewentualnie na polityczne przetrwanie. Myślę, że duża część polityków KE jest tego świadoma. Problem w tym, że część celebryckiego zaplecza tej formacji – niekoniecznie. Podczas kampanii Koalicja nie panowała nad całym przekazem medialnym po swojej stronie. W efekcie wiele tematów (np. wątki kulturowe) zepchnęły tę partię do narożnika.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska