W Kujawsko-Pomorskiem zarabiamy średnio 4126 zł na rękę miesięcznie. Macie tyle?

Zobacz wideo: 500 plus. Od lutego 2022 nowy nabór - wnioski tylko online

„Do osiedlowego sklepiku pilnie przyjmę. Stawka wyższa niż najniższa”. Tak zaczynało się ogłoszenie, na które w internecie natknęła się bydgoszczanka. Zadzwoniła pod wskazany numer.

No i się zdziwiła. Okazało się, że pracodawca oferuje 19,75 złotych brutto (niespełna 14 zł na rękę) na godzinę. Uznał, że to atrakcyjny pieniądz, bo przecież minimalna stawka godzinowa w 2022 roku wynosi 19,70 zł. Pracodawca proponował umowę zlecenie, odnawianą co miesiąc, łącznie przez 3 miesiące.

Potem można było w swoisty sposób awansować.

- Jeżeli pracownik by się sprawdził, dostałby po wspomnianym kwartale umowę o pracę - mówi kobieta. - Jego pensja byłaby znowu „wysoka”, bo to nie 3010 zł brutto, czyli najniższa krajowa, a 3030 zł. Żenujące tym bardziej, że praca najpierw na zleceniu, potem na etacie, niczym się nie różni. Właściciel sklepiku od razu powinien dać etat, ponieważ warunki zatrudnienia odpowiadały umowie o pracę: te same obowiązki, wykonywane przez 8 godzin dziennie 5 dni w tygodniu. Podziękowałam. Nie jestem wybredna, ale chciałabym mieć 3000 już na rękę.

Mieszkańcy regionu przeważnie zarabiają więcej. - W województwie kujawsko-pomorskim w grudniu 2021 roku przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw wyniosło 5726,78 złotych i było wyższe o 11,8 procent w porównaniu do grudnia 2020 - informuje Małgorzata Górka, kierownik wydziału Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Badań Regionalnych w Bydgoszczy.

To jakieś 4126 zł netto, kwota, która może już budzić zainteresowanie.

W pośredniakach są głównie oferty za najniższą krajową. Przed minionym weekendem w powiatowych urzędach pracy w województwie na 1196 propozycji pracy ogółem, tylko 48 było powyżej 5000 zł brutto.
Zarobki mieszkańców naszego terenu nie przedstawiają się dobrze na tle Polski. Pod względem wysokości przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia zajmujemy 13. miejsce na 16 ogółem. Było ono o 13,8 proc. niższe niż średnia w kraju (6644,39 zł). Najlepiej płacą w województwie mazowieckim (7590,74 zł), najmniej w świętokrzyskim (5306,82 zł).

Nie tylko pandemia związuje ręce pracodawcom, wcześniej planującym przyznać podwyżki. - Część Polaków, która była w trudnej sytuacji, już zaczęła wychodzić na prostą. Teraz pojawiło się nowe zagrożenie w postaci inflacji, czyli wzrostu cen paliw, żywności innych artykułów codziennego użytku - zauważa Piotr Szymański, ekspert Intrum. - Ona w grudniu wyniosła już 8,6 proc., więc obawy są uzasadnione. Już teraz 55 proc. konsumentów przyznaje, że ich rachunki rosną szybciej niż płaca.

Ekonomiści mówią o rynku pracy, który tkwi w spirali inflacyjnej. - Wysoka inflacja jest powodem, dla którego pracownicy ubiegają się o podwyżki, a przedsiębiorcy przenoszą wzrost kosztów wynagrodzeń na konsumenta przez podniesienie cen produktów i usług - zaznacza Monika Fedorczuk z Konfederacji Lewiatan.

Zdaniem znawców rynku, płace wzrosną o jedną dziesiątą. - Wzrost wynagrodzeń o 10 proc. wydaje się satysfakcjonujący, ale trudno go będzie utrzymać - podkreśla ekonomista Marek Zuber. - Po pierwsze, rosną koszty dla pracodawców. Po drugie, sądzę, że inflacja zacznie spadać w drugiej połowie roku. A jeżeli tak się stanie, to może oczekiwania pracowników będą mniejsze niż obecnie i nie spowoduje to jakichś napięć z pracodawcami.

Bydgoszczanin: - 14 lat odszedłem z zakładu, w którym jako spawacz zarabiałem 3500 zł brutto, tzn. 2700 netto. Firma sporadycznie się ogłasza. Oferuje wciąż jednakowe pieniądze. Gdzie indziej dostaję 4200 na rękę.