Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trwa festiwal różnorodności Kontakt 2010

(MJ)
W holenderskim spektaklu „Matki” wystąpiło kilkanaście „zwyczajnych” mieszkanek Rotterdamu
W holenderskim spektaklu „Matki” wystąpiło kilkanaście „zwyczajnych” mieszkanek Rotterdamu Fot. Leo van Velzen/Materiały Teatru im. Wilama Ho
Po pięciu spektaklach tegorocznego "Kontaktu" jedno jest pewne: nawet jeśli nie będzie to wybitna edycja, widzowie zapamiętają ją na długo. Wszystko za sprawą czterech niepozornych panów i ich stołu oraz trzynastu roztańczonych pań.

Mowa o dwóch niedzielnych widowiskach, które - choć zaskoczyły widownię - zostały w Toruniu przyjęte niezwykle entuzjastycznie.

Pierwszy z nich to "Stolik" wrocławskiej grupy Karbido. To właściwie nie tyle spektakl, co awangardowy projekt muzyczny, który sytuuje się gdzieś na granicy przedstawienia teatralnego i koncertu. Całość rozpoczyna się dość niepozornie: czterech ubranych na czarno mężczyzn siada przy prostym drewnianym stole.

Wyglądają jakby zasiedli do pokera, może do ruletki. Wbijając w stół krótkie nożyki losują, kto rozpocznie "rozdanie". I startują z szumami i szmerami. Pocierają drewniany blat, stukają w niego, uderzają, generując nieoczekiwane, nieprawdopodobne dźwięki. Stół - jak się szybko okazuje - ma specjalne nagłośnienie. Wyposażony został również w rozmaite rekwizyty: ukryte smyki, blaszki, zakamuflowane struny. Tytułowy stolik nie jest meblem, tylko superwynalazkiem, multiinstrumentem, z którego czterech wytrawnych muzyków wydobywa nie tylko rytmy, ale i melodie (z "Kołysanką Rosemary" Krzysztofa Komedy na czele) .

Skąd wziął się przepis na "Stolik"? - Każdy z nas ma kuchnię, a w niej stół, przy którym może spotkać się z bliskimi albo z nikim się nie spotkać, tylko z nudów zacząć w ten stół stukać palcami - opowiada Marek Otwinowski z Karbido. - Taki jest punkt wyjścia, później pojawia się technologia. Przez dwa miesiące pracowaliśmy nad tym, by wyobrazić sobie, co możemy zrobić w naszym stole, jak go zbudować. Stolarze, lutnicy, elektrycy i elektronicy pomagali nam przy tym i udało się, choć stolik nie jest wolny od wad.

Po muzycznym eksperymencie Karbido nastąpiło kolejne zaskoczenie - spektakl "Matki" Teatru RO z Rotterdamu. Na widowni zamiast krzeseł - drewniane ławy i stoły, a na nich chleb, woda i herbata z miętą. W miejscu sceny gigantyczna kuchnia, przypominająca bar czy bufet, z którego dolatują apetyczne zapachy egzotycznych potraw. Aktorki roznoszą dzbanki z wodą, szatkują w kuchni warzywa, przygotowują ucztę, którą w finale zaserwują widzom.

Spektakl rozpoczyna się jak telewizyjny program kulinarny. Szybko się jednak okazuje, że od przepisów na narodowe dania, kobiety przechodzą do opowieści o narodzinach, dojrzewaniu, macierzyństwie, śmierci, które snują w oparciu o swoje doświadczenia. Każda z tych historii (przeplatanych dynamicznym i namiętnym tańcem) ma niepowtarzalny rys kulturowy, bowiem wśród tytułowych matek są kobiety z najróżniejszych zakątków świata, m.in. Nigerii, Wenezueli, Iranu. Ich drogi spotkały się w Holandii "na emigracji", a ściślej w Teatrze RO.

Zbierając w spójną całość zwierzenia swoich bohaterek, Alize Zandwijk, reżyserka spektaklu, stworzyła ciekawą wizję kobiecości - kobiecości rozumianej jako synteza siły, witalności, energii, ciepła, opiekuńczości, radości i dumy.

I choć nie wszystkie monologi są równie wciągające, a "Matki" po jakimś czasie nużą przewidywalną formułą, dobrze, że w programie "Kontaktu" obok Czechowa, Goethego i Mrożka znalazło się miejsce również na taką opowieść.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska