MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Testament za życia

Karolina Kosecka
Ryłowiczowie to starsze, zgodne małżeństwo. Mieszkają w Nowogrodzie (gmina Golub-Dobrzyń). Oboje są inwalidami. Gdy zaczęli chorować podzielili swoje gospodarstwo pomiędzy dwie rodziny. W zamian mieli dostawać dożywotnie świadczenia i o nic się nie martwić. Tak się jednak nie stało.

Jan i Maria Ryłowicz nie mieli dzieci, całą swą miłość przelali do ziemi i do Agatki - siostrzenicy Marii. Gdy zabrakło im sił na pracę przepisali jej i jej mężowi czterohektarową działkę z pięcioizbowym domem, garażem, oborą, stodołą. "Darczyńcy" dostali prawo do korzystania z części domu i przydomowej działki oraz swobodne poruszenie się po całej nieruchomości. Obdarowani zobowiązali się do ogrzewania i oświetlania domu, uprawiania i nawożenia działki wujostwa. Mieli też zapewnić opiekę w chorobie, sprawić pogrzeby oraz wydawać zbiory z drzewek owocowych. Drugą część gospodarstwa - pięciohektarową działkę Ryłowicze podarowali dalszej rodzinie Jana.

- Z Agatką miałam zawsze dobry kontakt. Na początku wszystko się układało dobrze. Potem zaczęły się kłótnie. Sytuacja stała się nie do zniesienia, gdy sprzedaliśmy traktor. Nie zapisaliśmy go nikomu. Mąż Agatki się wściekł i powiedział, że męża do pługa zaprzęgnie i że sprzeda gospodarkę - wspomina Ryłowiczowa.

W 98. roku L. słowa dotrzymali. Sprzedali nieruchomość Danucie i Wiesławowi K. Sporządzono nowy akt notarialny. Ten jednak zobowiązywał tylko do dożywotniego udostępnienia Ryłowiczom mieszkania i działki.

- Najbardziej boli to, że o transakcji nie miałam pojęcia, że bliska nam osoba sprzedała obcym ludziom nasz dom, ten który jej podarowaliśmy. Karygodne jest to, że w nowym akcie pominięto nasze świadczenia - mówi pani Maria.

K. mówią, że wiedzieli o lokatorach i zobowiązaniach.__

- Wszystko było zapisane w poprzednim akcie. Notariusz mówił, że nie trzeba tego przepisywać. Ze wszystkiego chcieliśmy się wywiązać - twierdzi Danuta.

Początki były nawet niezłe.

- Było dobrze ... do czasu aż pani Maria nie zaczęła się wtrącać. Uważała, że źle prowadzimy dom, gospodarstwo, wychowujemy dzieci. Zaczęły się złośliwości. Gdy chcieliśmy dać im orzechy powiedzieli, że są zatrute, gdy mąż nawiózł działkę, dwa dni później Maria wynajęła kogoś kto zrobił to jeszcze raz, gdy Wiesiek poszedł wymienić im bezpieczniki zamknęli go w domu i oskarżyli o najście, dopiero policja go uwolniła. Im na świadczeniach nie zależy, oni chcą odzyskać gospodarstwo, a przy okazji zamienili nasze życie w piekło. Maria wszystkich fotografuje i nagrywa - rozkłada ręcę Danuta.

Maria Ryłowicz:

- Co my, inwalidzi, możemy utrudniać? Zimą kilkakrotnie kaloryfery były zimne, siedzieliśmy w kilku swetrach. Prośby nie pomagały, Danuta stawała do bicia, groziła nam. Złożyliśmy więc pozew do sądu.

Prokuratura badała osiem spraw karnych (m.in. o nachodzenie, usiłowanie pobicia, groźby). Jedna jest w toku.

- Osiem zostało umorzonych, ale musimy zwrócić Ryłowiczom poniesione koszty. Za jedną sprawę nawet 900 złotych. Ja pracuję za 500 złotych, mąż za 600. Komornik wszedł mi na pensję, korzystamy z pomocy opieki. A Ryłowicze chcą więcej niż mają zapisane: my mamy oświetlać dom, a nie płacić za całą energię, oni mają prawo do korzystania z wody, a w akcie nie ma nic, że my mamy ją ogrzać i za nią zapłacić - wyjaśnia Danuta.

Ryłowicze oprócz spraw karnych założyli też cywilne, za niewywiązanie się ze świadczeń. Za 2004 rok od K. chcieli 1561 złotych, L. mieli zapłacić niespełna 500 złotych. 13 maja 2005 roku Sąd Rejonowy w Golubiu-Dobrzyniu zasądził od K.1065 zł oraz zwrot części kosztów procesu.

O ugodzie żadna ze stron nie chce słyszeć. Wkrótce szerzej o sprawie na stronach ogólnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska