Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tego jeszcze nie było. Monodram Marciniak zaskoczył widzów w domu kultury

MARIA EICHLER
Znakomita Medea w wykonaniu Julii Wyszyńskiej
Znakomita Medea w wykonaniu Julii Wyszyńskiej Piotr Hukało
Julia Wyszyńska brawurowo poradziła sobie z trudną rolą. I owinęła sobie publiczność wokół palca.

A zaczęła już od wejścia do sali teatralnej, gdzie w małej czarnej i niebotycznie wysokich szpilkach oraz wyrazistym makijażu zaczepiała wchodzących, łasząc się do nich i zabiegając o uwagę.

Potem robiła to przez prawie cały czas. A to prosząc o lentilki, a to o długopis, a to o miłość... Strofowała tych, którzy szurali, ale łaskawie pozwalała się fotografować. Krzyczała na tych, którzy coś tam szeptali, przywołując ich do porządku. Widownia była jej punktem odniesienia i partnerem.
Poznajemy ją jako kusząco atrakcyjną kobietę, perfekcyjnie umalowaną i ubraną. Jej problem to dostosowanie swojego ciała do wymagań ukochanego mężczyzny, nieobecnego na scenie, ale wciąż tkwiącego w jej głowie. Dla niego jest gotowa na wszystko. Przynajmniej do momentu, gdy nie poczuje się zdradzona.

Wyszyńska niepostrzeżenie pokazuje postępujący proces autodestrukcji granej przez siebie bohaterki. Medea nie potrafi stać w bezruchu, co chwilę zrywa się do szaleńczego wyścigu, by wygrać z czasem, z samą sobą i z innymi kobietami. Najważniejsze jest ciało, które musi być piękne, bez grama tłuszczu. Tymczasem trudno zachować formę w obliczu zdrady ukochanego. Medea drze na sobie rajstopy, zdziera sukienkę, burzy fryzurę. Jej makijaż rozmazuje się.

Aktorka bez trudu sięga po różne środki ekspresji, można podziwiać jej niesamowitą sprawność fizyczną i to, co wyczynia ze swoim ciałem. Ale też cieniuje nastrój, posługując się szeptem i krzykiem, śmiechem i płaczem. Współodczuwamy z nią, gdy wyznaje - na ile serio? - że jest tylko dziewczyną z Katowic, która marzy o karierze niczym w Hollywood. A tam, na Śląsku, przecież jest tak, że przyjaźń to przyjaźń, miłość to miłość...

Jej bohaterka cierpi, miota się nie tylko na scenie, siła jej emocji jest tak wielka, że właściwie powinna rozsadzić dom kultury...

Jeszcze po wyjściu ze spektaklu trudno zapomnieć tę postać. Brawa dla autorki tekstu, brawa dla reżyserki Eweliny Marciniak i dla odtwórczyni tej roli!

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska