Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnice wywiadu

HANKA SOWIŃSKA
Ekspozytura nr 3, a obecnie siedziba Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy.
Ekspozytura nr 3, a obecnie siedziba Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy. Wojciech Wieszok
Nie Warszawa,nie zakonspirowane Pyry w Lasach Kabackich, ale Bydgoszcz była stolicą przedwojennego polskiego wywiadu.

Historycy nie od dziś wiedzą, że Polska, czwarte pod względem znaczenia państwo w gronie aliantów, wniosła w czasie II wojny światowej ogromny wkład w pokonanie hitlerowskich Niemiec. Nie chodzi jednak o militarny udział, lecz o działania naszego wywiadu. Nikt się chyba jednak nie spodziewał, że w latach 1939-1945 byliśmy wywiadowczą potęgą.
Potwierdza to 600-stronicowy raport Polsko-Brytyjskiej Komisji Historycznej, dotyczący działalności naszego wywiadu i współpracy wywiadowczej obu państw, którego promocja odbyła się właśnie w Warszawie. Jego lektura nie pozostawia wątpliwości: naszym największym wkładem w zwycięstwie nad III Rzeszą były dokonania wywiadu. I nie chodzi tu o spektakularne sukcesy jak rozpracowanie systemu szyfrowania i rekonstrukcja "Enigmy" czy przekazanie informacji o ośrodku w Peenemünde, gdzie Niemcy testowali broń V-1 i V-2 oraz o poligonie w Bliźnie.
Raport pokazuje, że polski wywiad należał do najliczniejszych i najlepiej zorganizowanych siatek wywiadowczych w ówczesnej Europie.

Niemiecka maszyna szyfrująca. Zdjęcie pochodzi z broszurki wydanej w listopadzie 2004 r. przez Urząd Miasta Bydgoszczy na konferencję „Tajemnice Eni
Niemiecka maszyna szyfrująca. Zdjęcie pochodzi z broszurki wydanej w listopadzie 2004 r. przez Urząd Miasta Bydgoszczy na konferencję „Tajemnice Enigmy”.

Mjr Jan Henryk Żychoń (1902-1944) był przez dziewięć lat szefem Ekspozytury nr 3 Oddziału II Sztabu Głównego w Bydgoszczy, od 1940 do 1944 r. kierował Wydziałem Wywiadowczym Oddziału Informacyjno-Wywiadowczego Sztabu Naczelnego Wodza. Zginął pod Monte Cassino. Zdjęcie pochodzi z raportu Polsko-Brytyjskiej Komisji Historycznej.

Szkoła wywiadowcza

Dr Jan Stanisław Ciechanowski, historyk młodego pokolenia, sekretarz Polsko-Brytyjskiej Komisji Historycznej i autor części raportu uważa, że śmiało możemy mówić o szkole polskiego wywiadu. Został on zbudowany od podstaw po odzyskaniu niepodległości w 1918 r.
- Przez dwadzieścia lat wywiad zahartował się w działaniach na dwu frontach - niemieckim i sowieckim. Mimo klęski wrześniowej udało się szybko odbudować struktury wywiadowcze. Nastąpiło bardzo umiejętne przejście z działań przeciwko dwóm, zagrażającym Polsce wrogom, do wywiadu światowego. Dzięki brytyjskim funduszom można było bardzo szybko przeszkolić wielu agentów, którzy działali na kilku kontynentach. Wiemy, że byli obecni na całym świecie, łącznie z Japonią i Filipinami, Afryką oraz Ameryką Północną i Południową. Tam gdzie trzeba było uzyskać potrzebne informacje, tam byli wysyłani Polacy. Na niektórych obszarach nasi agenci stworzyli jedyne sprawnie działające placówki.
Polską specjalnością było tworzenie siatek wywiadowczych tam, gdzie nie działały wywiady alianckie. Poza ziemiami polskimi, okupowanymi przez III Rzeszę, mieliśmy swoich agentów również na terytorium Niemiec i Zaolziu, a także w Austrii i ZSRR. Przez całą wojnę polskie placówki wywiadowcze przekazały Anglikom blisko 80 tysięcy meldunków, a informacje dostarczane przez nasz wywiad stanowiły blisko połowę danych, uzyskiwanych przez Brytyjczyków!

Ściśle tajne

Przez 60 lat następcy gen. Stewarta Menziesa, w latach 1939-1952 szefa osławionego Secret Intelligence Service (SIS) czyli Tajnej Służby Wywiadowczej, jak również szefowie kolejnych rządów brytyjskich nie puścili pary z ust na temat roli, jaką odegrał polski wywiad. Dr Ciechanowski twierdzi, że żaden wywiad nie podkreśla zasług partnerów ani przeciwników, raczej stara się wyeksponować swoje osiągnięcia. Jednak w przypadku Brytyjczyków na długie dziesięciolecia zapanowała zmowa milczenia również na temat własnych osiągnięć:
- Przechowywane w archiwum SIS materiały objęte są klauzulą tajności. Do lat 90. Brytyjczycy oficjalnie nie przyznawali się, że taka służba w ogóle istniała. Dlatego warty podkreślenia jest fakt, że udostępniono nam kilkanaście dokumentów. Stało się to po raz pierwszy w dziejach tego archiwum. Przypomnę, co usłyszałem od Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Po wojnie miał on okazję rozmawiać z płk. Haroldem Perkinsem, w latach 1939-1945 jednym z najważniejszych oficerów brytyjskich, którzy kontaktowali się z polskim wywiadem. Perkins powiedział Jeziorańskiemu, że jedną z najbardziej strzeżonych tajemnic brytyjskiego wywiadu jest wkład wywiadu polskiego w zwycięstwo na Niemcami.

Niemiecka maszyna szyfrująca. Zdjęcie pochodzi z broszurki wydanej w listopadzie 2004 r. przez Urząd Miasta Bydgoszczy na konferencję "Tajemnice Enigmy".

Wywiady nie palą dokumentów

Zapewne nie byłoby Polsko-Brytyjskiej Komisji Historycznej i raportu, gdyby nie Jan Nowak-Jeziorański, legendarny "kurier z Warszawy" i jego pytanie o los dokumentów polskiego wywiadu, skierowane w 1999 r. do ówczesnego premiera RP Jerzego Buzka.
- Faktycznie, inicjatywa pana Nowaka-Jeziorańskiego była decydująca - potwierdza Ciechanowski. - Wtedy też zapadła decyzja, że powstanie komisja. I że premier zwróci się do szefa brytyjskiego rządu o zwrot archiwum polskiego wywiadu. W odpowiedzi premier Tony Blair poinformował, że najprawdopodobniej materiały zostały zniszczone. Problem w tym, że do dziś Brytyjczycy nie przedstawili nam protokołu zniszczenia. Nie ulega wątpliwości, że żaden wywiad na świecie nie spaliłby wszystkich dokumentów!
Archiwum Oddziału II Sztabu Naczelnego Wodza zostało przekazane Brytyjczykom w depozyt po to, by nie wpadło w ręce komunistycznego reżimu w Polsce. Dla historyków jest bezcenne. Jak ważny to zasób pokazuje materiał, który udało się historykom odnaleźć. Chodzi o protokół zdawczo-odbiorczy. Powstał, gdy major Jan Henryk Żychoń, bydgoszczanin, chyba jeden z najwybitniejszych oficerów wywiadu XX wieku, przekazywał obowiązki ppłk. Wiktorowi Langenfeldowi. Wtedy właśnie sporządzono protokół, w którym szczegółowo wymieniono materiały, jakimi dysponował polski wywiad.
- Dla Brytyjczyków okazały się one bezcenne i były używane do lat 70. przeciwko "blokowi komunistycznemu". Faktem jest, że część agentów polskiego wywiadu funkcjonowała dalej, na rzecz wolnego świata. Trafiliśmy na dokumenty, które wskazują jednoznacznie, że do 1952 r. w tę działalność zaangażowany był gen. Władysław Anders. To był wspólny wysiłek wywiadowczy, jak się spodziewano, w przededniu III wojny światowej - mówi dr Ciechanowski.

Premierowi nie wierzy

Jest nieprawdopodobne, że można było zniszczyć teczki personalne agentów, kartoteki, dokumentację dotyczącą Katynia czy choćby różnego rodzaj materiały na temat konfliktów w łonie wywiadów państw sprzymierzonych. - Nie ma co ukrywać - mówi Ciechanowski - że czasami współpraca między Brytyjczykami a Polakami była chropowata. Dochodziło do różnego rodzaju sporów kompetencyjnych. Nasz wywiad był niezależny, ale funkcjonował za brytyjskie pieniądze. W związku z tym były różnego rodzaju naciski polityczne, szczególnie jeśli chodzi o stosunki polsko-sowieckie. Jest ogromna dokumentacja dotycząca tego, jak brytyjska dyplomacja, a za nią wywiad oddziaływali na Polaków, kierując się niekiedy radami czy sugestiami płynącymi z Moskwy. Dla Londynu był to ważniejszy militarnie sojusznik. Im bliżej końca wojny, tym bardziej dawano to Polakom do zrozumienia. A to z kolei powodowało po stronie polskiej liczne frustracje.
Stworzył wywiad Amerykanom
Praca w archiwach, tak polskich jak i zagranicznych, przyniosła wiele niespodzianek. Dr Ciechanowski podkreśla, że dla niego wielkim odkryciem była skala współpracy polsko-amerykańskiej.
- Major Żychoń, stojący przed 1939 r. na czele Ekspozytury nr 3 Oddziału II Sztabu Głównego w Bydgoszczy, później szef wywiadu przy Sztabie Naczelnego Wodza był autorem ponad 40-stronicowego opracowania dla wywiadu USA. Żychoń tłumaczył amerykańskim partnerom, co trzeba zrobić, by stworzyć wywiad od zera. Raport napisał po wizycie w Stanach Zjednoczonych latem 1941 r., kiedy to podpisał, wspólnie z płk. Williamem Donovanem porozumienie o współpracy. Znając późniejszą strukturę amerykańskiego Urzędu Służb Strategicznych widać, że wykorzystano sporą część sugestii mjr. Żychonia. To świadczy o zaufaniu, jakie Amerykanie mieli do Polaków. Po przystąpieniu USA do wojny większość meldunków, które otrzymali Brytyjczycy trafiała również do Stanów Zjednoczonych - mówi dr Ciechanowski.
Nie tylko mjr Żychoń zapisał piękną kartę w historii polskiego, a zarazem bydgoskiego wywiadu. - Wspomniałem podczas listopadowej konferencji, poświęconej historii Enigmy i polskim kryptologom, i powtórzę to jeszcze raz: nie ma żadnej przesady w stwierdzeniu, że przed wojną Bydgoszcz była stolicą polskiego wywiadu - podkreśla z naciskiem dr Ciechanowski. - W tym czasie miasto było głównym frontem walki wywiadów. To z Bydgoszczy pochodził Marian Rejewski, współtwórca złamania kodu niemieckiej maszyny szyfrowej, tu także działał płk Langenfeld, który był wieloletnim zastępcą Żychonia w Ekspozyturze nr 3, a potem w Anglii, po odejściu Żychonia, kierował wywiadem.

Szymańska i Canaris

Dr Ciechanowski przypomina, że po II wojnie w sprawach wywiadowczych narosła literatura, z której część jest efektem bujnej wyobraźni i fantazji, albo świadomej dezinformacji. Ale z pewnością wytworem fantazji nie jest Halina Szymańska, żona płk. Antoniego Szymańskiego, ostatniego polskiego attache wojskowego w Berlinie. Jako działaczka ruchu oporu miała przekazać Francuzom datę napaści hitlerowców na ich kraj. Strategiczne informacje uzyskiwała od szefa Abwehry III Rzeszy, admirała Wilhelma Canarisa. Wiadomo, że w 1940 r. przekazała Francuzom informacje o dacie napadu wojsk hitlerowskich na ich kraj.
- To bardzo ciekawa postać. Przy pomocy Canarisa została wywieziona z Polski po klęsce wrześniowej. To jest oczywiście bardzo kontrowersyjne, ale trzeba pamiętać, że Canaris należał do opozycji antyhitlerowskiej. Zdaję sobie sprawę, że niektóre działania Abwehry, w odniesieniu do Polaków, powodują możliwość wysuwania nieuprawnionych oskarżeń. Trzeba jednak pamiętać, że stosunki między wywiadami wcale nie wynikały z sytuacji politycznej.
- Wracając do Szymańskiej. Po 1945 r. została przejęta przez wywiad brytyjski. Odegrała wielką rolę, działając w placówce w Bernie. Jak wielką, wiedzielibyśmy, gdyby były znane archiwa brytyjskie i polskie, do których nie mamy dostępu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska