Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świńtuszek pana Moliera, czyli maturalne żarty na serio

Jacek Deptuła
fot. Tomek Czachorowski
Siemano! W gronie tegorocznych pomorskich i kujawsko-pomorskich maturzystów możemy sobie powiedzieć, jak krejzol do krejzola (luzak do luzaka): wulkan, którego wybuch w 79 roku zniszczył Pompeje i Herkulanum, nazywał się Wergiliusz.

Nie jest w porzo? No to okejas, niech będzie: "Pompeje zniszczył El Ninio" - stwierdził inny abiturient, myląc nazwę prądu morskiego z najgroźniejszym europejskim wulkanem. W sumie padaka była z tymi pytaniami, mimo że czachy przy testach dymiły na maksa. Te pytania jakiś łosiu chyba pisał i teraz się brechta. Po prostu - nie wszystkim pasiło na pisemnej geografii.

To nie humor zeszytów uczniów szkoły podstawowej, tylko odpowiedzi maturzystów (wszystkie oryginalne - oznaczyłem je cudzysłowami - J.D.) na tegorocznym egzaminie z geografii - poziom oczywiście podstawowy. Gdyby zaś na teście z języka polskiego padło pytanie o autora "Eneidy" (nie kumacie? - to taki rzymski Mickiewicz), tym wielkim poetą okazałby się najpewniej dymiący wciąż Wezuwiusz znad Zatoki Neapolitańskiej.

Doryna i jej sterczące piersi

Niespecjalnie też pasiło na pisemnym z języka polskiego. Rozrzut tematów - jak od Wezuwiusza do Wergiliusza. Pierwszy: "Na podstawie podanych fragmentów komedii Moliera "Świętoszek" scharakteryzuj głównego bohatera".
I drugi - na podstawie podanego fragmentu utworu Hanny Krall "Zdążyć przed Panem Bogiem" uczniowie mieli przedstawić przemyślenia Marka Edelmana o możliwościach godnego życia w czasach Zagłady.

Trzeba więc zacząć od abecadła: niejaki Molier był siedemnastowiecznym francuskim komediopisarzem, a Marek Edelman - jednym z bohaterów powstania w gettcie warszawskim. Trzy wieki różnicy. Francuz wyśmiewał obłudę ówczesnych dewotów, a Hanna Krall rozmawiała z bojownikiem getta o mrocznych czasach Zagłady.

Ze wstępu pracy pisemnej: "W swojej pracy podejmę prubę oceny głównego bohatera Tarttuffe'a, tytułowego świętoszka na podstawie "Świętoszka". Otóż - pisze inny maturzysta - "utwór Moliera dzieli się na akty i sceny i ma czasem lekko zabawny charakter". Kunszt francuskiego komediopisarza polegał głównie na tym, że "Molier posługuje się trzema rodzajami komizmu: śmiesznym, poważnym i ideowym".
Jednak co do głównego bohatera zdania były podzielone. Jeden z piszących zaryzykował śmiałą tezę, że "Tartuff to tytułowy Świńtuszek", demaskując nie bez racji jego świętoszkowatą obłudę. Ostatecznie jednak większość abiturientów opowiedziała się za "świętoszkiem", ponieważ "Tartuff był klasyczną dewotką, bo nie lubiał, jak Dorynie sterczały gołe piersi".

Z drugiej strony argumenty na rzecz niewątpliwej ekstrawagancji głównego bohatera też były dość zasadnicze: "Wieczór za oknem, Tartuffe wyraźnie manipuluje Organem, zarazem romansując z jego żoną". Niby siedemnasty wiek, a wyuzdanie godne dzisiejszych kolorowych pism dla młodzieży. W dodatku "Oregon był osobą, która uległa często Tartuffowi". No, to już całkowita perwersja i aż dziw, że w katolickim kraju żąda się od nie do końca dojrzałej młodzieży analizy postaw takich dewiantów. Tartuffe'a usprawiedliwić może jedynie fakt, że jest "to postać bardzo kontrowersyjna, charakteryzowana w jednoznaczny sposób przez Organa". Nic zatem dziwnego, że tytułowy świętoszek "chce wyciągnąć wszystkie korzyści z Orgona i sam się obłożyć dobrym życiem". Rzeczywiście - obłuda i fałsz aż biją z postaci Tartuffe'a i z każdego jego słowa: "w utworze Moliera mamy do czynienia z fałszywością ludzką. Jest doskonałym przykładem ukazującym, jak po przez grzeczność i pobożność można omotać ludzi". Rzecz zupełnie oczywista, skoro wybitny komediopisarz "miał nosa do takich świętoszków".
Na szczęście wnioski abiturientów z analizy komedii były już obyczajowo poprawne, choć niekiedy dość osobliwe, biorąc pod uwagę religijność współczesnych Polaków: "Komedia Moliera niesie morał i odrazu można wywnioskować, że nie należy wierzyć". Inny maturzysta ucieszył się niepomiernie, ponieważ "w komedii mamy na szczęście do czynienia ze szczęśliwym zakończeniem".
Spore znaczenie, sądząc po twórczości prawie dojrzałej młodzieży, ma ostateczne przesłanie sztuki: "Powinniśmy potrafić odróżnić obłudników od szczerej bogobojności". Wprawdzie "Świętoszek nie grzeszył dobrym sumieniem, ale w końcu świętość doprowadziła go do upadku". Jest jednak sprawiedliwość na tym świecie! Inna sprawa, iż do całej intrygi doszło "podstępkiem i wszystko na końcu wyszło na jaw".
Ostateczny wniosek: "Nie należy ufać ludziom, którzy głośno wykrzykują swoje cechy, a nawet pobożnym osobą".

Tragedia przygniata osobiście

Zdecydowanie bardziej dojrzałe i refleksyjne są spostrzeżenia maturzystów z lektury wstrząsającej rozmowy Hanny Krall z Markiem Edelmanem "Zdążyć przed Panem Bogiem". Powstanie bohaterskich Żydów wybuchło w kwietniu 1943 roku. Była to reakcja na planowaną przez Niemców likwidację getta warszawskiego - pierwszy otwarty zryw młodzieży żydowskiej przeciw hitlerowcom.
Młodzi ludzie wyciągają m.in. wnioski, które śmiało można nazwać historiozoficznymi: "Utwór Hanny Krall Zdąrzyć przed Bogiem powstał we współczesności, kiedy to powstawać zaczęła literatura faktu. Autorka napisała go o charakterze reportażu".

Nieobce abiturientom są też zasady budowy dzieła literackiego: "W podanym fragmęcie występuje narrator jednoosobowy, który jest wszechwiedzący i wszechobecny".
Bohater getta - po wojnie wybitny polski kardiolog - budzi podziw młodzieży nie tylko za sprawą bohaterstwa podczas okupacji: "O inteligencji Marka Edelmana świadczy choćby fakt, że został lekarzem". I jako wspaniały kardiolog ratował tysiące pacjentów: "jeżeli choć jedno życie mógł uratować Edelman po wojnie, to miało to znaczenie, gdyż w czasie Zagłady chciał też pomóc tysiącom. Nie udało mu się to. Rozliczając proporcje wyszło mu 1: 400 000".
Ale nadszedł dzień, "kiedy odwaga Marka Edelmana jak gdyby plusssz (activ) wrzucony do wody się rozpuściła".

Sporo miejsca poświęcają maturzyści tragicznym warunkom panującym w getcie warszawskim i barbarzyństwu Niemców: "Przedstawimy sytułację, kiedy rozległa się epidemia tyfusa". Inny młody człowiek dodaje: "W obozach ludzie przez głód zjadali swoich kolegów i koleżanki, nie patrząc, czy to jest człowiek". Bo w tak ekstremalnych warunkach "należy się zachować jak Bóg przykazał - humanitarnie".
Zatem "lektura Krall to przemyślenia głównego bohatera o godnym przeżyciu śmierci i życiu dalej". Kolejny maturzysta konstatuje: "Niemcy wsadzali ludzi do o-bozów aż umrą. W czasie wojny miały też miejsce tzw. rozstrzeliwania, co było w sumie jakąś tam tragedią". Nie należy się więc dziwić, że pewnego młodego człowieka "osobiście przygniotło, czytając ten fragment. Człowiek sam musi wykopać sobie mogiłę, mając świadomość, że tam spędzi kilka a nawet kilkadziesiąt lat". Kwestia godności człowieka podczas wojny była głównym motywem większości prac: "Marek Edelman mówi o godnej śmierci, gdzie godna śmierć to umrzeć w walce, ale też umrzeć w komorze gazowej nie jest wcale gorsze". Bo "godna śmierć to taka, w której człowiek ginie sam za siebie".
Wojna niszczyła wszystko, także nadzieje ludzi na przyszłość: "Ten ktoś [Marek Edelman] miał nową szansę na miłość, przyjaźń, poznanie nowych ludzi i siebie. Mógł założyć rodzinę i spełnić się jako matka czy ojciec".

Rewolucja edukacyjna

W przygotowaniach do egzaminu dojrzałości nieocenioną pomocą okazał się internet, ponieważ "jest on tynglem, w którym kultury się spotykają".

W Polsce na przełomie 2009 i 2010 roku było 457 uczelni wyższych. 131 uczelni publicznych oraz 326 niepublicznych. Kształci się w nich prawie dwa miliony studentów.
W Chinach działa około 500 szkół wyższych.
Udostępnij

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska