Świecie. Ruszyła likwidacja nieopłaconych kwater

Zgodnie z przepisami, wykupując miejsce pochówku rezerwujemy kwaterę na 20 lat. Po upływie tego okresu konieczne jest przedłużenie. W przypadku cmentarza przy ul. Sienkiewicza w Świe-ciu, opłata wynosi 20 zł za każdy kolejny rok.

Jeśli formalności nie zostaną dopełnione, zarządca ma prawo sprzedać miejsce komu innemu. Tyle teorii. W praktyce rzadko się zdarza, aby opiekujący się nekropoliami byli aż tak restrykcyjni. Może się to jednak zacząć zmieniać. Ma to ścisły związek z coraz bardziej odczuwalnym brakiem miejsca. Tymczasem zapomnianych przez bliskich i nie opłaconych grobów nie brakuje.

Regiopedia.pl - wszystko o regionie

Co z pomnikiem?

Krótko przed Wszystkich Świętych ustawiono blisko 70 tabliczek z informacją, która nie pozostawia wątpliwości co do swojej treści. - Nie bez powodu wybraliśmy taki okres - tłumaczy ks. dr Bogusław Patoleta, proboszcz parafii p.w. św. Andrzeja Boboli, zarządca cmentarza przy ul. Sienkiewicza. - Jeśli nikt nie zainteresuje się tymi grobami w tym czasie, to znaczy, że nie ma co się łudzić, że stanie się to później.
Akcja informacyjna przyniosła już efekty. Kilkanaście osób przedłużyło rezerwację, bądź dowiadywało się jak to uczynić. Kilka innych poinformowało, że nie zamierza wnosić żadnej opłaty i tym samym godzą się na to, że groby ich krewnych za jakiś czas znikną.
Opieczętowane tabliczki mają stać jeszcze 3-4 miesiące. Potem proboszcz zacznie się na poważnie zastanawiać, co dalej. Prawdopodobnie, jako pierwsze, przekopane zostaną te najbardziej zapuszczone miejsca pochówku. Wcześniej zostanie sporządzona dokumentacja fotograficzna dla ewentualnych potomnych. Nie wiadomo natomiast, co stanie się z pomnikami? Kto i gdzie będzie je magazynował i czy w ogóle jest taki przymus?

Gdzieś tu leżała ciocia

Bywa, że "znikające" groby zaskakują ludzi, którzy po latach postanawiają odwiedzić groby krewnych i niespodziewanie odkrywają, że nie mogą ich znaleźć. Niedawno jeden pan miał z tego powodu pretensje do proboszcza parafii w Grucznie. W podobnej sytuacji znalazł się także ksiądz zarządzający cmentarzem w Topolnie.