Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażnik miejski z Chełmna zginął w zderzeniu auta z szynobusem w Malankowie [zdjęcia]

Monika Smól
Monika Smól
W tragicznym wypadku w poniedziałek zginął Kamil Zimon, strażnik miejski z  Chełmna (na zdjęciu po prawej). W jego samochód, na przejeździe kolejowym w Malankowie, uderzył szynobus. Kamil Zimon pożyczył w poniedziałek dostawczego volkswagena od ojca. Chciał przywieźć rodzinie węgiel. Kupił go już i  jechał do Robakowa. Tam mieszkał z  żoną i dwójką małych dzieci. Był już blisko domu, w  Malankowie, gdy doszło do tragicznego w skutkach wypadku. Jak wstępnie ustalili policjanci, nie dostosował prędkości do  warunków, prawdopodobnie wpadł w poślizg i nie zdołał zatrzymać się przed przejazdem kolejowym. Pechowo, właśnie zbliżał się szynobus. Doszło do  zderzenia. Nie przeżył go.  - 31-letni mężczyzna przejeżdżał przez przejazd kolejowy, którego sytuacja prawna jest unormowana - był zakwalifikowany do  przejazdów kat. D - najmniej zabezpieczonych, wyposażonych, oznakowanych tylko znakiem stopu i krzyżem św. Andrzeja. Bez świateł, szlabanów, rogatek- mówi Grażyna Wiącek z Prokuratury Rejonowej w Chełmnie. - Ruch na drodze był mniejszy niż na przejeździe w Pniewitem, gdzie doszło wcześniej do tragicznego wypadku. I tu przejazd krzyżuje się z drogą publiczną. Jasno, widoczność bardzo dobra - dwie długie proste: droga i trasa kolejowa, żadnych domów, krzaków. Przejazd był mu znany, mieszkał 2 km dalej. Ze wstępnych ustaleń wynika, iż mógł nie zatrzymać się przed przejazdem kolejowym. Było ślisko, droga biała, mógł na niego wjechać. We wtorek przeprowadzono sekcję zwłok.  - Zmarł na skutek urazu czaszkowo-mózgowego. Obrażenia były znaczne - dodaje prokurator Wiącek. - Zabezpieczyliśmy ciałko szkliste oka do badania na zawartość alkoholu. Biegły ustali stan trzeźwości kierującego. Maszynista był trzeźwy. Przesłuchani zostaną świadkowie, rodzina, biegły z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych - gdy dostaniemy z kolei tachograf z danymi o prędkości, momencie hamowania. Sprawdzić też trzeba ile węgla przewoził, czy nie był za mocno obciążony i czy to nie miało wpływu na zachowanie pojazdu.  Nie tylko siedzibie Straży Miejskiej w Chełmnie, ale w całym magistracie, gdzie mieści się siedziba municypalnych, było we wtorek i ciszej i smutnej. - Informację o tragedii odebrałem wracając z Warszawy, od policjantów - mówi Zbigniew Świdlikiewicz, komendant chełmińskich municypalnych. - Rozpoznali go, znali się, razem pełnili służby. Nie chciałem wierzyć, czekałem na inne telefony potwierdzające tę wiadomość. Komendant o podwładnym mówi w samych superlatywach.- Pracował od 2011 roku. Gdy startował w naborze było 50 chętnych, przyjęliśmy 5- w tym jego - wspomina Śwlidlikiewicz. - Człowiek dusza towarzystwa, zawsze uśmiechnięty, do wykonywania zadań był pierwszy. Lubił pracę, wyjścia do ludzi. To drugi strażnik z tej komendy, który zginął w wypadku drogowym. Przemysław Szulc został poszkodowany w wypadku w  2007 roku w Grubnie. Zmarł na  skutek odniesionych obrażeń.To też drugi wypadek na torach w powiecie, a nawet w gminie Lisewo, w  krótkim odstępie czasu. Przypomnijmy,  w 2015 roku w Pniewitem, w prowadzonego przez Kamilę O.  volkswagena też uderzył szynobus. Zginęło dwoje dzieci: 3-letnia Zosia i 7-letni Mateusz. Przejazd został zlikwidowany.  WIDEO: Wypadek na przejeździe kolejowym w Malankowie:
W tragicznym wypadku w poniedziałek zginął Kamil Zimon, strażnik miejski z Chełmna (na zdjęciu po prawej). W jego samochód, na przejeździe kolejowym w Malankowie, uderzył szynobus. Kamil Zimon pożyczył w poniedziałek dostawczego volkswagena od ojca. Chciał przywieźć rodzinie węgiel. Kupił go już i jechał do Robakowa. Tam mieszkał z żoną i dwójką małych dzieci. Był już blisko domu, w Malankowie, gdy doszło do tragicznego w skutkach wypadku. Jak wstępnie ustalili policjanci, nie dostosował prędkości do warunków, prawdopodobnie wpadł w poślizg i nie zdołał zatrzymać się przed przejazdem kolejowym. Pechowo, właśnie zbliżał się szynobus. Doszło do zderzenia. Nie przeżył go. - 31-letni mężczyzna przejeżdżał przez przejazd kolejowy, którego sytuacja prawna jest unormowana - był zakwalifikowany do przejazdów kat. D - najmniej zabezpieczonych, wyposażonych, oznakowanych tylko znakiem stopu i krzyżem św. Andrzeja. Bez świateł, szlabanów, rogatek- mówi Grażyna Wiącek z Prokuratury Rejonowej w Chełmnie. - Ruch na drodze był mniejszy niż na przejeździe w Pniewitem, gdzie doszło wcześniej do tragicznego wypadku. I tu przejazd krzyżuje się z drogą publiczną. Jasno, widoczność bardzo dobra - dwie długie proste: droga i trasa kolejowa, żadnych domów, krzaków. Przejazd był mu znany, mieszkał 2 km dalej. Ze wstępnych ustaleń wynika, iż mógł nie zatrzymać się przed przejazdem kolejowym. Było ślisko, droga biała, mógł na niego wjechać. We wtorek przeprowadzono sekcję zwłok. - Zmarł na skutek urazu czaszkowo-mózgowego. Obrażenia były znaczne - dodaje prokurator Wiącek. - Zabezpieczyliśmy ciałko szkliste oka do badania na zawartość alkoholu. Biegły ustali stan trzeźwości kierującego. Maszynista był trzeźwy. Przesłuchani zostaną świadkowie, rodzina, biegły z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych - gdy dostaniemy z kolei tachograf z danymi o prędkości, momencie hamowania. Sprawdzić też trzeba ile węgla przewoził, czy nie był za mocno obciążony i czy to nie miało wpływu na zachowanie pojazdu. Nie tylko siedzibie Straży Miejskiej w Chełmnie, ale w całym magistracie, gdzie mieści się siedziba municypalnych, było we wtorek i ciszej i smutnej. - Informację o tragedii odebrałem wracając z Warszawy, od policjantów - mówi Zbigniew Świdlikiewicz, komendant chełmińskich municypalnych. - Rozpoznali go, znali się, razem pełnili służby. Nie chciałem wierzyć, czekałem na inne telefony potwierdzające tę wiadomość. Komendant o podwładnym mówi w samych superlatywach.- Pracował od 2011 roku. Gdy startował w naborze było 50 chętnych, przyjęliśmy 5- w tym jego - wspomina Śwlidlikiewicz. - Człowiek dusza towarzystwa, zawsze uśmiechnięty, do wykonywania zadań był pierwszy. Lubił pracę, wyjścia do ludzi. To drugi strażnik z tej komendy, który zginął w wypadku drogowym. Przemysław Szulc został poszkodowany w wypadku w 2007 roku w Grubnie. Zmarł na skutek odniesionych obrażeń.To też drugi wypadek na torach w powiecie, a nawet w gminie Lisewo, w krótkim odstępie czasu. Przypomnijmy, w 2015 roku w Pniewitem, w prowadzonego przez Kamilę O. volkswagena też uderzył szynobus. Zginęło dwoje dzieci: 3-letnia Zosia i 7-letni Mateusz. Przejazd został zlikwidowany. WIDEO: Wypadek na przejeździe kolejowym w Malankowie: nadesłane/Łukasz Szalkowski
W tragicznym wypadku w poniedziałek zginął Kamil Zimon, strażnik miejski z Chełmna. W jego samochód, na przejeździe kolejowym w Malankowie, uderzył szynobus.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska