MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Starość to świętość

Rozmawiała Magdalena Janowska
Leszek Mądzik: - Toruń jest jednym z miejsc na mapie Polski, do których zawsze chętnie wracam
Leszek Mądzik: - Toruń jest jednym z miejsc na mapie Polski, do których zawsze chętnie wracam Lech Kamiński
Rozmowa z Leszkiem Mądzikiem twórcą Sceny Plastycznej KUL

- Otrzymał pan propozycję z Lizbony, aby zrealizować tam "Makbeta", w którym zagrają mieszkańcy Gwinei Bissau. Jak zareagował pan na ten szalony pomysł?
- To pomysł szalony podwójnie. Po pierwsze dlatego, że Teatr Narodowy w Lizbonie to najbardziej reprezentatywna scena w Portugalii. A po drugie w spektaklu mieli zagrać aktorzy z Afryki. Żebym mógł poczuć klimat tego kraju, twórcy spektaklu stworzyli mi możliwość bycia w Gwinei przez dwa tygodnie. Poleciałem więc i trafiłem na niesamowity jarmark czegoś, czego nie znałem. Zanurzyliśmy się w busz, pojechaliśmy 500 km w głąb tego kraju i doświadczyliśmy czegoś niebywałego - natury właściwie bez cywilizacji. A to rzutuje na mentalność, na zachowania ludzi tam mieszkających.
- Czy to miał być po prostu spektakl-eksperyment, czy też twórcom przyświecał jakiś inny cel?
- Cel był ciekawy. Chcieliśmy dowiedzieć się, czy pewne uniwersum może być rozumiane, odczytywane, interpretowane przez tajemną, rdzenną, plemienną kulturę. Czy są jakieś elementy wspólne człowiekowi - nieważne w jaką je ubieramy literaturę. Temat żądzy władzy i presji kobiety na działania mężczyzny, w tym wypadku Makbeta, jest obecny wszędzie. Aktorzy z Gwinei nie mieli żadnego problemu, żeby to zrozumieć, odnajdywali w tym swoje przeżycia, zachowania. W ich wykonaniu było to jeszcze ciekawsze, ponieważ nie czytali tekstu literacko, ale emocjonalnie, bez zbędnego intelektualizowania.
- Czy dzięki temu udało się w "Makbecie" odkryć coś nowego?
- Ten tekst robiono już na wszystkie sposoby. Na pewno odkryliśmy pewien rytm tego dramatu, jego muzyczność. Nasz spektakl zyskał organiczny, biologiczny charakter i to było dla mnie najbardziej fascynujące. Ciekawa była także oprawa scenograficzna, włączyliśmy w nią naturę. Urzekła mnie bujność tej afrykańskiej przyrody. Było to dla mnie wyjątkowe doświadczenie.
- Czy nie tylko jako twórca teatralny, ale przede wszystkim jako człowiek nauczył się pan czegoś ważnego?
- Dotknęła pani czegoś, co zostanie we mnie głębiej niż estetyka, o której mówiłem. Odkryłem jakąś wielką relację pokoleniową, zgodę na to, że ktoś, kto więcej przeżył, ma więcej do powiedzenia. Starość to jest nie tylko autorytet, to jest wręcz świętość, której nie można chować w szafie. Byłem pod wielkim wrażeniem autorytetu człowieka starego. I głośno chcę powiedzieć, że to jest coś, co zgubiliśmy lub gubimy z dnia na dzień tu w Europie.
- Czy mamy szansę to odnaleźć?
- Boję się, że nie. Dotykamy tu już innych refleksji - zgubienia duchowości. Jesteśmy pod presją tego, co dostajemy gotowe. Nie musimy się zastanawiać, bo ktoś nas wyręcza z myślenia. Dostajemy gotowe recepty na istnienie, pewne modele i wzory, które mówią nam : "Będziesz wieczny, będziesz zawsze młody". Staramy się ukryć naturalne działanie czasu. Starość jest dla mnie fenomenem, jest wielką wartością.
- A jak to się stało, że postanowił pan tymi doświadczeniami podzielić się z publicznością "Klamry"?
- Mam szczęście do "Klamry". Mam takie przeczucie, że jest tu publiczność, która chce wiedzieć, co dalej będzie z teatrem, czy dzieje się w nim coś nowego. To mi pomaga i bardzo mnie inspiruje. Mam parę miejsc na mapie Polski, gdzie chcę być. A jeżeli mogą być to spotkania regularne, to tym bardziej wiążę je z moim życiorysem. Jestem rad, że mogę być w Toruniu, bo czuję się tu dobrze i bezpiecznie. Jestem tu wprawdzie krótko, ale myślę, że intensywnie.
- Zapowiedział pan, że wróci za rok na "Klamrę". Czy już pojawił się pomysł, co nam pan zaprezentuje?
- Pomysły są dwa i myślę, że oba są realne. Chciałbym pokazać swoje plakaty, które wykonałem przez ostatnie 20 lat. Mam ich około 30. A może przygotowałbym krótkie warsztaty, których finał moglibyśmy pokazać na zakończenie festiwalu.
- Ale to wiązałoby się z koniecznością przebywania tu aż przez tydzień.
- O, i to jest najbardziej kuszące (śmiech). Naprawdę bym się cieszył, bo rzadko mam szansę wyłączenia się na dłużej. Jeśli pojawi się taka perspektywa, zarezerwuję sobie cały tydzień na "Klamrę" i wszelkie podróże odłożę na później.
- Nawet ewentualny wyjazd do Afryki?
- Oj, boję się, że teraz nieprędko odwiedzę Afrykę, ale właśnie wybieram się do Peru, gdzie też będę miał okazję poprowadzić warsztaty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska