Dlaczego? Najprościej byłoby stwierdzić, że to nie ta drużyna, którą kibice znają choćby z poprzedniego sezonu. Ale problem, który „siedzi” w zespole, wydaje się być głębszy.
Wszystko bierze swój początek od motoryki. Fizycznie drużyna nie prezentuje się dobrze. W grze przeciwko Arce ustępowała rywalom agresywnością i szybkością (trzeba być agresywnym, dużo i swobodnie biegać). Tylko wówczas można nękać przeciwników pressingiem.
Dobra dyspozycja fizyczna przekłada się także na inicjatywę w grze. I nie chodzi tu wyłącznie o „ściganie się” w procentowym czasie posiadania piłki. Gracze Olimpii mieli w piątek z tym elementem duży kłopot. Tylko raz w ciągu 93 minut gry wymienili kilka dokładnych podań; z własnej połowy piłka zawędrowała płynnie w boczny sektor boiska, było dobre dośrodkowanie (Marcin Woźniak), odegranie głową (Marcin Kaczmarek) i fantastyczny strzał zakończony golem (Kamil Kurowski), dającym podopiecznym Artura Skowronka prowadzenie. To działo się dopiero w drugiej połowie, choć przed przerwą po kontrze Donalda Djousse też zapachniało bramką (futbolówkę po strzale Kurowskiego na linii złapał bramkarz gości).
No właśnie, składnych kontr brakowało ze wspomnianych powodów, tj. braku agresywności. Gospodarze bez specjalnego protestu dali sobie narzucić warunki graczy żółto-niebieskich. Nie byli zdolni realizować własnego pomysłu na pozytywne dla siebie rozwiązanie tego meczu.
Olimpia ma luki w składzie. Przeciwko Arce zabrakło nie tylko kontuzjownego Dariusza Kłusa, który w roli defensywnego pomocnika może naprawdę wiele. Nie wystąpił także „wykartkowany” Michal Piter-Bućko. Parze środkowych obrońców (Tomasz Lewandowski i Michał Łabędzki) wytknąć trzeba brak żelaznej konsekwencji. Obnażył ją zwłaszcza drugi gol, kiedy po szybkim rozegraniu rzutu wolnego (niepotrzebny faul w środku Kaczmarka), Lewandowski (po przegranym pojedynku z rywalem) nie cofnął się w porę .
Ale szczególnie piłkarzom z Grudziądza brakuje jakości w ofensywie. Zespół, grający u siebie i zdeterminowany swoją sytuacją w tabeli, nie może w meczu oddać tylko czterech celnych strzałów (jeden autorstwa obrońcy Łabędzkiego).
Artur Skowronek stara się zachować spokój i optymizm (oby nie był tylko urzędowy!): - Mamy problem, ale nie ma takiego, którego nie da się rozwiązać. Wierzę, że mimo trudnej sytuacji, będzie spokój w naszych głowach, a nasza solidna praca przełoży się na wreszcie wyniki, których wszyscy oczekujemy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"