Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fenomen? Polski Cukier Toruń blisko rekordowych serii zwycięstw w PLK

(jp)
To było jedne z lepszych półroczy w historii toruńskiej koszykówki, ale najważniejsza będzie druga część sezonu
To było jedne z lepszych półroczy w historii toruńskiej koszykówki, ale najważniejsza będzie druga część sezonu SłAwomir Kowalski / Polska Press
Szczęście? Trafione transfery? Kłopoty rywali? Wszystko po trochę wykreowało doskonałą passę Twardych Pierników. Niedoceniana przed sezonem drużyna jest najlepsza w lidze. Czy w Toruniu udało się stworzyć zespół na medal?

Trener Jacek Winnicki nie lubi rekordów i zawsze chce rozmawiać jedynie o najbliższym meczu. Zmierza po tytuł najlepszego trenera sezonu, a przecież pół roku temu klub szukał kogoś nowego. To był efekt rozczarowania po porażce w 1. rundzie play off. Oszczędności finansowe, a także brak ciekawych ofert dla Winnickiego sprawiły, że jego drogi z toruńskim klubem znowu się zbiegły.

Dziś nikt chyba tego nie żałuje. Szkoleniowiec doskonale odnalazł się w nowych realiach. Gracze bez wielkich nazwisk, ale akceptujący każdą rolę na parkiecie, w większości dobrzy obrońcy - dla każdego z nich Winnicki skroił odpowiedni garnitur.

Podobnie było wcześniej w Polkowicach czy Turowie, z którymi święcił największe sukcesy jako samodzielny trener - wyrównane składy, żelazne założenia, konsekwencja w defensywie - to zapewniało sukcesy ekipom Winnickiego.

W ubiegłym roku nie wyszło w play off, bo w takie ramy trudno było wcisnąć zespół oparty na indywidualnościach, w tym wypadku Danny Gibsonie i Maksymie Kornijence. Ich słabsza gra przeciwko Czarnym odebrała szanse na sukces. Wcześniej szkoleniowiec poniósł porażkę z podobnie zbudowanym Fenerbahce Stambuł.

To bardzo ważny element toruńskiej układanki - wymienność ról. Kto jest liderem tego zespołu? W każdym miesiącu ktoś inny. Październik należał do Bartosza Diduszko, w kolejnych miesiącach rządzili Obie Trotter, Łukasz Wiśniewski, Kyle Weaver, a ostatnio pierwszym strzelcem zespołu jest Jure Skifić.

To dlatego przeciwko torunianom tak trudno zagrać w obronie. Polski Cukier nie jest uzależniony od formy 2-3 graczy i w każdym meczu może zaskoczyć przeciwnika. - Nie jesteśmy przewidywalni - podkreśla Łukasz Wiśniewski.

Szczęście? Pewnie, że tak. Klub trafił choćby z Kylem Weaverem, którego znalazł gdzieś tam na najniższej półce z szyldem "wyprzedaż". Amerykanin z doświadczeniem w NBA dostarcza tej drużynie niezbędny pierwiastek szaleństwa na parkiecie, staje się także magnesem i ulubieńcem kibiców.

Ale oprócz szczęścia także świetne przygotowanie taktyczne i fizyczne do sezonu. Tomasz Śnieg i Krzysztof Sulima rozgrywają swoje najlepsze sezony w polskiej lidze. Obie Trotter tak dobrze nie grał od czasu poważnej kontuzji w lidze rosyjskiej, znaleziony w II lidze rosyjskiej Jure Skifić wyrósł już na jednego z najlepszych silnych skrzydłowych w lidze, choć początkowo wydawał się zbyt słaby fizycznie na tą pozycję.

W taktyce Winnickiego jest pomysł na każdego gracza. Kto przed sezonem się spodziewał, że tak ważnym zmiennikiem zostanie Aleksander Perka (średnio 18 minut, 4,4 pkt i 4 zbiórki)?

Pewne rozwiązania wymusiły okoliczności. Po cięciach w budżecie nie było klubu stać na droższych graczy, ale najważniejsze, że to działa. Skład był budowany powoli, Ryszard Szczechowiak oglądał dokładnie każdy grosz przed wydaniem, ale razem z Winnickim dobrali zawodników idealnie. Tak jak w przypadku zamiany Michała Michalaka na tańszego Bartosza Diduszkę, którego udział w defensywie drużyny jest nie do przecenienia.

Skoro o defensywie mowa, to pora na czysto już sportowe zalety lidera PLK. W obronie nie ma w lidze lepszego zespołu, nikt nie traci tak mało punktów na sto posiadań rywala. W czołowej trójce torunianie są także pod względem efektywności ataku oraz w zbiórkach. Więcej piłek na tablicach zbiera w PLK jedynie Polfarmex Kutno. Ciekawe, bo przecież w Toruniu jedynym klasycznym centrem jest Maksym Sanduł, który gra niewiele i statystycznie ma niewielki wkład w wyniki.

Torunianie doskonale potrafią perfekcyjnie wykorzystywać drobne przewagi na parkiecie. W większości spotkań rywale nie potrafili przetrzymać kilkuminutowych zrywów, zwykle w ostatniej kwarcie. - Jeśli trzeba wrzucić piąty bieg, to go po prostu wrzucamy - mówi Tomasz Śnieg.

To kolejna cecha charakterystyczna Polskiego Cukru - im bliżej końca meczu, tym jest groźniejszy. Torunianie czterokrotnie przegrywali do przerwy, ale ani razu nie przegrali drugiej połowy. Policzyliśmy wszystkie dwanaście spotkań. Bilans małych punktów do przerwy wyniósł +32, a po przerwie aż +99. To nie przypadek, że obok Winnickiego często wymienia się nazwisko Dominika Narojczyka, specjalisty od przygotowania fizycznego. Dwa lata temu sprowadzono go z Włocławka i to jeden z lepszych transferów klubu po powrocie do ekstraklasy.

Co dalej? Bilans 12-0 robi wrażenie, ale najtrudniejsze dopiero przed drużyną, która nowy rok rozpocznie na rozgrzewkę meczem ze Startem Lublin u siebie, a potem pojedzie do Zielonej Góry, Włocławka i podejmie Turów Zgorzelec. Te trzy mecz powiedzą nam, czy Polski Cukier ma jeszcze rezerwy i czy jest w stanie rzucić wyzwanie najmocniejszym w PLK.

Najważniejsze, że podstawowy cel, czyli awans do play off, już praktycznie jest pewny. Nikt w Toruniu jednak tym nie chce się już zadowalać.

Początek meczu Polski Cukier - TBV Start w środę o godz. 18.30 w Arenie Toruń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska