Zwycięstwo Anwilu w Zgorzelcu było obowiązkowe!

Turów - Anwil 75:94 (23:15, 16:25, 20:27, 16:27)
Turów: Novak 18 (3), Archibeque 17, Dillon 9 (1), Dylewicz 6, Gospodarek 2 oraz Tatum 12 (1), Kostrzewski 5, Marek 4, Krestinin 2.
Anwil: Jelinek 21 (2), Dmitriew 19 (4), Skibniewski 10 (2), Diduszko 10, Bristol 3 oraz Chyliński 12 (4), Tomaszek 8, Łączyński 5, Stelmach 5 (1), Andjusic 1.

Do połowy drugiej kwarty Anwil grał słabo. To Turów osiągał przewagę 23:15, 28:19 czy 32:23. Środkowy Turowa Kirk Archibeque zdobył w 1. kwarcie 10 pkt.

Gdy Anwil rozpoczął pogoń, w niegroźnej sytuacji kontuzji kostki doznał Filip Dylewicz. Jako, że nie grał kontuzjowany Jakub Karolak, trener zgorzelczan Piotr Ignatowicz miał do dyspozycji tylko trzech Polaków, z których dwóch musiało być ciągle na parkiecie.

Pytanie było, czy Anwil wykorzysta tą słabość rywali? Wraz z upływem czasu tak właśnie było. Druga kwartę włocławianie wygrali 25:16. Najpierw doprowadzili do swojego prowadzenia 36:35 po akcji Kervina Bristola (8 zbiórek), ale drugą kwartę wygrali tylko 1 pkt. Od trzeciej przewaga Anwilu już była duża.

Przyjemnie było patrzeć, jak grają Fiodor Dmitriew (7/11 z gry, 5 zbiórek) i Michał Chyliński, bo do świetnej gry Dawida Jelinka (6/14 z gry, 4 asysty) wszyscy są już przyzwyczajeni. Chyliński w 3. kwarcie trzy razy z rzędu rzucił za 3 pkt. (w sumie 4/7), co tylko potwierdza, że jest dużym wzmocnieniem zespołu. Dmitriew był na boisku dosłownie wszędzie.

Niestety, po raz kolejny zupełnie zawiódł Danilo Andjusic (0/5 z gry, 3 straty), nie mogąc w ogóle odnaleźć się w zespole Anwilu. Włocławianie mieli 11 strat, 3 przechwyty,18 asyst i wygrali walkę na tablicach 44-33 (w ataku 15-14).

Tym zwycięstwem Anwil umocnił się w czołówce tabeli.