Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Hercog: Ja siebie nie traktuję jako cyborga [WYWIAD]

Katarzyna Kapusta
Piotr Hercog ma za sobą nie jeden bieg w ekstremalnych warunkach
Piotr Hercog ma za sobą nie jeden bieg w ekstremalnych warunkach ARC Piotr Hercog
- Biegając w górach mogę spotkać więcej niewiadomych. Jest większa zmienność przyrody i to mnie tak bardzo ciągnie. Daje mi to niesamowitą frajdę - opowiada nam trener sportowy i utytułowany biegacz górski, Piotr Hercog.

W zasadzie powinnam zacząć naszą rozmowę od tego, że oto stoi przede mną cyborg, człowiek o żelaznej kondycji, któremu żaden bieg ultra nie jest straszny. Jak spojrzymy na twoje dokonania, to można odnieść wrażenie, że jesteś niezmordowany. Jak to się robi?
Przez ileś tam lat formowały się te elementy, które wykorzystuję teraz do startów. Ja siebie nie traktuję jako cyborga. Myślę, że jestem osobą z dużym doświadczeniem i to procentuje teraz w tych ostatnich latach. Mimo, że skończyłem 40. w tym roku i wszystko powinno hamować, to tak długo startuję w różnych zawodach, że jest inaczej. Poza tym mocna psychika dużo daje. To wszystko procentuje, myślę, że trzy, cztery lata temu mógłbym mieć jeszcze lepsze parametry sportowe, ale psychika nie była jeszcze gotowa. Wielu zawodników, nawet po 40. w tych długich zawodach osiąga swoje najlepsze wyniki.

Podobno u facetów kryzys wieku średniego przychodzi koło 40. Czy to znaczy, że bieganie jest twoim sposobem na radzenie sobie z kryzysem?
Idąc tym tropem, moglibyśmy założyć, że kryzys wieku średniego zaczął się u mnie po 20. (śmiech) Tak naprawdę, ciągle stawiam sobie nowe wyzwania, nawet jeśli wcześniej byłem w innych działkach sportowych czy w wspinaczce czy w jaskiniach – to zawsze kolejny rok, to były coraz ambitniejsze cele. Teraz jest podobnie. Wyznaczam sobie ambitne cele, ale też w ramach działki biegowej, biegowej wysokogórskiej, dlatego też nie mam czasu na przechodzenie kryzysu.

Masz na swoim koncie jedno, nazwijmy to doświadczenie w bieganiu po płaskim terenie. To znaczy, że bieganie po asfalcie jest po prostu nudne?
Nie nazwałabym biegania asfaltowego nudnym. To zupełnie inna dyscyplina niż biegi górskie, jednak myślę, że każdy wyciągnie dla siebie coś fajnego. Nie traktuje tych co biegają po asfalcie, jako gorszych biegaczy, od tych co biegają po górach. Natomiast, biegając w górach mogę spotkać więcej niewiadomych. Jest większa zmienność przyrody i to mnie tak bardzo ciągnie. Daje mi to niesamowitą frajdę, plus to, że jest miękko. Na asfalcie walczymy z czasem, ze swoimi wynikami, parametrami. A w górach, wystarczy na tej samej trasie inna pogoda i wynik już nie ma znaczenia. Tam się liczy przebycie, a nie tylko wyłącznie średnia, którą możemy osiągnąć.

Ile standardowo musisz trenować, żeby mieć poczucie, że jesteś przygotowany do zawodów na sto procent?
No więc, ja cały czas mam poczucie, że zawsze mogłem być lepiej przygotowany. Zakładam sobie pewne treningowe plany i później nie do końca, udaje mi się je zrealizować. Wiem, że organizm by wytrzymał, byłoby to idealne, a później się okazuje, że nie do końca się udało zrealizować plan. Nie jestem zawodowym sportowcem, nie mogę się oddać tylko treningom. Muszę pracować, w treningi wkomponować inne elementy życia codziennego. Ważne jest jednak, by tych dni w które nie zrobiliśmy założonego treningu było jak najmniej. Bo jak zaczniemy uciekać w słabą jakość treningów, to już na pewno wiemy, że wynik będzie znacznie poniżej naszych możliwości. Ważne, żeby sobie nie odpuścić, bo grunt to systematyka.

Jak często w trakcie zawodów przekraczasz swoją strefę komfortu?
Strefę komfortu w trakcie biegów górskich ultra przekracza się bardzo często. Po kilkunastu kilometrach ten komfort zaczyna być mały. Często pojawiają się już odczucia bólu stopy, jak biegamy takie długie biegi, to zaczyna być problematyczne. Jednak ja wiem, że po zakończeniu takiego biegu jest taki moment euforii, zadowolenia z tego co osiągnęliśmy – z własnego zdobycia tego „Everestu”- jesteśmy zadowoleni, że nam się to udało. Wynik czasami nie musi być najlepszy, nie musi to być najwyższe miejsce, ważne, że nasze założenia zostały zrealizowane. Zapomina się wtedy też o bólu, który często towarzyszy przy tego typu startach.

Czyli ważna jest także motywacja...
Oczywiście. Według mnie jest to ściśle związane z wiekiem zawodnika. U osób starszych jest mniejsze spoglądanie na wynik, a bardziej na zmotywowanie się, że to jest moje wyzwanie.

No tak. Ty jesteś tak bardzo zmotywowany, że biegnie Hercog a potem długo, długo nic…
Nie zawsze. Często też nie wygrywam.

No dobra, ale z tych najcięższych biegów wychodzisz zwycięsko
Mam też świadomość, że za mną sporo lat przygotowań. Z jednej strony chce to towarzysko i przygodowo potraktować, a z drugiej strony chcę się przygotować jak najlepiej, żeby mieć satysfakcję. Chodzi o to poczucie, że zrobiłem wszystko co mogłem, żeby osiągnąć wynik. Jeżeli jest to pierwsze miejsce - okej, jeżeli piąte, piętnaste, a wiem że zrobiłem wszystko na tych zawodach, nie było przypadkowych sytuacji to się cieszę, bo zrealizowałem plan.

A skoro o planie mowa. Jak bardzo masz dopracowany plan przed każdymi zawodami?
Ja uważam, że zawsze można lepiej. Nie jestem ideałem, ale staram się na wszystkie te elementy ważne zwrócić uwagę. Nawet jeżeli nie byłem wcześniej na danych zawodach, to podpatruję jak to robili najlepsi, jakie czasy osiągali, jaki jest profil trasy, jakie warunki, jak trzeba się ubrać. Może nie perfekcyjnie każdy element, ale przynajmniej bardzo dobrze staram się przygotować, co daje mi później przekonanie, że zrobiłem co mogłem.

Baikal Ice Marathon był spełnieniem twoich marzeń, można powiedzieć z nawiązką.
Tak. Oczywiście marzyło mi się wskoczyć do pierwszej trójki ale nie myślałem o wygranej nawet cicho. Nawet jak mnie pytali przed startem w tym maratonie, to ciężko było mi określić swoje miejsce, tym bardziej, że wcześniej nie startowałem w tych zawodach, nie wiedziałem kto wystartuje. Ciężko jest szacować swoje szanse, gdy nie zna się swoich przeciwników. Cicho marzyłem, ale mogło być tak, że mogłem zająć 10. miejsce. No ale, tam się akurat udało i jestem bardzo szczęśliwy.

Jak bardzo ważne dla ciebie jest wsparcie ekipy, która z tobą jeździ?
Myślę, że bardzo. Ja te wszystkie swoje starty odbieram jako przygodę i oni motywują mnie na tyle, że jestem wstanie wykrzesać o wiele, wiele więcej niż jakbym był po prostu tylko i wyłącznie zawodnikiem, który się nastawia. A czasami, oni też pomagają na trasie w wyznaczonych miejscach. Mogą mi coś podać, co jest dla mnie bardzo ważne, mój ulubiony batonik, mój ulubiony smak żelu. Wolę sprawdzone. Wszystkie niewiadome staram się minimalizować. Jeżeli to uzupełnienie mogło by być dla mojego organizmu jakimś lekkim zatruciem - ponieważ organizm podczas takiego startu jest bardzo delikatny – mogłoby mi to rozwalić cały okres przygotowań i kosztów z tym związanych i jakbym miał świadomość, że mogłem kogoś tam ustawić, a tego nie zrobiłem to bym żałował.

A masz jakieś jedno konkretne marzenie, które chciałbyś zrealizować?
Takiego jednego biegowego nie mam. Każdego roku coś mi wpada do głowy.

Czyli długo się jeszcze nie zatrzymasz?
Chyba szybciej zmienię trochę dyscyplinę, ale na pewno jakieś wyzwania będą. Ciągnie mnie w kierunku gór wyższych i połączenia szybkiego biegania, takiego szybkiego poruszania się ze wspólnymi projektami himalaistów, takimi którzy już trochę doświadczenia mają, a też ich ciągnie do szybkiego zdobywania szczytów. Świat też trochę do tego dąży. Wyprawy czteromiesięczne teraz są trzy, czterotygodniowe, a być może kiedyś w ciągu dwóch tygodni będzie można się rozprawić z ośmiotysięcznikami.

Achaa, to chyba wyzwanie dla cyborga (śmiech).
Będę próbował (śmiech). Natomiast pozostaje kwestia aklimatyzacji i braku tlenu jest dla mnie dużą niewiadomą i uczę się na razie. W każdym razie są takie plany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Piotr Hercog: Ja siebie nie traktuję jako cyborga [WYWIAD] - Sportowy24

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska