Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Herkt, trener Artego Bydgoszcz: - W finale słabi nie grają

Tomasz Froehlke
Tomasz Froehlke
Dariusz Bloch
Rozmowa z Tomaszem Herktem, trenerem Artego Bydgoszcz

- Za kilka godzin pierwszy mecz finałowy z Polkowicami i wszyscy obawiają się, że dziewczyny nie wytrzymają fizycznie. Czy widzi pan po nich zmęczenie sezonem? Tylko w play off grały 10 meczów, a Polkowice zaledwie sześć.
- Na bieżąco robimy badania krwi u wszystkich zawodniczek, które określają ich przygotowanie do wysiłku. Muszę powiedzieć, że wszystkie koszykarki po dużym wysiłku bardzo szybko dochodzą do siebie. Dwa dni i są gotowe do walki. Nie sądzę, żeby przygotowanie fizyczne miało decydujące znaczenie.
- Jak zatem trzeba zagrać z Polkowicami, żeby wygrać?
- Mamy robić to, co przez cały sezon. Nie ma co wymyślać nowych rzeczy i dorabiać zbędnej ideologii. Wynik zespołu przeciwnika zdeterminowany jest tym, ile łatwych punktów pozwolimy mu rzucić. Z ataku pozycyjnego zespół rzuci maksymalnie 50-55 pkt. Reszta to są tzw. łatwe punkty, czyli z szybkiego ataku i powtórzeń akcji po zbiórce w ataku. Jeśli w tym elemencie ustoimy, to będziemy grali na niskim wyniku. A jeśli będziemy grali na niskim wyniku, to wzrastają nasze szanse na zwycięstwo. Dla porównania w ostatnim meczu ze Ślęzą przeciwniczki zdobyły zaledwie 8 łatwych punktów – dwa z rzutów powtórnych i sześć z szybkiego ataku. I to jest standard, jeśli marzymy o mistrzostwie Polski.

- Jakie są najsilniejsze strony Polkowic?
- Mają zawodniczki doświadczone, grające w WNBA, czy silnych ligach europejskich. Środkowa Fagbenle nie dość, że jest niesamowitą atletką to jeszcze jest bardzo sprawna. Clark z doświadczeniem w WNBA, Bojovic w Eurolidze, Spanou grała bardzo dobrze w reprezentacji Grecji na mistrzostwach Europy. Tak można by mówić o każdej zawodniczce. To na pewno doświadczony, ograny zespół. Najlepszym potwierdzeniem ich dużych umiejętności jest to, że sezon zasadniczy skończył na trzecim miejscu, a najlepszą zawodniczką ligi została Clark, a w najlepszej piątce ze wszystkich 13 zespołów były Clark i Fagbenle, a od nas nie było nikogo. Ale my mamy inne walory. Gramy bardzo zespołowo, dzielimy się piłką, mamy dobrą obronę. Spotkają się dwa silne zespoły, bo wiadomo – słabi w finale ligi nie grają.

Na meczach koszykarskich emocjonują się nie tylko zawodniczki i kibice. Osobny "taniec" poza linią boiska toczą trenerzy. A jeśli to są tak emocjonujące mecze, jak Artego Bydgoszcz - Basket 90 Gdynia w ćwierćfinale play off Energa Basket Ligi Kobiet (2-2), tworzą swój świat. Podejrzeliśmy Tomasza Herkta (Artego) i Łotysza Gunadrsa Vetrę (Basket 90). Decydujący mecz w Bydgoszczy w środę (19.00)Kibice, pomożecie? Wszyscy na Artego!

Tomasz Herkt kontra Gundars Vetra. Zobacz reakcje trenerów A...

- Dodatkowym atutem są bydgoscy kibice…
- To jest coś niesamowitego. Oprawa meczu dzięki naszemu menedżerowi Jarkowi Kotewiczowi, pełne trybuny są naprawdę naszym szóstym zawodnikiem na parkiecie. Wiele osób mówi, że na meczach mężczyzn nie ma takiej frekwencji. Ale ja zwróciłbym uwagę na jeszcze coś innego. O mecze wyjazdowe. Jeździ za nami spora grupa kibiców. Z Gdynią przegrywaliśmy 1-2 i kibiców z Bydgoszczy było naprawdę sporo. To jest jeszcze zrozumiałe – blisko, dobra droga, więc nie ma specjalnego problemu. Ale po dwóch meczach u siebie ze Ślęza przegrywaliśmy 0-2 i niewielu dawało nam szansę na awans. I do Wrocławia nie dość, że przyjechała grupa z Klubu Kibica to jeszcze więźniowie z Potulic. W sumie było ponad 70 osób, czuliśmy się tam, jak w domu. I to nie jest tak, że mogli tam zostać na noc. W środku nocy wracali do siebie, rano do pracy i wieczorem znowu do Wrocławia. Na dodatek nie mając żadnej gwarancji na sukces zespołu. Pełen szacunek.
- Ostatni mecz półfinałowy ze Ślęza był idealny? Może najlepszy w historii Artego?
- Mieliśmy dużo fajnych meczów w Bydgoszczy. Wystarczy wspomnieć mecz z Polkowicami, dwa czy trzy sezony temu, gdy wygrywaliśmy 22:0, potem było 41:3. Bywały mecze, gdy do przerwy wygrywaliśmy 41:2 itp. Ale ze Ślęzą to był bardzo dobry mecz pod każdym względem. Biorąc pod uwagę rangę tego meczu, który był decydujący w półfinale ligi, jego ciężar gatunkowy, emocjonalny to rzeczywiście stanęliśmy na wysokości zadania. Z reguły decydujące mecze nie są ciekawe dla publiczności. Jest walka na całego, ale nie są to widowiska. Nam się udało i wygrać, i zrobić ciekawe, efektowne widowisko.
- A na dodatek pokonaliście trenera kadry Arkadiusza Rusina. To pewnie dodatkowa satysfakcja?
- Dla mnie żadna. Największa motywacja jest taka, żeby Artego wygrywało każdy mecz. Ja już nie muszę nic udowadniać.
- Ma pan wiele tytułów mistrzowskich w lidze jako trener, choćby w Poznaniu czy Gdyni, nie wspominając o mistrzostwie Europy pamiętnej reprezentacji w 1999 r. W sumie uzbierało się około 20 medali. Ale w Bydgoszczy jeszcze nie ma pan złota. To dodatkowa motywacja?
- Chcę wygrać każdy mecz. Nie ma sensu się zastanawiać, co będzie za dwa czy trzy mecze. Teraz najważniejszy jest pierwszy mecz z Polkowicami. Jeśli go wygramy to stwarzamy sobie większe szanse na powodzenie w całej rywalizacji. Od momentu, gdy zdobyłem mistrzostwo Europy w 1999 roku uważam, że w sporcie nie ma rzeczy niemożliwych. Ciężko pracuję, żeby drużynę przygotować jak najlepiej pod każdym względem – mentalnym, fizycznym, taktycznym, technicznym. Żeby była gotowa do odnoszenia zwycięstw. I staram się moim zawodniczkom to wpoić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska