MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Śpiewam dla grania

Rozmawiała Maja Erdmann
Rozmowa z KATARZYNĄ GRONIEC, piosenkarką i aktorką, gościem finału Złotej Setki Gazety Pomorskiej.

     - Głośno było o pani w 1997 roku, gdy wygrała pani konkurs Festiwalu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Potem była płyta "Mężczyźnie" i cisza.
     - Trzeba trochę odpuścić, by wrócić na pełne obroty. Poza tym we wrześniu wychodzi płyta "Poste Restante". A cicho jest pewnie dlatego, że nie jestem bywalczynią bankietów, rautów, spotkań towarzyskich, nie piszą o mnie plotkarskie gazety, a to nie oznacza, że mnie nie ma, że nie pracuję.
     - Jaka będzie ta nowa płyta?
     - Składa się z trzech części. Pierwsza to piosenki z lat 20 i 30. Druga część to całkiem nowe utwory. A trzecia zawiera tanga. Wszystko to połączone jest mottem, fragmentem piosenki Ewy Demarczyk "Jaki śmieszny jesteś stojąc pod oknem"
     - A co takiego czarującego jest w latach 20 i 30, w piosenkach, które najchętniej pani śpiewa?
     - Gdybym miała urodzić się wcześniej, chciałabym, trafić na ten czas. Chyba bym się dobrze czuła. Oczywiście, gdyby nie miało być wojny.
     - A co bardziej panią pociąga hedonistyczny Paryż czy dekadencki Berlin tamtych lat?
     - Wszystko. Chciałabym też odwiedzić Nowy York w czasach prohibicji. Tam musiało być ciekawie. A tak naprawdę, nie wiem co mnie tam ciągnie. Może kostiumy? Tamta moda, malownicza, taki ostatni powiew starej epoki.
     - Dekadencja?
     - A cóż w niej złego?
     - Repertuar buduje pani ze starych przebojów, z tęsknoty, czy dlatego, że nic ciekawego współcześni autorzy nie mają do zaoferowania?
     - Mają. Ale są autorzy wiecznie żywi. Tacy jak Hemar, Brecht, Weil. Wszystko, co napisali, jest żywe i piękne. Muzyka i tematy piosenek są aktualne i myślę, że zawsze będą.
     - Katarzyna Groniec - nastolatka - słuchała starych piosenek?
     - Wtedy słuchałam Grechuty, wszystkiego co napisał. Znam wszystko na pamięć. Jestem strasznie wdzięczna, że żyje taki ktoś jak Grechuta. A Hemar pojawił się dopiero, gdy robiliśmy spektakl "Tyle miłości".
     - Nie ma już tamtych gwiazd: Edith Piaf, Marleny Dietrich, Hanki Ordonówny... Co w nich było takiego fascynującego?
     - Cudowność, otoczka tajemnicy, miały coś co sprawiało, że są wyjątkowe. Edith Piaf, była prawie karlicą o brzydkiej twarzy i powykręcanych reumatyzmem dłoniach, ale gdy śpiewała, była piękna. Miała żar i pasję i prawdę w sobie.
     - Gdy pani występowała w spektaklu poświęconym Piaf, udało się pani wyczuć jej osobowość?
     - Nie po to się robi spektakl, żeby pogłaskać osobowość. Chodzi o to, by przypomnieć te piosenki. Jest wiele osób, które po prostu ich potrzebują. I tu nie jest ważne, ile ma się lat.
     - Jest pani bardziej piosenkarką czy aktorką?
     - Trudno powiedzieć. Ja śpiewam dla grania, ale nie gram dla śpiewania. Nie lubię, jak ktoś nazywa mnie piosenkarką, bo umniejsza wartość aktorstwa. Aktorką natomiast nie jestem, nie gram w sztukach dramatycznych.
     - Pochodzi pani, jak się mówi w Warszawie, z prowincji. Mnóstwo dziewczyn z małych miasteczek nawet nie próbuje swoich sił, nie realizują marzeń, bo twierdzą, że i tak się nie uda. Pani nie miała takich problemów?
     - Oczywiście, ludziom z małych miast może być trudniej. Ale jest tyle szans. Kiedyś nie było tylu programów telewizyjnych, na których można było się pokazać. Kiedyś z wygrywania konkursów recytatorskich czy piosenkarskich nic nie wynikało. Teraz jak nas z jednego programu wyrzucą, trzeba startować w innym. Nie poddawać się.
     - Pani tak robiła?
     - Ja miałam przyjaciela, Piotra, który mnie ciągnął za sobą i pomagał mi. Śpiewaliśmy razem. Chodziliśmy na różne przesłuchania. Kiedyś zobaczył nas Michał Bajor. I pomógł nam dostać się do musicalu "Metro".
     - Miała pani szczęście do ludzi?
     - Szczęście w tym zawodzie jest bardzo ważne. Ale trzeba mu pomóc. Zawsze mi się wydawało, że co ma być to i tak będzie. Wychowywano mnie w myśl zasady: "Stój w kącie, znajdą cię". Nie wychylałam się. A tak nie jest. Teraz to wiem na pewno.
     - Czy spełnia pani własne marzenia?
     - Tak. Kiedyś sobie wyobrażałam, że jak skończę trzydziestkę, to właśnie tak będą żyła, jak teraz. Nie widzę innej możliwości. Jedyną rzecz, jaką potrafię dobrze robić, to śpiewać. Teraz młodzi ludzie są mądrzejsi i uczą się, a ja byłam w kontrze do nauki, więc muszę śpiewać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska