Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy on był dywersantem

Bogdan Kunach
Pałac Gordonów w Laskowicach. Budynek spłonął w lutym 1945 r.
Pałac Gordonów w Laskowicach. Budynek spłonął w lutym 1945 r.
Franz von Gordon z Laskowic najprawdopodobniej nie organizował w Bydgoszczy dywersji 3 września 1939 r. Sam był ofiarą tragicznych wydarzeń - uważa historyk Piotr Datkiewicz.

Niemiecki właściciel przedwojennego majątku w Laskowicach Franz von Gordon uchodził do niedawna w oczach niektórych badaczy za głównego organizatora niemieckiej dywersji w Bydgoszczy. W takim kontekście przedstawiono go w części najnowszych publikacji historycznych. Jednak w najnowszym tomie "Kroniki Bydgoskiej" Piotr Datkiewicz inaczej spojrzał na udział niemieckiego ziemianina w wydarzeniach z początku wojny.
Autor artykułu jest doktorantem Instytutu Historii Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Pisze pracę "Powiat świecki w latach okupacji niemieckiej (1939-45)".

Musicie opuścić Laskowice

1 sierpnia 1939 r. Gordonowie dostali pisemny nakaz opuszczenia swojego majątku, który znajdował się w strefie przygranicznej. Cała rodzina musiała opuścić go w ciągu siedmiu dni. Niepodporządkowanie się rozkazowi groziło trzema miesiącami aresztu i grzywnie do trzech tysięcy złotych. Pismo podpisał starosta świecki Cwinarowicz.
Początkowo Franz von Gordon chciał wyjechać z rodziną do bezpiecznego Sopotu na terenie neutralnego Wolnego Miasta Gdańska. Wyperswadował mu to sąsiad z majątku Jastrzębie, a zarazem kuzyn Hans Joachim Modrow. - Musisz pozostać w Polsce - przekonywał go w sierpniu 1939 r. - Jeśli pojedziesz do Gdańska, Polacy wywłaszczą twój majątek. Idź do Bydgoszczy, Bydgoszcz nie leży w strefie przygranicznej.
8 sierpnia 1939 r. rodzina rozstała się. Dzieci pojechały do Sopotu, ojciec wyruszył do Bydgoszczy. W naszym mieście przebywał w czasie strzelaniny 3 września 1939 r.
Według przypuszczeń części badaczy zabrał się tu za organizowanie dywersji. Inaczej jednak ta sprawa wygląda według relacji rodziny i badaczy niemieckich.

Niemieckie relacje

Franz von Gordon

Według nich w niedzielę 3 września w mieszkaniu, w którym przybywał, pojawił się polski patrol. Szukali Edmunda von Gordona, brata Franza. Gdy go nie znaleźli, postanowili zabrać drugiego z Gordonów. Wyprowadzili go ul. Gdańską.
- Franz von Gordon został wyciągnięty przez patrol z mieszkania, musiał iść na ulicy przodem, po kilku metrach padł strzał i śmiertelnie trafiony w plecy padł na ziemię - relacjonował Hans Joachim Modrow, który jeszcze we wrześniu 1939 r. zbierał relacje o śmierci swojego kuzyna.
Żona ofiary Marie Luize dodała dalszy ciąg tej historii. - Już na ziemi otrzymał jeszcze dwa strzały w dolną część ciała. Potem wleczono go przez ulicę do jakiegoś domu, a gdy nie można było znieść jego jęczenia, do naprzeciw leżącej stacji Czerwonego Krzyża. Stamtąd został przeniesiony do Miejskiego Szpitala (budynek dzisiejszego muzeum przy ul. Gdańskiej - przyp. red.), gdzie Franz miał umrzeć po godzinie, leżąc w korytarzu na ziemi.

Pytania historyka

- Nie ma, moim zdaniem, żadnych dowodów, na podstawie których można powiedzieć, że Franz von Gordon był przywódcą dywersji w Bydgoszczy - pisze historyk Piotr Datkiewicz. - Po pierwsze, czy powyższe relacje należy odrzucać tylko dlatego, że są pochodzenia niemieckiego? Nie sądzę. Należy je traktować na równi z tym, co ma do powiedzenia strona polska. Po drugie, trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy Franz von Gordon przybyłby w ogóle do Bydgoszczy, gdyby nie nakaz, na podstawie którego musiał opuścić Laskowice? Nawet w takich okolicznościach namówił go przecież dopiero sąsiad.
Datkiewicz uważa także, że Gordon nie był zwolennikiem nazistów. Świadczą o tym jego przedwojenne negatywne wypowiedzi o faszyzującej partii obywateli polskich niemieckiego pochodzenia Jungdeutsche Partei (Partii Młodoniemieckiej). - Czy nazista twierdziłby, że ugrupowanie to szkodzi interesom mniejszości niemieckiej w Polsce - pyta Datkiewicz.
Polegli także synowie
W najnowszej "Kronice Bydgoskiej" można przeczytać także o dalszych losach wojennych rodziny Gordona. Trzej jego synowie także zginęli, wszyscy na froncie wschodnim. Najstarszy z nich, Franz poległ w pierwszych dniach inwazji na Związek Radziecki w czerwcu 1941 r. Następny z nich Adolf poniósł śmierć w 1943 r. podczas lotu nad Nowosybirskiem. Trzeci Eberhard zginął pod koniec wojny w styczniu 1945 r. na Śląsku.
W lutym 1945 r. spłonął pałac Gordonów w Laskowicach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska