Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Senator Ryszard Bober (PSL): - Nie ma potrzeby zmieniania terminu wyborów samorządowych

Grażyna Rakowicz
Wpiszmy do Konstytucji RP takie rozwiązania, które zaproponowała większość rządząca, ale dopóki nie ma tego zapisu – kto wybiera sędziów, to i pieniędzy z KPO też nie ma. I złóżmy wreszcie w tej sprawie wniosek po to, aby był on rozpatrzony, bo teraz mamy tylko polityczne i medialne przepychanki. Ale oczywiście też nie powinno być tak, że Parlament Europejski wzywa Komisję Europejską do radykalnych działań przeciwko Polsce - mówi  w rozmowie z "Gazetą Pomorską" senator Ryszard Bober, Polskie Stronnictwo Ludowe.
Wpiszmy do Konstytucji RP takie rozwiązania, które zaproponowała większość rządząca, ale dopóki nie ma tego zapisu – kto wybiera sędziów, to i pieniędzy z KPO też nie ma. I złóżmy wreszcie w tej sprawie wniosek po to, aby był on rozpatrzony, bo teraz mamy tylko polityczne i medialne przepychanki. Ale oczywiście też nie powinno być tak, że Parlament Europejski wzywa Komisję Europejską do radykalnych działań przeciwko Polsce - mówi w rozmowie z "Gazetą Pomorską" senator Ryszard Bober, Polskie Stronnictwo Ludowe. Jacek Smarz
Dobrze, że taki raport ujrzał światło dzienne, bo jest to przecież obraz krzywdy, która na narodzie polskim i na państwie polskim została przez Niemcy barbarzyńsko dokonana. Nie ulega to żadnej dyskusji, że raport jest wartością i Ci, którzy będą chcieli się odnosić do niego, będą mieli do czego - mówi w rozmowie z "Gazetą Pomorską" senator Ryszard Bober, Polskie Stronnictwo Ludowe.

PiS zapowiada, że może jeszcze w tym tygodniu złoży projekt ws. przesunięcia wyborów samorządowych, z jesieni 2023 na wiosnę 2024. Co pan senator na to?
Jeżeli będzie taki projekt, to najpierw zobaczymy czego będzie konkretnie dotyczył. Poza tym każda zmiana w trakcie gry budzi poważne obawy PSL. Ja także uważam, że nie ma potrzeby zmieniania terminu wyborów samorządowych, bo między tymi do naszego parlamentu a samorządowymi są dwa miesiące różnicy – pierwsze by się odbyły tak około 13 września, a samorządowe – około 19 listopada. Między nimi byłoby mniej więcej 9 tygodni, w tej sytuacji PKW na pewno sobie z takimi terminami poradzi. Tu nie mam obaw. Także część samorządowców z którymi się spotykam uważa, że nie powinno być tej zmiany. Chcę jeszcze zwrócić uwagę na jedno: w przypadku wyborów organów wykonawczych, czyli prezydentów, burmistrzów, wójtów i zarządów powiatów – te wybory samorządowe można będzie ewentualnie przesunąć. Natomiast, gdy chodzi o wybory do rad samorządowych, do wszystkich szczebli – z sejmikiem włącznie, to tu pojawia się problem prawny i nie wiem jak rządzący go ominą, aby ta zmiana terminu wyborów do samorządu była zgodna z Konstytucją RP. Pamiętajmy też, że 3 czerwca 2024 mamy wybory do Parlamentu Europejskiego – a tu jednoznacznie ordynacja mówi, że w ciągu trzech miesięcy przed tymi wyborami nie można prowadzić żadnych kampanii, czyli tak naprawdę, od 3 marca nie będzie możliwe przeprowadzenie tych samorządowych wyborów. W związku z tym pozostaje termin lutowy – czy jest on dobry? Trudno mi teraz to oceniać, ale wydaje mi się, że nie.

Jak przebiega kampania wyborcza, także PSL-u?
Jeśli chodzi o PSL do wyborów będziemy szli jako centroprawicowe ugrupowanie, które ma określone wartości od ponad 125 lat, z tradycją i historią ruchu ludowego w Polsce, który przysłużył się znacząco do jej rozwoju. Nie może być ciągle takiej polaryzacji, że jest prawica i cała reszta, dlatego najprawdopodobniej pójdziemy w bloku, być może z ruchem Szymona Hołowni. Są także inne mniejsze ugrupowania – z nimi rozmowy cały czas są prowadzone. Na pewno będziemy się starali stworzyć duży blok centroprawicowy. Widać wyraźnie, że kampania już się rozpoczęła. Wszyscy ruszyli w kraj i chcą rozmawiać z Polakami o ich problemach po to, aby później ich opinie wpisać do programów wyborczych. Ale też widać, że podczas tych objazdów niektórzy politycy zabijają idee samorządów, tej samorządności – a przecież samorząd to znaczy samo rządzić się, samo stanowić, samo decydować o rozwoju naszych małych ojczyzn.

A tak nie jest?
Jak szacujemy w senackiej Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej, której jestem członkiem, samorządy w tej chwili, w dochodach własnych utracą ponad 16 mld zł. Co prawda zostanie im to w części wyrównane – jeszcze w tym roku otrzymają około 7 mld zł dofinansowania, ale mają one coraz więcej przypisywanych zadań a jednocześnie zbyt małe subwencje - na przykład oświatową. Nie mówię już o problemach służby zdrowia czy opieki zdrowotnej w szpitalach – tutaj jest najwięcej zaniedbań. Jest oczywiście wsparcie z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych czy z Funduszu Rozwoju Dróg. Tylko, że samorządy nie mając dochodów własnych, otrzymują pieniądze na określone zadania, o czym decyduje ktoś z Warszawy. Nie wiem czy tam wiedzą lepiej, co jest potrzebne w jakimś małym samorządzie w Kujawsko-Pomorskiem?

Te małe samorządy nie składają wniosków na swoje inwestycje, wskazując na co konkretnie chcą to wsparcie?
Teoretycznie. Tylko proszę popatrzeć na co samorządy je otrzymują. I jak duże są te środki. Na inwestycje drogowe, finansowe wsparcie można było jeszcze stosunkowo łatwo pozyskać, ale pieniądze się szybko rozeszły. W tej chwili są one pozabudżetowe – to środki, nad którymi parlament nie ma kontroli. Przypisane do Banku Gospodarstwa Krajowego i Polskiej Agencji Rozwoju. Samorządy je otrzymują, ale tak naprawdę jest to kredytowanie, bo dany samorząd ogłaszając przetarg musi wyłonić wykonawcę inwestycji. Z kolei ten wykonawca musi wyłożyć środki, sfinansować inwestycję i dopiero później się z niej rozliczyć. Działałem w różnych samorządach, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Poza tym w przypadku wsparcia na drogi – raz to dofinansowanie wynosiło 50 proc, raz 60 proc., innym razem 70 proc. i nikt nie wie z czego to wynika. Z jakich wskaźników. Rozumiem, że każdy się cieszy, gdy otrzymuje środki na inwestycje, tylko one powinny być od razu uwzględnione w dochodach własnych samorządów, a przecież one tych dochodów nie mają. Za to mają coraz większe rachunki, teraz na przykład za gaz czy prąd. Chcę zwrócić uwagę na to, że są to środki publiczne – jeżeli trafiają do samorządu, to każdy z nas - także ja jako senator RP, powinien być o tym powiadomiony, że dany samorząd będzie podpisywał umowę na dofinansowanie takiego czy innego zadania. Inną sprawą jest to, czy ja się wtedy – na finalizowaniu takiej umowy pojawię. Te uroczystości nie powinny służyć tylko i wyłącznie promocji polityków partii rządzącej.

Jak pan przyjął raport o stratach Polski poniesionych podczas drugiej wojny światowej?
Dobrze, że taki raport się pokazał, ujrzał światło dzienne, bo jest to przecież obraz wielkiej krzywdy, która na narodzie polskim i na państwie polskim została przez Niemcy barbarzyńsko dokonana. Nie ulega żadnej dyskusji, że ten raport jest wartością i ci, którzy będą chcieli się odnosić do niego, to będą mieli do czego. Chcę zwrócić uwagę na to, że temat reparacji wywołuje duże emocje jeszcze z innych względów – nie tylko prawnicy się sprzeczają, czy te roszczenia są dzisiaj zasadne. Ja takiej wiedzy też nie mam, aby jednoznacznie to stwierdzić. Ten raport ma jeszcze inne reperkusje, bo domagamy się reparacji od Niemiec, ale za chwilę będzie 17 września – data napaści Rosji na Polskę. Tu także rozegrał się dramat naszego narodu i uważam, że jeśli chodzi o odszkodowania, również powinniśmy się zwrócić i w tę stronę. Ale – według mnie, w tym przypadku jest to wręcz nierealne, więc nic się o tym teraz nie mówi.

Jest szansa na wypłacenie tych roszczeń przez Niemców?
To nie zadzieje się od razu. Jeżeli Niemcy nam w ogóle cokolwiek wypłacą, to po bardzo długim procesie. Dlatego uważam, że my teraz, w tym niebezpiecznym okresie – gdy u naszych granic toczy się wojna powinniśmy bardziej skupić się na współpracy z Unią Europejską. Ukraina cały czas krwawi, ale nam - w Europie, także i w Polsce dochodzą nowe obszary do rozwiązania jak choćby te energetyczne, cały czas mamy też problem z uzyskaniem środków z Krajowego Planu Odbudowy. Za chwilę będą środki z budżetu europejskiego – tu wchodzi w grę wspólna polityka rolna i KPO. Jeżeli rząd PiS będzie się tak dalej zachowywał, to nie wiem jak do tego ostatecznie podejdzie Unia Europejska. A pieniądze te są nam na kryzysowe czasy po prostu niezbędne.

Komisja Europejska zaakceptowała KPO dla Polski, ale – jak się też wskazuje, ociąga się z jego wypłaceniem bardziej ze względów politycznych, a nie merytorycznych…
No tak, ale dzisiaj mamy informację, że Komisja Europejska potrąciła nam kolejne 31 mln euro z tytułu nie wykonania wyroku TSUE. W kwestii Izby Dyscyplinarnej, my jako większość senacka w poprawce do tej ustawy zaproponowaliśmy konkretne rozwiązania, jednak Sejm ich nie uwzględnił i dalej jest przepychanka, która nie rozwiązuje problemu. I tych środków z KPO ciągle nie mamy, a wszyscy już dawno moglibyśmy z nich skorzystać. Wpiszmy do Konstytucji RP takie rozwiązania, które zaproponowała większość rządząca, ale dopóki nie ma tego zapisu – kto wybiera sędziów, to i pieniędzy z KPO też nie ma. I złóżmy wreszcie w tej sprawie wniosek po to, aby był on rozpatrzony, bo teraz mamy tylko polityczne i medialne przepychanki. Ale oczywiście też nie powinno być tak, że Parlament Europejski wzywa Komisję Europejską do radykalnych działań przeciwko Polsce. Dlatego nasi europosłowie są i będą w tych sprawach wstrzemięźliwi.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska