MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Schizmę mamy od dawna czyli o papieżu Franciszku

Adam Willma
Papież przyjął pewną jezuicką metodę komunikacji, opartą m.in. na wywoływaniu skandali - ocenia Terlikowski.
Papież przyjął pewną jezuicką metodę komunikacji, opartą m.in. na wywoływaniu skandali - ocenia Terlikowski. fronda.pl
Od dwóch lat na Stolicy Piotrowej zasiada papież Franciszek. Media go uwielbiają, hierarchowie - chyba obawiają. O tych 24 miesiącach, nadziejach i rozczarowaniach rozmawiamy z Tomaszem Terlikowskim, redaktorem naczelnym portalu fronda.pl i Telewizji Republika.

Mija kolejna rocznica pontyfikatu Franciszka. Ma pan okazję przeprosić.
Za co?

Za ostre słowa skierowane do papieża.
Nie powiedziałem nic ostrego. Napisałem jedynie, że użycie terminu "króliki" w stosunku do rodzin wielodzietnych było potężnym błędem komunikacyjnym. To to jedno sformułowanie przesłoniło całą treść wypowiedzi dotyczących polityki rodzinnej. Chodzi o wypowiedzi z Filipin, a później - z homilii w Rzymie. Dla człowieka, który zna media, było oczywiste, że tak się stanie. Nie mam za co przepraszać. Wyraziłem swoją opinię i cały czas ją podtrzymuję. Ojciec święty najwyraźniej się z nią zgodził, bo tuż po tym, jak użył tego niefortunnego sformułowania, przez trzy tygodnie wyraźnie zaznaczał, że rodzina wielodzietna jest wartością i chrześcijanin, jeśli tylko może, powinien zmierzać ku tej wartości.
Takie otwarte recenzowanie wypowiedzi papieża przez publicystów podkreślających swoje związki z Kościołem jest nowym zjawiskiem. Wojciech Cejrowski i Rafał Ziemkiewicz również nie oszczędzili Franciszka.
Nieomylność papieska obejmuje wypowiedzi ex cathedra oraz nauczanie, nie obejmuje formy wypowiedzi w samolocie i reguł komunikacyjnych. Zdarzało się recenzować wypowiedzi Bendykta XVI. Jestem publicystą, i to jest część mojej pracy. Nie każde zdanie wypowiedziane w samolocie jest równie szczęśliwe.

W pana domu wisi portret papieża?
Nie. Wiszą ikony, wisi portret św. Jana Pawła II z czasów gdy był kardynałem. To nie jest zakrystia, nie ma potrzeby, żeby wisiało zdjęcie papieża.

Pytam nie bez powodu. W żadnym z domów, w których bywałem w ostatnich latach, nie widziałem portretu Franciszka. Pozostał Jan Paweł II.
Polacy z oczywistych względów są emocjonalnie związani z papieżem z Polski, który pełnił funkcje zastępczego ojca dla nas wszystkich i niekoronowanego króla Polski. Ale nie w każdym polskim domu musi dziś wisieć portret papieża. W katolickim domu musi być krzyż, muszą być święte obrazy. Musi być wewnętrzna akceptacja nauczania Kościoła, także magisterium papieskiego.

Od dawna nie było papieża, który byłby tak pozytywnie postrzegany w tak szerokich kręgach jak Franciszek. Cieszy to pana?
Cieszyłoby mnie, gdyby szerokie kręgi postrzegały pozytywnie papieża Franciszka, natomiast one zrobiły sobie własnego Franciszka - ze strzępów często zmanipulowanych wypowiedzi, fragmentów wyrwanych z kontekstu lub wręcz niewypowiedzianych nigdzie słów. Ten Franciszek nie ma nic wspólnego z realnym Franciszkiem, a zachwyt wobec niego jest w rzeczywistości zachwytem wobec medialnego konstruktu.
Nie dziwi mnie, że ludzie, którzy z coraz większym trudem rozpoznają, co jest faktem, a co nim nie jest, uwierzyli w papieża, który radykalnie zrywa ze stanowiskiem Kościoła i buduje nowy katolicyzm. To jest oczywista nieprawda, choćby z tego względu, że żaden papież nie ma takiej władzy nad doktryną. Papież ma być strażnikiem prawdy, a nie jej twórcą.
Papież Franciszek przyjął jednak pewną jezuicką metodę komunikacji, opartą między innymi na wywoływaniu skandali. Chodzi mu o to, żeby ludzie się zatrzymali i zastanowili. Nie wiem tylko, czy papież nie przecenia trochę mediów i ludzi. Zakładając, że ludzie chcą się zatrzymać i zastanowić, to nie pozwoli im na to tempo narzucane przez media. W przypadku Jana Pawła II i Benedykta XVI takich problemów interpretacyjnych jednak nie było.

"Efekt Franciszka" trafił już do encyklopedii.
Ja widzę efekt Jana Pawła II, natomiast efektu Franciszka, przynajmniej w Polsce, nie zauważam. Być może da się go odczuć we Włoszech, ale trudno mi to ocenić.

Dlaczego Polska okazała się odporna na "efekt Franciszka"?
A dlaczego miałoby być inaczej? Polska to jest miejsce, w którym katolicyzm ma się nieźle - ogromna część ludzi mniej lub bardziej praktykuje, mamy wciąż powołania kapłańskie i zakonne, więc nie bardzo widać powód, dla którego ten efekt miałby nastąpić. Polacy w większości są wierzący i praktykujący, co jest zasługą nie tylko św. Jana Pawła II, ale również kardynała Wyszyńskiego, kardynała Hlonda i polskiej historii.
Medialny zachwyt nad papieżem nic tu nie zmieni również z tego względu, że najbardziej zachwycają się nim ludzie, którzy i tak są niewierzący. "Efekt Franciszka" nie przyciągnie ich do kościołów, ale do telewizorów, a trudno się nawrócić przed telewizorem.

W obrębie instytucji Kościoła ten efekt jest jednak widoczny.
Owszem, jest pewne porządkowanie w kurii rzymskiej i to być może się uda, jest próba uporządkowania finansów w Kościele (głównie za sprawą kardynała Pella), ale innych zmian nie ma. Jest dużo gadania o rzeczach, których zmienić się nie da. Ani papież, ani kardynałowie, ani synod nie mają władzy nad Ewangelią. Nie mogą ustalić, że jeśli człowiek długo cudzołoży, to cudzołóstwo przestaje być grzechem. Stanowisko Kościoła wobec rozwodów i ponownych związków po rozwodzie wyraził sam Jezus Chrystus, więc żaden z hierarchów nie może mieć władzy nad tymi słowami. Warto o tym pamiętać, zanim damy sobie zrobić wodę z mózgu.

To nie takie proste, bo uczestniczy w tym procesie również część kardynałów. Dominik Zdort prorokuje, że schizma zacznie się w Polsce.
Nie zgadzam się z tą tezą, bo schizma już się zaczęła. I to nie w Polsce, a w Niemczech. I nie teraz , a po encyklice "Humanae vitae" Pawła VI. Wówczas niemała część zachodnich episkopatów (holenderski, belgijski, niemiec ki, kanadyjski, część biskupów amerykańskich) uznała, że u nich ta encyklika nie obowiązuje. To oznacza, że popadli w schizmę i to co widzimy obecnie, jest dalszym ciągiem. Wypowiedzi kardynała Marxa potwierdzają, że Kościół niemiecki uważa się za Kościół niezależny. To jest tak zwana cicha schizma. Decyzja Ojca Świętego o zwołaniu synodu ujawniły tę schizmę, która nosi wręcz miejscami znamiona herezji. W tym momencie cicha schizma staje się wreszcie głośna. Teraz rolą papieża i synodu jest ogłoszenia prawdy i zakończenie sytuacji, w której część hierarchów głosi poglądy heretyckie.

Jakim kosztem?
Takim jak zwykle. Kościół przypomni, że małżeństwo jest monogamiczne, nierozerwalne, a cudzołóstwo, nawet jeśli trwa długo, nie przestaje być grzechem. Oczywiście, papież przypomni też o potrzebie miłosierdzia, ale miłosierdzie nie potwierdza, że grzech nie jest grzechem.
Efektem społecznym może być fala oburzenia. Paweł VI też był lubiany przez media, dopóki nie przypomniał swoją encykliką jakie jest nauczanie Kościoła. Myślę, ze podobnie będzie z Franciszkiem - gdy przypomni nauczanie Kościoła, nagle przestanie być idolem. Społeczeństwa zachodnie są na tyle zlaicyzowane, że jest im obojętne, co mówi papież, chyba że mówi to, co chcą usłyszeć. Młode pokolenie katolików, jeśli trwa przy katolicyzmie, to dlatego, że chce żyć radykalnie odmiennie niż ich otoczenie. Nawet jeśli im to nie wychodzi, jeśli upadają, to chcą mieć drogę, która jest inna niż ta powszechna w społeczeństwie. We Francji, w Niemczech, w Holandii żywe wspólnoty wiary to nie te, które pozwalają na rozwody i hurtową komunię. Trwają te wspólnoty, w których głosi się radykalnie doktrynę Kościoła.

Każdy papież inaczej rozkłada akcenty w swoim pontyfikacie. Widać już co akcentuje Franciszek?
Wyraźnie widać, że to jest papież duszpasterz, a nie papież-teolog.
Jego poprzednik był wybitnym teologiem, być może najwybitniejszym teologiem na tronie papieskim od czasu Grzegorza Wielkiego. Jan Paweł II był wybitnym antropologiem, filozofem, teraz mamy do czynienia z kimś, kto jest wybitnym duszpasterzem. Ten duszpasterz potrafi doskonale, szczególnie w porannych kazaniach w Domu św. Marty wskazywać na kluczowe dla rozwoju duchowego kwestie. Franciszek zachowuje się jak proboszcz całego świata. To jest pontyfikat duszpasterski, bo papież Franciszek nie jest wielkim teologiem i nie musi nim być.
Drugim elementem jest jego ogromne zainteresowanie kwestiami społecznymi, walka z ubóstwem i wykluczeniem społecznym, to bardzo ważne w Ameryce Łacińskiej elementy.

A gdzie Europa?
Papież wprawdzie zajmuje się tymi problemami (cały synod poświęcony był problemom ponownych związków, których Afrykańczycy czy Azjaci zwykle nie mają), ale ocenia naszą rzeczywistość raczej z innej perspektywy. Tę latynoskość widać w postrzeganiu problemów duszpasterskich.
Czasem ze zdumieniem otwieram oczy, gdy czytam wypowiedzi Ojca Świętego, w których pojawia się ostra krytyka "powszechnych zachowań księży", z którymi w Polsce nigdy się nie spotkałem. Mam na myśli przede wszystkim problem odmowy chrztu dzieci samotnych matek (w Polsce taki problem dotyczy ewentualnie związków niesakramentalnych). Rozmawiałem natomiast z przyjaciółmi z Ameryki Łacińskiej, którzy potwierdzili, że u nich jest to częsty problem. Papież gani też księży za krzyczenie w konfesjonale. W Polsce problemu nie ma, choć czasem nawet miałbym ochotę, żeby ksiądz nakrzyczał na mnie w konfesjonale.

Franciszek kładzie mocny akcent na ubóstwo. Z jakim odzewem w hierarchii?
Równie dobrze można zadać pytanie, jak jest to odbierane przez świeckich katolików? Jeśli wsłuchać się w nauczanie papieża, to ono nie odnosi się tylko do hierarchów. I znowu media przedstawiły to jako wielkie wezwanie do księży o ubóstwo. Franciszek skierował wezwanie do ubóstwa do wszystkich. Jeśli masz wybór pomiędzy wyjazdem na wakacje czy nowym samochodem a posiadaniem kolejnego dziecka - wybierz dziecko. Nie musicie mieć wiele pieniędzy, musicie mieć serca otwarte na życie. To jest charakterystyczne dla Franciszka - on nie kieruje nauczania "do innych", ale "do mnie". To do mnie mówi, że mam być ubogi. Nie mamy zajmować się księżmi i biskupami, bo z księżmi - jak to określił papież - jest jak z samolotami: w ogóle o nich nie mówimy, dopóki nie spadną.
Papież przypomina często o grzechu plotki, obgadywania. Mamy zajmować się własnym życiem, a nie tym, czy księża dobrze przyjmują nauczanie papieża na temat ubóstwa.

To ubóstwo przejawiające się kruszeniem papieskiego majestatu dobrze papieżowi wychodzi. Entuzjazm wzbudziło nawet pożegnanie z butami z czerwonej skóry.
Papiestwu przypisany jest majestat ze względu na jego istotę, ale nie przeceniałbym tej rzeczywistości. O słynnych butach sam papież powiedział, że musi nosić obuwie korekcyjne w związku z chorym kręgosłupem. Zastąpienie złotego krzyża srebrnym wynika z przywiązania Franciszka do tego krzyża. Dużo się mówi o tym, że papież mieszka nie w apartamentach papieskich, a w Domu św. Marty, ale pamiętajmy, że jest to rozwiązanie... droższe! Apartamenty (skądinąd skromne) i tak stoją przecież puste. Zamiast tego kolejne piętra Domu św. Marty są zajmowane przez urzędników papieskich, w związku z czym ten budynek, pierwotnie hotelowy, przestał pracować na swoje utrzymanie. Ja rozumiem papieża, który woli po prostu mniejsze przestrzenie.

Współistnienie dwóch papieży okazało się - wbrew obawom - eksperymentem łagodnym w skutkach.
W sytuacji takiej jak obecna nie jest to niebezpieczne, ale może stać się niebezpieczne, jeśli rezygnacja papieży stanie się normą. Możemy sobie wyobrazić sytuację, w której mamy czterech papieży. Pod względem symbolicznym znaczenie takiej sytuacji nie byłoby korzystne, ale miałoby też pewne plusy - uświadomilibyśmy sobie, że istotą papiestwa nie jest charyzmatyczna osoba, ale urząd.

Czy ten pontyfikat na oścież otworzy drzwi do Watykanu? Kolejny papież może mieć skośne oczy albo ciemną skórę?
Te drzwi otworzyła sama rzeczywistość. Europa jako kontynent chrześcijański już się skończyła. Serce Kościoła bije dziś w Afryce i w Azji. Kolejny papież może być czarny albo żółty. A nawet jeśli zostanie nim Europejczyk, to głównym przedmiotem jego zaangażowanie na pewno nie będzie Europa. Zresztą wcale mnie to nie martwi, bo mam wrażenie, że problemy Europy są w dużej mierze problemami sztucznymi. Na szczęście nad tym wszystkim czuwa jeszcze Duch Święty.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska