Zobacz wideo: W Bydgoszczy trwa budowa mostów. Miasto stoi w korkach
Zarzut, jaki usłyszał 63-latek po wypadku, do którego doszło w czerwcu tego roku, ma - jak wyjaśnia prok. Włodzimierz Marszałkowski - charakter "hybrydowy". Oznacza to, że kierowca miał umyślnie spowodować na drodze sytuację, która doprowadziła do wypadku i tym samym nieumyślnie spowodować takie obrażenia u dziecka, w efekcie których zmarło.
Jak wyjaśnia szef Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe, nie skierowano jeszcze w tej sprawie aktu oskarżenia do sądu. Postępowanie trwa.
To Cię może też zainteresować
Przypomnijmy, że do wypadku doszło w czerwcu tego roku. W wyniku kolizji dwóch samochodów, zginęła potrącona nastolatka.
- Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, że kierujący seatem leonem wykonując niewłaściwie manewr zmiany kierunku jazdy doprowadził do zderzenia z kierującym vw passatem. Ten w wyniku zderzenia zjechał na chodnik i potrącił dwoje pieszych czekających przy przejściu dla pieszych na zmianę świateł - wyjaśniała policja w komunikacie na temat tego zdarzenia.
- Na miejscu śmierć poniosła 12-letnia dziewczynka, a 83-letni mężczyzna został przewieziony do szpitala - relacjonowała podkomisarz Lidia Kowalska.
Pierwotnie postępowanie było prowadzone w kierunku postawienia zarzutów obu kierowcom. Póki co, jednak na razie śledczy uznali, że winę ponosił tylko 63-latek. Auto, które prowadził, jechał od strony Inowrocławia. Kierowca wykonywał manewr skrętu w lewo w kierunku Szwederowa. - Prawdopodobnie obaj kierowcy jechali z niedozwoloną prędkością - informowała policja na wstępnym etapie prowadzonego postępowania. - Gdyby przestrzegali przepisów byłaby szansa, że volkswagen nie uderzyłby z takim impetem w słup sygnalizacji świetlnej.
Kierowcy jeżdżą szybko
W tej sytuacji - jak podkreślają śledczy - nastąpiła bowiem kumulacja fatalnych zbiegów okoliczności, którym pomogła prędkość. Najpierw niezgodny z przepisami manewr wykonał kierowca seata, potem kierowca volkswagena na tyle pechowo zboczył z kierunku jazdy, że uderzył w słup sygnalizacji. To przewracający się słup uderzył w nastolatkę i to w wyniku tego uderzenia zginęła.
Jednym z dowodów tej sprawie były zapisy z miejskich kamer. Szukano również świadków, którzy mieli w tym czasie włączone kamery w swoich autach. Jak wynika z informacji podawanych przez media krótko po wypadku, 12-letnia dziewczynka miała spędzić noc poprzedzającą tragiczne darzenie u swoich dziadków. "Rano wzięła plecak i wyruszyła do szkoły" - podawała Gazeta Wyborcza. Nastolatka nie dotarła do szkoły, wcześniej czekała, aż na przejściu dla pieszych włączy się zielone światło.
Do dzisiaj w miejscu, w którym doszło do tego tragicznego zdarzenia, układane są kwiaty i między innymi pluszowe maskotki.
- Nic się tu poza tym nie zmieniło. To wielka tragedia - mówi jednak z naszych Czytelniczek, która zadzwoniła do redakcji. - Zawsze, kiedy jestem w tym miejscu, zbiera mi się na płacz. Już nic, ani nikt nie wróci życia tej dziewczynce, ale kierowcy w dalszym ciągu jeżdżą tędy z dużą prędkością. Niestety mam wrażenie, że ta tragedia niczego ich nie nauczyła.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?