Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Flirt, szykana, szkoła...

Joanna Grzegorzewska [email protected]
Dziewczęta, a czasami chłopcy, o swoich problemach milczą, ponieważ się wstydzą, boją ośmieszenia i niezrozumienia ze strony dorosłych.
Dziewczęta, a czasami chłopcy, o swoich problemach milczą, ponieważ się wstydzą, boją ośmieszenia i niezrozumienia ze strony dorosłych. fot. sxc
Boisko szkoły podstawowej. Wojtek i Marek napisali na płocie "Anka to k...a". Chłopcy śmieją się, Anka płacze.

Kolonie. Ośmioletnia Monika skarży się, że koledzy ściągają jej majtki. Dziewczynka chce "do mamy", chłopcy chwalą się przed innymi "osiągnięciami".

Kurs tańca dla dzieci. 10-letni Wojtek i Marek zadzierają spódniczkę Agacie, swojej rówieśniczce. Agata złości się, Wojtek i Marek są z siebie dumni.

W żadnym z trzech przypadków ze strony dorosłych nie ma reakcji: szkoła napisu w ogóle nie zauważa, kolonijny wychowawca ściąganie majtek uznaje za głupi żart, a nauczyciel tańca stwierdza, że zadzieranie spódniczki to mało groźne "końskie zaloty".

We wszystkich trzech przypadkach dorośli zrobili błąd.
To nie były "zaloty".
To była forma przemocy.
To było, jakby powiedział fachowiec, napastowanie seksualne, czyli "niepożądane zachowania z podtekstem seksualnym w relacjach rówieśniczych".

Nie liczą na szkołę
"Wiele dziewcząt, a także niektórzy chłopcy, czuje lęk, niepokój, wstyd przed wyjściem z domu, bo w każdej chwili może usłyszeć wyzwiska, wulgarne komentarze na temat swojego ciała i jego intymnych części, ktoś może szarpać ich ubranie, robić seksualne propozycje, rozpowszechniać szkodliwe kłamstwa na ich temat" - czytamy w ulotce przygotowanej dla młodzieży przez Stowarzyszenie "W stronę dziewcząt".

Z kolei w materiałach przygotowanych dla nauczycieli, przeczytamy, że dziewczęta - i to w różnym wieku, bo od uczennic szkoły podstawowej po studentki - podkreślają, że "niechciane i nieakceptowane przez nie zachowania stanowią istotny element ich szkolnego doświadczenia". I że na szkołę nie liczą, i że chętniej opowiedzą o wszystkim przyjaciółce niż nauczycielce.

Nie wiedzą, jak sobie radzić
Liceum. Nastolatka zmienia szkołę, bo obsesyjnie "zakochany" w niej chłopak zarzuca ją SMS-ami, mailami, liścikami. Szkoła nie podejmuje żadnych kroków, bo przecież nie doszło do użycia siły. Technikum. Daria na każdej przerwie chowa się do toalety, bo straszy od niej o rok kolega "ciągle za nią łazi", strzela z ramiączek od biustonosza, pyta jaką miseczkę stanika nosi. Dziewczyna nikomu się nie poskarżyła.

- To nie są odosobnione przypadki! - grzmią specjaliści.
- Tak się dzieje w "podstawówkach" w gimnazjach, liceach, na boiskach szkolnych, w szatniach, salach gimnastycznych - donosi prasa i telewizja.

- Napastowanie seksualne w środowisku rówieśniczym jest powszechne - przestrzegają seksuolodzy, a Stowarzyszenie "W stronę dziewcząt" alarmuje:
Przemoc o podtekście seksualnym wśród dzieci i młodzieży, zarówno w codziennych relacjach grupowych jak i w bliskich związkach jest w Polsce problemem słabo rozpoznanym!

Nie prowadzi się badań.
Nie gromadzi danych.
Nie przygotowuje raportów, relacji, analiz.
Dzieciaki nie wiedzą czym jest ta przemoc, skąd się bierze i jak sobie z nią radzić.
Dlaczego?
Niestety, z wielu powodów.

- Dziewczęta, a czasami chłopcy, o swoich problemach milczą, ponieważ się wstydzą, boją ośmieszenia i niezrozumienia ze strony dorosłych albo, najzwyczajniej w świecie, nie wiedzą, że należy o tym mówić - tłumaczy Zofia Łapniewska, trenerka, koordynatorka szkoleń (m.in. antydyskryminacyjnych i równościowych, przedstawicielka stowarzyszenia "W stronę dziewcząt".

Cmokanie z podtekstem
Łapniewska: - Ze sprawcami napastowania jest podobnie jak z ich ofiarami. Kilkuletni czy nastoletni chłopcy, a zdarza się, że i dziewczęta, napastują nie zdając sobie sprawy z tego, że robią coś niestosownego.
Dziennikarz: - To kwestia odpowiedniej edukacji.
Łapniewska: - Oczywiście. Młodzież należy edukować i to od najmłodszych lat: dziewczynki muszą wiedzieć, że określenie "ciacho" to określenie uwłaczające, a chłopcy, że mówienie o koleżance "foka" "foczka", "laska" czy "lasia" jest złe.
Dziennikarz: - Ale czy groźne?
Łapniewska: - To jest napastowanie! Podobnie jak mlaskanie czy cmokanie na widok ładnej dziewczyny, czynienie aluzji, podglądanie, wysyłanie nieprzyzwoitych SMS-ów, pokazywanie zdjęć i rysunków o seksualnym charakterze, opowiadanie świńskich dowcipów.
Dziennikarz: - Znalazłoby się parę osób w tym miejscu, które powiedziałoby: "To już przesada".
Łapniewska: - Dlaczego? Przecież to są zachowania obraźliwe, godzące w godność człowieka, wbrew woli tej drugiej strony i z podtekstem seksualnym. Jeśli dorzucimy do tego, na przykład, ściąganie koleżance spodni w toalecie czy rozpinanie stanika - mamy do czynienia nawet z przemocą fizyczną.
Dziennikarz: - Kto powinien nad tym zapanować? Rodzice, nauczyciele?
Łapniewska - I rodzina, i szkoła. Problem w tym, że zarówno nauczyciele, jak i rodzice lekceważą problem, ignorują. Oni go nawet nie widzą! Bo jak mają widzieć, kiedy ojciec na widok atrakcyjnej modelki na plakacie mówi: "Patrz synu, jaka fajna laska".
Dziennikarz: - A dlaczego nauczyciele unikają tematu?
Łapniewska: - Bo albo dla nich samych jest to temat tabu, albo boją się stracić autorytet, albo chcą rozmawiać, ale nie wiedzą jak się do tego zabrać, albo... Tych "albo" jest bardzo dużo, niestety.
Dziennikarz: - Jest na to rada?
Łapniewska: - Jest. Po pierwsze, rodziców i nauczycieli też należy edukować; a po drugie, musimy o napastowaniu seksualnym wśród młodzieży mówić, mówić i jeszcze raz mówić. I to głośno.

To tylko krok od depresji
Gimnazjum. Zdjęcia pornograficzne, na których rozpoznawalna jest twarz uczennicy pierwszej klasy, widziała cała szkoła. Fotki rozesłali koledzy gimnazjalistki przez internet i SMS-em. Do netu trafia sześć fotek, do sieci komórkowej - jedno. Dziewczyna jest załamana. Twierdzi, że padła ofiarą ohydnego żartu, a zdjęcia są fotomontażem. Sprawą zajmuje się policja.

Inna szkoła, inne miasto. Policjanci z komendy powiatowej zatrzymują dwóch nieletnich uczniów gimnazjum - 14-letniego Kamila i 15-letniego Tomasza, którzy próbowali rozebrać w toalecie szkolną koleżankę. Dziewczynka miała związane ręce.
Czy o przemocy o podtekście seksualnym, napastowaniu można zapomnieć? Otrząsnąć się? Uniknąć konsekwencji?Nie!

Niestety, taka przemoc ma swoje następstwa:
- niedostrzeganie przez dorosłych przemocy odczytywane jest przez młodych jako przyzwolenie na rządy siły; chłopcy są przekonani, że mogą sprawować kontrolę nad dziewczętami;
- w napastowaniu seksualnym można dostrzec zapowiedź przemocy domowej, przemoc wobec kobiet w życiu rodzinnym i społecznym;
- nękanie seksualne ma niszczący wpływ na dziewczęta - destabilizuje je psychicznie, zwiększa poziom lęku i skłonność do depresji, zmniejsza wiarę w siebie.

Zostawia ślad na całe życie.

W stronę dziewcząt
Stowarzyszenie "W stronę dziewcząt" prowadzi ogólnopolską kampanię na rzecz szkoły wolnej od szykan i napastowania seksualnego pod hasłem "Niezła laska, niezły koleś w szkole". Jednym z elementów tej kampanii są warsztaty dla nauczycielek, pedagożek, trenerek, psycholożek i studentek "Napastowanie seksualne - głupia zabawa czy poważna sprawa?". Takie spotkania odbyły się również w naszym regionie: prezeska Stowarzyszenia Anna Wołosik oraz trenerka Zofia Łapniewska pod koniec ubiegłego tygodnia przyjechały do Bydgoszczy na zaproszenie Wyższej Szkoły Gospodarki. Na uczelni prowadziły dwudniowe warsztaty.

Więcej informacji o stowarzyszeniu i kampanii na stronie: www.wstronedziewczat.org.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska