W Baju jak w raju

Trwało to ponad szesnaście miesięcy. Aktorzy i lalki tułali się po różnych gościnnych scenach, a w Toruniu przy ul. Piernikarskiej słuchać było tylko hałas maszyn budowlanych, a nie oklaski widzów. To wszystko już jednak przeszłość - teraz Baj Pomorski jest najpiękniejszym teatrem lalkowym w Polsce.

W teatralnym foyer - wybudowanym zupełnie na nowo - pachnie jeszcze farba. Na widowni dużej sceny krzątają się ekipy techniczne, kończące montować nowoczesne systemy nagłośnieniowe. Zbigniew Lisowski, dyrektor Baja Pomorskiego, uśmiecha się, gdy wspomina jak wyglądał Baj niewiele przed rokiem. - Kiedy przyjechał do mnie znajomy i zobaczył jak wygląda nieremontowany od sześćdziesięciu lat teatr, to aż złapał się za głowę - opowiada. - Teraz możemy zapraszać gości z całej Europy. Mamy teatr wręcz modelowy.

Baj zmienił się wręcz bajkowo - jak brzydkie kaczątko z andersenowskiej baśni. Kiedyś wchodziło się do niego przez małą budkę portiera przy bramie. Dzisiaj w tym miejscu stoi wielka szafa, pokryta płaskorzeźbami bajkowych postaci. Jej otwarte skrzydła zapraszają do wizyty. - Na pomysł szafy wpadł dyrektor, a ja go trochę rozwinąłem - opowiada Pavel Hubicka, teatralny scenograf z Czech, od ładnych kilku lat współpracujący z toruńskim teatrem. - Skorzystałem odrobinę z klimatu "Sklepów cynamonowych", chociaż oczywiście Baj to teatr przede wszystkim dla dzieci. Ta wielka szafa ma je wprowadzać z realnego świata w nierealny i bajkowy.

Kiedy wejdziemy do szafy, trafimy do teatralnego foyer - z przeszklonymi ścianami, gdzie wpadające przez korony drzew słoneczne światło tworzy bardzo przytulny nastrój. W wnękach ścian rzeźby - lalki ze sztuk, w głównym holu bar, oryginalne - bajkowe - ale wygodne kanapy i... kominek. Prawdziwy, z żywym ogniem, który na pewno będzie przyjemnie trzaskał w zimowe wieczory.

Teraz Baj Pomorski jest najpiękniejszym teatrem lalkowym w Polsce. - Na pomysł budynku - szafy wpadł dyrektor, a ja go trochę rozwinąłem - opowiada Pavel Hubicka, teatralny scenograf z Czech.
(fot. Fot. Szymon Kiżuk)

- Czasem wydaje mi się, że to jest sen - śmieje się Mariusz Wójtowicz, aktor Baja. Jak w bajce czuje się też chyba cała reszta zespołu, bowiem warunki do pracy zmieniły się nieporównywalnie - zarówno dla aktorów, jak i dla pozostałych ludzi teatru. Aktorzy mają nowe, przestronne i jasne garderoby, dla występujących gościnnie na toruńskiej scenie są pokoje hotelowe w nowo wybudowanym skrzydle. Od nowa zbudowano też pracownie dla twórców teatralnych lalek i scenografii.

Tych miejsc zwyczajny widz raczej nie zobaczy, ale widownie dużej i małej sceny też przeszły radykalne odświeżenie. Nagłośnienie na dużej scenie porównywalne jest z najlepszymi systemami dźwięku w multipleksach, zaś widownia małej sceny może być konstruowana dosłownie w dowolny sposób.

W ostatnią niedzielę Baj Pomorski po raz pierwszy otworzył się po "reaktywacji" dla torunian. Tłumy zwiedzających gmach były zachwycone. - Pamiętam, jak sama jako dziecko chodziłam tu na przedstawienia, pamiętam też jak było tu jeszcze niedawno, kiedy przychodziłam z moją małą córeczką - Marta Lastkowska z podziwem patrzy na bajową szafę. - Teraz sama będę ją wyciągać na przedstawienia dla dzieci, tak tu się zrobiło pięknie...

Niedzielne otwarcie to zaledwie początek nowej historii teatru. Wielka uczta za drzwiami bajkowej szafy rozpocznie się już za niecałe dwa tygodnie, kiedy do Baja zjadą teatry na Międzynarodowe Toruńskie Spotkania Teatrów Lalek.