Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawy rodzinne

Maja Erdmann [email protected]
Jego sprawa stała się głośna, nawet w telewizji pokazali jego i konia. My też o tym napisaliśmy. Ktoś ze Strzelna zapłacił za niego część kary.
Jego sprawa stała się głośna, nawet w telewizji pokazali jego i konia. My też o tym napisaliśmy. Ktoś ze Strzelna zapłacił za niego część kary.
- Ja w sprawie konia - powiedział zaraz po wejściu do redakcji. Był zdenerwowany i zakurzony. - Jakiego konia? - Mojego. Nie mam co z nim zrobić. Psa można do schroniska oddać, dzieci do przytułku, a konia? Co z koniem zrobić?

Andrzej Cypryański zaczął opowiadać swoją historię. O tym, jak musi iść do wiezienia za to, że nie zapłacił 500 złotych kary i z koniem nie ma co zrobić. - Za żonę miałem płacić, bo kradła prąd. Ja nawet w tym domu nie jestem zameldowany. A sąd mi kazał płacić. Powiedziałem, że tego nie zrobię. Dla zasady. Więc zamienili mi grzywnę na 22 dni odsiadki. Pójdę do więzienia. Tylko pomóżcie mi na ten czas oddać konia w dobre ręce.

Sprawa kobyłki

Jego sprawa stała się głośna, nawet w telewizji pokazali jego i konia. My też o tym napisaliśmy. Ktoś ze Strzelna zapłacił za niego część kary. Jak się okazało, jego 15-letnia córka zapłaciła już 150 złotych na poczet grzywny. Z własnych oszczędności. Sąd od nastolatki przyjął pieniądze. - A ja na nią Provident mówiłem, że tak pieniądze na ciuszki potrafi wyciągać! a poszła i po cichu nic nikomu nie mówiąc chciała załatwić sprawę! - Cypryański nie ukrywa wzruszenia.

Dziś koń, a właściwie kobyłka spokojnie pasie się na łące. - Piękna jest, niech pani popatrzy. Źrebaka mi dała - Cypryański woła karego konika - Lotar, Lotar, chodź tu do nas. Nie bój się. Lotar się nie boi. Gorzej z kobyłką. Nieufna wobec ludzi jest. Swoje przeszła. Katował ją gospodarz, to i gniewna była. Jedzenie jej na widłach podawali, to jak miała do człowieka się przekonać. - Cypryański dowiedział się o niej, bo po wioskach zbiera złom i lubi ludzi słuchać. - Pięć lat kobyłka miała i już do rzeźni chcieli oddać. Nie pozwoliłem. Zapłaciłem za nią i wziąłem na żuka. Jakoś na gospodarstwo dowiozłem.

Teraz kobyłka biega ze źrebakiem i drugim koniem Cypryańskiego po łące i polach. Powoli uczy się zaufania do ludzi. - Na nowo jej życie się toczy. Będzie jej u mnie dobrze.

Sprawa marzeń

On też chce zacząć wszystko od nowa, ale przeszłość ciągle go ściga, jak jakiś cień nie chce się odkleić. - Niewiele dobrego mnie w życiu spotkało. Oprócz moich dzieci i tych koni.

Chodzimy po gospodarstwie Cypryańskiego. Niepięknie. Zaniedbane budynki, bałagan, przy drodze jakieś żelastwa. Ale mężczyzna widzi tu już to, co będzie w przyszłości. Gospodarstwo agroturystyczne i stadninę koni. - Córka studiuje rolnictwo na kierunku hodowla koni. Tu będzie hotel - pokazuje walące się zabudowania, - tu miejsce na konie. Ludzie wstawią je do mnie, a ja będę na tym zarabiał. Opowiada i wie, że to nie czcze gadanie. Jest pracowity i z największej biedy potrafi wyjść na swoje. Żadnej pracy się nie boi i nie wstydzi. Kiedyś miał firmę budowlaną. Dobrze mu się wiodło. W Poznaniu miał zamówienie za zamówieniem, a że solidny był, chętnie go wynajmowali i dobrze płacili. Pomagał mu syn, któremu swoją wiedzę przekazał i przy okazji boksu wyuczył. Syn był w swojej grupie mistrzem Polski, a Cypryański pęka z dumy. Teraz syn w Szwecji pracuje i ojca do roboty chce ściągnąć. - A ja nie mogę. Mam tu trójkę dzieci. Muszę się nimi tu na miejscu zająć. Najstarsza córka na studiach we Wrocławiu, druga w gimnazjum, a najmłodszy syn do pierwszej klasy chodzi. Ze mną są i ja im muszę jakieś życie zapewnić. Matka tego nie zrobi.

Sprawa przeżycia

Radzą sobie jak mogą. Cypryańskiego nawet zaczęli przezywać "ogórek" na giełdzie, bo z hektara tego warzywa wycisnął, ile się da. - Zarobiliśmy na studia dla najstarszej. Teraz będziemy tam kwiaty, chryzantemy sadzić. Też pieniądz będzie. Kobyłka da nam źrebaki i powoli damy radę.

A pieniędzy trzeba dużo. Z własnego domu musieli się wyprowadzić. Za ojcem poszły z domu dzieci. Teraz remontują 34 metrowe mieszkanie. - Dziewczynom pod schodami prysznic będę robić - mówi z dumą. - Wanny nie chcą. Trudno, jak chcą, tak będzie.

Z dziećmi żyje w symbiozie. Pomagają sobie nawzajem. Dziewczyny zajmują się najmłodszym. Wspólnie pracują na swoje marzenia o stadninie i hotelu. Żona w tym nie uczestniczy. Od lat Cypryańscy toczą walkę przed sądami. Policja ma pełne ręce roboty. - Nie dam jej rozwodu bez orzekania o winie. Ona była winna i tego chcę dowieść. Majątek musimy najpierw podzielić. Nawet mi się tu za bardzo inwestować nie chce, póki nie skończą się sądowe sprawy. Nie będę wspólnego majątku pomnażał, bo więcej dostanie. A nam to się należy. A dokładniej dzieciom.

Sprawa dzieci

Dzieciom, które sąd powierzył pod opiekę ojcu. - Mnie najbardziej boli, że sąd za znęcanie się psychiczne i fizyczne wyda wyrok, ale w mojej sprawie. Mężczyzny, dorosłego człowieka. A jak podobna sprawa była i dotyczyła dzieci, to sąd powiedział, że bicie dzieci to metoda wychowawcza. Tego pojąć nie mogę. Jak mały miał cztery lata, to się wrzątkiem poparzył. Ona postawiła na podłodze gar z gorącą wodą, a syn do niego wpadł. Nie dopilnowała! Sąd stwierdził, że dziecko same sobie było winne, że do wrzątku poszło. On cztery lata ledwie miał! Jaka wina?! Kazali jej płacić na dzieci alimenty. 200 złotych na całą trójkę! To jest obrona praw dziecka?

Cypryańska mieszka w przybudówce na gospodarstwie. Nie ma jej w domu. Od dawna. - Nie wiem, gdzie jest, co robi i ciekawy nie jestem. Jednak to ich matka. Boli, że nie chcą z nią być i że ona nie potrafi tego ciepła im dać.

- Źle ze mną nie miała. Z Poznania z roboty pieniądze jej przysyłałem, a ona... szkoda gadać. Najgorzej, że dziećmi się nie zajęła. Do mnie do Poznania uciekły. Wszystkimi z najstarszym synem musieliśmy się zająć. Najmłodszego na początku miała, ale i z nim sobie nie radziła.

Nie może sądom darować, że zawsze stoją po stronie kobiet. - Jakbym był kobietą, to bym w cuglach wszystkie sprawy o znęcanie nad dziećmi wygrywał, rozwód bym dostał i męża z torbami puścił. I jeszcze by mnie kara spotkała za znęcanie się i bicie.

Sprawa małżeństwa

Już trzy lata trwa sądowa gehenna. Po 19 latach małżeństwa. Sprawy o domniemane kradzieże, pobicia, nawet o zamek, który niby Cypryański wyłamał. - We własnym domu miałem to robić! Jak raz policję wezwała, że ją pobiłem, to ja akurat świadka miałem, bo kolega, z którym remontowałem, u mnie spał, w domku gospodarczym razem byliśmy. Wydało się, że kłamie. Zrobiła ze mnie najgorszego, że pedofil, że molestuję... Boże, jakie rzeczy wymyślała. Sąd wszystko umarzał, bo to kłamstwa były. Ale po co dzieci na to wszystko narażała?

Dzieci przeszły badania psychologiczne. Potwierdziły przywiązanie do ojca. Cyrpyańskiej się to nie podobało, żądała dodatkowych orzeczeń. Sąd na nie dał się wciągnąć w kolejną grę rodzinną.

Idziemy na pole. - Pani spojrzy - Cypryański łagodnieje. - Ta kobyłka... jak ona za źrebakiem chodzi, jak chroni. Mądrzejsza od niejednej kobiety. Lepsza z niej matka. - Gładzi konia po chrapach. - Jeszcze tu pięknie będzie. Od zera zaczynamy. Z dziećmi to wszystko podniesiemy. I żyć dobrze będziemy. Z końmi. W spokoju. Bez sądów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska