Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Punkt zwrotny

IZABELA DEMBNA [email protected]
Marcin, Mariusz i Dorota zaryzykowali i nie żałują
Marcin, Mariusz i Dorota zaryzykowali i nie żałują Fot. TYTUS ŻMIJEWSKI
Rzucili spokojne posady i poszli na swoje. Organizują szkolenia dla firm i ta praca stała się ich pasją. Trójka młodych bydgoszczan opowiada nam o swoim pomyśle na biznes.

Mariusz Lipkowski, rocznik 73, jest najstarszy z całej trójki. Wcześnie odkrył w sobie "żyłkę" handlowca. Sprzedawał garnki Zeptera oraz jagody, które przywoził wprost z Borów Tucholskich. Po studiach - zarządzanie i marketing na UMK w Toruniu - udało mu się znaleźć pracę w dziale personalnym w Bydgoskich Fabrykach Mebli SA. Wdrażał tam system ocen pracowników, organizował szkolenia, zajmował się rekrutacją i ta praca szybko stała się jego pasją.
Dorota Szymańska (wtedy studentka trzeciego roku politologii Akademii Bydgoskiej) zgłosiła się na staż do bydgoskich "Mebli" - Mariusz z entuzjazmem opowiadał mi o tym co robi i pożyczał mi fachowe książki. Zdecydowałam się na indywidualny tok studiów, a swoją pracę magisterską poświęciłam strategii personalnej firmy - mówi Dorota.

Punkt zwrotny

Marcin Szymański w tym czasie kończył rolnictwo na bydgoskiej ATR. To on znalazł ogłoszenie o ogólnopolskim konkursie "Sukces Plan 2002". Dorota i Marcin (dziś małżeństwo i rodzice małej Martynki) postanowili wziąć w nim udział. - To był punkt zwrotny w naszym życiu - przyznają dziś zgodnie. Przygotowali biznesplan konkretnego przedsięwzięcia. Wymyślili firmę doradczą, która pomagałaby rolnikom w przekwalifikowaniu się i zdobyciu nowego zawodu. Nigdy nie zapomną chwili, gdy na kilka minut przed północą, w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia wysyłali cały projekt na dworcowej poczcie. - Liczyła się data stempla pocztowego, pędziliśmy jak oszaleli, żeby zdążyć - mówią. Nie wygrali, ale wiedzieli co zrobią za kilka lat - otworzą własną firmę doradczo-szkoleniową. Potrzebne było jednak doświadczenie i kontakty.
Marcin po studiach rozpoczął pracę w Wytwórni Pasz i Koncentratów w Kruszy Podlotowej koło Inowrocławia. Młodemu, ambitnemu chłopakowi ułatwił start zawodowy sam właściciel Zenon Bąkowski. - Zajmowałem się tam wieloma rzeczami, ale gównie zaangażowałem się we wdrożenie systemu HACCP, który jest obowiązkowy dla producentów żywności - tłumaczy Marcin. Potem pochłonęły go możliwości związane z systemem jakości ISO. - Poznałam Marcina z Mariuszem, we trójkę przegadaliśmy wiele nocy, decyzja została podjęta, otwieramy firmę - mówi Dorota. Tak powstała Grupa Doradczo-Szkoleniowa Falco. Nie było im łatwo rozstać się z firmami, w których pracowali. Najpierw zwolnił się Mariusz. - Dzięki kontaktom z Wyższą Szkołą Bankową w Toruniu udało mi się zorganizować kilka pierwszych szkoleń - wspomina Mariusz. Marcin, który wdrożył system ISO u Zenona Bąkowskiego dostał kolejne zlecenie z Iławskich Zakładów Drobiowych.

Zaczynali skromnie

Telefony zaczęły się urywać. gdy w "Gazecie Pomorskiej" zamieścili ogłoszenie drobne z propozycją wdrażania systemów jakości. Równocześnie zaczęli tworzyć i prowadzić praktyczne szkolenia autorskie. Mariusz i Dorota te związane z zarządzaniem sprzedażą, umiejętnościami interpersonalnymi, polityką personalną, a Marcin - zarządzaniem jakością i ochroną środowiska.
Współpracują też z kilkoma doświadczonymi trenerami z różnych dziedzin.

- Najważniejszy jest zadowolony klient, bo wtedy poleca ciebie komuś innemu. Jesteśmy małą firmą, dlatego musimy się bardziej starać i nie możemy sobie pozwolić choćby na najdrobniejszą fuszerkę - mówi Mariusz. Dziś baza klientów liczy kilkadziesiąt firm i instytucji z całego kraju. Mariusz i Marcin podkreślają, że dla każdego klienta przygotowują indywidualny program szkoleń. Najpierw jadą do firmy, by poznać jej specyfikę i potrzeby.

Szkolenia odbywają się w formie praktycznych warsztatów - np. uczestnicy odgrywają scenki, które są nagrywane i analizowane przez trenerów. Są burze mózgów, praca w grupach, szkolenia zamknięte i otwarte. Ciągle doskonalą swój warsztat. Wspólnie z Wyższą Szkołą Bankową w Toruniu zapraszają do podjęcia nauki na studiach podyplomowych, których program sami opracowali. - Cały czas jesteśmy na pełnych obrotach. Łatwiej to wszystko opanować, bo rozumiemy się bez słów - mówią.

Co im było potrzebne? - Zaczynaliśmy bardzo skromnie - zwykły komputer, rzutnik folii, maszyna do cięcia wizytówek, telefon, drukarka - wymieniają. Nawet swoją pierwszą stronę internetową stworzyli i zaprojektowali sami. Po kilku miesiącach kupili laptopy, profesjonalny rzutnik multimedialny. Zlecili wykonanie nowej strony www.

Koszt dwudniowego szkolenia, które organizują dla jednej firmy szacują na kilka tysięcy złotych. Średnio wypada ich sześć w miesiącu. Najgorzej jest latem, kiedy w ich branży trwa martwy sezon. Wtedy skupiają się na zbieraniu zleceń na kolejne miesiące. Dziś zarabiają na normalne, spokojne życie, a każdą nadwyżkę inwestują w swoją firmę.

Ich sposób na życie

Ile musieli zainwestować na początek? Mnóstwo nieprzespanych nocy i parę tysięcy złotych na sprzęt. Chwalą się, że mają już swoje przedstawicielstwo w Gdańsku. Marzy im się własny ośrodek szkoleniowy z salkami, miejscami noclegowymi. Na razie zdecydowali się na nowe biuro i dwóch stażystów, których chcą nauczyć wszystkiego, co sami potrafią. Najważniejsze jest to, że kochają swoją pracę, działają z ogromną pasją i nie wyobrażają sobie, by mogli robić coś innego. - Ta praca to nasz sposób na życie - mówią.

Jakieś ekstrawagancje? - Nic szczególnego, ostatnio narty z żoną i małą Julką na Słowacji - mówi Mariusz. Marcin z Dorotą chcą natomiast pojechać do Amsterdamu. - Pracowałam tam na studiach jako kelnerka w restauracji. Obiecaliśmy sobie z Marcinem, że kiedyś tam wrócimy jako goście i prawdziwi turyści...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska