Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przetarg w szpitalu miejskim. Były nieprawidłowości?

Maciej Czerniak, [email protected]
- Zrobił się smrodek wokół szpitala. I tyle - mówi Krzysztof Tadrzak.
- Zrobił się smrodek wokół szpitala. I tyle - mówi Krzysztof Tadrzak. Monika Wieczorkowska
- Zrobił się smrodek wokół szpitala. I tyle - dyrektor Krzysztof Tadrzak komentuje nieprawidłowości przy przetargu na dostawę rękawic chirurgicznych dla bydgoskiej lecznicy.

Pielęgniarka z Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego w Bydgoszczy zasiadała w komisji przetargowej pracując jednocześnie w lecznicy, która należy do oferenta. Szef bydgoskiej kliniki twierdzi, że o sprawie dowiedział się dopiero niedawno.

- Jakieś trzy tygodnie temu przyszła do mnie Beata Świerczyńska, specjalistka ds. zarządzania jakością i powiedziała, że pracuje też w Toruniu - dyrektor Krzysztof Tadrzak wspomina wizytę w swoim gabinecie.

Dwie lecznice, dwa kontrakty

Świerczyńska miała odwiedzić szefa po tym, gdy została przesłuchana przez urzędników bydgoskiego ratusza (szpital jest spółką miejską - przyp. red). - Aż do tego spotkania nie zdawałem sobie sprawy, że pani Świerczyńska oprócz tego, że pracuje u nas, to jest dodatkowo pielęgniarką w prywatnym szpitalu MATOPAT w Toruniu - zarzeka się dyrektor Tadrzak.

Przeczytaj także: Bydgoszcz. Zabawy w szpitalu miejskim. Za duże pieniądze. Nasze pieniądze

Sęk w tym, że lecznica ta należy do Toruńskich Zakładów Materiałów Opatrunkowych. I właśnie to przedsiębiorstwo dziwnym zrządzeniem losu wygrało przetarg dla Szpitala Miejskiego wartości ponad 88 tysięcy złotych.

Pielęgniarka nie musi znać pracodawcy?

Burza rozpętała się niedawno, ale żeby wyjaśnić jej genezę, musimy się cofnąć do marca tego roku. Wtedy to Szpital Miejski ogłosił przetarg nieograniczony na "sukcesywne dostawy rękawic chirurgicznych, diagnostycznych, ginekologicznych". O zlecenie walczyło kilka przedsiębiorstw. W efekcie w grupie trzeciej, wycenionej na ponad 88 tys. zł wygrały właśnie Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych.

- Pielęgniarka nie musi wiedzieć, kto jest właścicielem szpitala, w którym pracuje - ucina Krzysztof Tadrzak. - Co innego specjalista do spraw produkcji albo osoba zatrudniona bezpośrednio w firmie startującej w przetargu.

Pani Beata mogłaby być nawet prezesem TZMO i jednocześnie zasiadać w komisji przetargowej Szpitala Miejskiego. To byłoby możliwe, gdyby nie obowiązywał art. 17 Ustawy Zamówień Publicznych. - Prawo jasno reguluje, kto może być w komisji przetargowej, a kto nie - wyjaśnia Anita Wichniak-Olczak, rzecznik prasowy Urzędu Zamówień Publicznych. - Każda osoba, która bierze udział w postępowaniu przetargowym - nie tylko zasiadając w komisji, ale na przykład opiniując napływające oferty - musi złożyć oświadczenie, że nie ma przesłanek do wyłączenia jej z komisji.

Czy taką przesłanką był fakt, że Beata Świerczyńska pracuje dla MATOPAT-u? - Jeden z punktów oświadczenia informuje, że dana osoba nie pracowała dla firmy startującej w przetargu w ciągu trzech lat przed rozpisaniem przetargu - tłumaczy Wichniak-Olczak.

Dyrektor - dopóki winy nie ma...

Na pierwszy rzut oka szpitalnej księgowości nie da się niczego zarzucić. Teczka dotycząca przetargu na rękawiczki jest gruba. Wśród kilkudziesięciu dokumentów znajduje się też oświadczenie złożone przez Beatę Świerczyńską. Pielęgniarka podpisała się na nim 16 marca, czyli dwa dni po rozpisaniu przetargu. Skłamała zapewniając, że nic jej nie łączy z oferentem?

Wiadomoś z Torunia

- Może po prostu nie wiedziała, że powinna się wyłączyć z postępowania? - zastanawia się dyrektor Tadrzak. - Zresztą, mogę tylko dywagować w tej kwestii.

Pytam Tadrzaka o możliwość skontaktowania się bezpośrednio ze Świerczyńską. Dyrektor dzwoni do jej pokoju z telefonu na swoim biurku.

Rozmowa jest krótka.

- Niech się pani zastanowi, może lepiej się wypowiedzieć - słyszę strzępki wymiany zdań z pielęgniarką. Odkłada słuchawkę. Nie, nie chce rozmawiać.

Szef szpitala zobowiązuje się zasięgnąć opinii radcy prawnego. Ta była gotowa w ostatni poniedziałek. - Nasz prawnik jednak twierdzi, że MATOPAT nie jest jednostką wyodrębnioną z Toruńskich Zakładów Materiałów Opatrunkowych - dyrektor wzdycha. - Zatem według naszego radcy pani Beata powinna zostać wyłączona z komisji przetargowej.

Po chwili broni pracownicę: - Ta opinia niczego nie przesądza. Dopóki nie będzie jasnych dowodów winy, nie wyciągnę wobec niej konsekwencji. To dobry, doświadczony pracownik. Zrobił się smrodek wokół szpitala. Zorganizuję szkolenia dla personelu: kto może, a kto nie powinien zasiadać w komisjach przetargowych.

Szpitalne papiery pod lupą

Drugi raz próbuję się skontaktować z Beatą Świerczyńską. - Muszę skonsultować to z dyrektorem - odpowiada na moją prośbę o rozmowę. Dzień później telefoniczna odpowiedź: - Dyrektor dał mi wolną rękę. Zdecydowałam jednak, że nie chcę o tym rozmawiać - ucina pielęgniarka.

A jakie jeszcze dowody winy miał na myśli Krzysztof Tadrzak?- W Szpitalu Miejskim trwa właśnie kompleksowa kontrola - wyjaśnia Piotr Kurek, rzecznik prezydenta Bydgoszczy. - Prowadzą ją urzędnicy ratusza, a dotyczy finansów lecznicy. To dość długotrwały proces. Analizy, sporządzenie raportów pokontrolnych... - enigmatycznie tłumaczy Kurek. - Na wnioski możemy poczekać kilka tygodni.

Tylko prezydent Bydgoszczy zainteresował się przetargiem w lecznicy na osiedlu Kapuściska? Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, szpital ma też podobno na karku kontrolę Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Śledczy na razie jednak oficjalnie zaprzeczają. - Nie prowadzimy żadnego postępowania w związku z przetargiem w bydgoskim szpitalu - informuje pracownica biura Katarzyny Koniecpolskiej-Wróblewskiej, rzecznika prasowego warszawskiej centrali ABW.

O tym, że sprawą zajmuje się agencja, przekonuje nasz informator spoza szpitala. Woli pozostać anonimowy. - Chłopcy z ABW nic nie powiedzą - uśmiecha się. - Nie pisną, dopóki nie zakończą swojego postępowania. Pochwalą się dopiero, gdy będzie sporządzony raport z kontroli.

Pewne jest za to, że sprawą, przynajmniej na razie, nie interesują się bydgoscy śledczy. - Nie przypominam sobie, byśmy prowadzili jakieś postępowanie w sprawie przetargu w Szpitalu Miejskim - mówi Leon Bojarski, szef prokuratury Bydgoszcz-Południe, w której rejonie znajduje się lecznica.

Kontrahent robi wielkie oczy

Co na to Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych? Szefostwo jest zdziwione na wieść o perypetiach z przetargiem.

- Zarząd nie wiedział, że pani Beata Świerczyńska, zatrudniona na jedną czwartą etatu w lecznicy MATOPAT, zasiadała w tej komisji przetargowej Szpitala Miejskiego w Bydgoszczy - zapewnia Agnieszka Sobkowiak, dyrektor ds. public relations TZMO.

Wiadomości koszykarskie z Bydgoszczy

Czytaj e-wydanie »
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska