MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przeczytaj zapis debaty kandydatów na prezydenta Torunia

Debatę prowadzili Wojciech Giedrys (Gazeta Pomorska), Łukasz Drygalski (Radio Gra) i Kamil Sakałus (Teraz Toruń)
Radia Gra i "Teraz Toruń” odbyła się w bokserskiej oprawie
Radia Gra i "Teraz Toruń” odbyła się w bokserskiej oprawie fot. Lech Kamiński
Debata "Gazety Pomorskiej", Radia Gra i "Teraz Toruń" odbyła się w bokserskiej oprawie - w środę w Dworze Artusa. W siedmiu rundach zmierzyli się kandydaci: Jarosław Milczarek (SDPL), Przemysław Przybylski (PiS), Waldemar Przybyszewski (PO) i Michał Zaleski (Czas gospodarzy).

Debata "Pomorskiej" starcie czterech kandydatów na prezydenta Torunia

Toruńskie mosty

- Skąd miasto weźmie pieniądze na dokończenie trasy wschodniej między pl. Daszyńskiego a ul. Grudziądzką? Gdzie powinien stanąć most tymczasowy? Gdzie mogłaby powstać trzecia przeprawa?

Jarosław Milczarek: - Odcinek trasy wschodniej od pl. Daszyńskiego do Grudziądzkiej powinien powstać jak najszybciej, a na pewno po wybudowaniu nowego mostu. Mogę się posiłkować odpowiedzią prezydenta Michała Zaleskiego, że taka potrzeba będzie dopiero w 2030 r. Nie jestem zwolennikiem budowy mostu tymczasowego. Most nr 3 - jak najbardziej, trzeba jak najwcześniej rozpocząć prace. Ciągle uważam, że będzie nam potrzebny most śródmiejski odciążający przeprawę im. Piłsudskiego. Uważam, że lokalizacja na wysokości Waryńskiego jest tą pierwszą dla kolejnej przeprawy drogowej w Toruniu.

Przemysław Przybylski: - Jeśli chodzi o most tymczasowy, jestem takiej prowizorce. To droga i utopijna koncepcja, która się nie sprawdzi. Jeśli mówimy o trasie średnicowej, tu widzę szanse na środki zewnętrzne. Jeśli padła data, to myślę, że wtedy będzie rządziło moje stronnictwo - Prawo i Sprawiedliwość i o to na pewno zatroszczymy się dla Torunia. Jeśli zostanę prezydentem, przygotuję dokumentację do realizacji trzeciego mostu. Ta przeprawa powinna powstać na wysokości oczyszczalni ścieków i starego Polchemu, żeby ci, którzy jadą z Warszawy trasą nr 10 nie musieli się przeprawiać się przez most im. Piłsudskiego i korkować centrum. Myślę, że jest to realne, wykonalne i potrzebne Toruniowi. Tym bardziej, że most autostradowy będzie płatny, kiedy odcinek autostrady z Nowych Marz do Torunia zostanie oddany do użytku.

Waldemar Przybyszewski: - Most na wysokości ul. Wschodniej będzie w 2013 r., kiedy prezydentem będzie Waldemar Przybyszewski. Skoro pan Zaleski osiem lat przygotowywał inwestycję, to trudno sobie wyobrazić, aby w ciągu 32 miesięcy wybudował most. Następnym zadaniem jest budowa trasy między pl. Daszyńskiego a średnicówką, a tak naprawdę docelowo do ul. Grudziądzkiej. Przespaliśmy wiele lat. Skąd wziąć pieniądze? Unia Europejska programuje środki na lata 2014-2020. Tak jak PO pokazała, jak marszałek Piotr Całbecki załatwił dla Torunia 327,1 mln zł na budowę mostu, to kiedy prezydentem Torunia będzie Waldemar Przybyszewski, a marszałkiem Piotr Całbecki, znajdą się pieniądze na realizację inwestycji drogowych. Co z mostem tymczasowym? To moja inicjatywa, prezydent Zaleski blokował sprawę jego budowy. Trzeci most? Na wysokości ul. Przybyszewskiego, tak jak proponował inż. Ignacy Tłoczek kilkadziesiąt lat temu.

Michał Zaleski: - Do 2015 r. gotowa dokumentacja na ciąg dalszy trasy mostowej od pl. Daszyńskiego do ul. Grudziądzkiej. Budowa w latach 2015-2018. Środki zewnętrzne także unijne. Oczywiście na takie cele, kontynuację rozpoczętych przy pomocy tych środków inwestycji, pieniądze w kolejnym okresie programowania muszą się znaleźć. Mamy gotową koncepcję, system rozwiązań drogowych przygotowanych dla tej trasy. Jeśli jest szansa, by most tymczasowy powstał prawie lub zupełnie za darmo, to tylko w lokalizacji na wysokości ul. Ligi Polskiej. Na drugiej stronie Wisły ul. Rudacka. Głupotą i nonsensem jest mówienie o moście pontonowym przy Wodniku, bo trzeba go corocznie rozbierać i na nowo stawiać. Jak pokazała ostatnia powódź, byłoby to marnowanie pieniędzy miejskich i publicznych ze skarbu państwa. Co do trzeciego mostu: to zachodni.

Inwestycje drogowe

- Czy miasto powinno wybudować trasę Kościuszki? Czy trasa średnicowa, która budzi tak wiele wątpliwości, powinna powstać w proponowanym obecnie kształcie? Co będą panowie robić w sprawie zniesienia opłat dla kierowców z Torunia, którzy chcieliby się poruszać po autostradzie?

Przybylski: - Trasa Kościuszki - tak, ale z małą modernizacją, z lekkim przesunięciem, aby nie było protestów społecznych, żeby mieszkańcy mieli na co dzień spokój, a komunikacja była usprawniona. Autostrada. To jest przykład partnerstwa publiczno-prywatnego, gdzie koncesjonowany podmiot ma prawo pobierać opłaty i w związku z tym prezydent może być tylko tym, który stworzy porozumienie i spotka radę miasta z inwestorem, ale nie będzie miał wpływu na to, czy będzie pobierana opłata czy nie. Średnicówka? Uważam, że trzeba ją budować i jest ona potrzebna.

Przybyszewski: - Trasa Kościuszki to plany, które nie wytrzymały próby czasu. Mieszkający wzdłuż przyszłej trasy protestują, a to dlatego że nie było konsultacji. Uważam, że ta droga w tym kształcie, w jakim została zaproponowana, nie powinna powstać. Jeśli chodzi o zniesienie opłat na autostradzie od węzła Stawki do węzła Lubicz, jedna nitka mostu autostradowego była wybudowana z budżetu państwa, czyli polskich podatników i dlatego ten odcinek powinien być bezpłatny - jako obwodnica Torunia. Rozmawiałem z ministrem infrastruktury Cezarym Grabarczykiem i nie dostałem odpowiedzi w tej sprawie, ale nie będę poprzestawać na dotychczasowych rozmowach. Kiedy zostanę prezydentem, skutecznie zrealizuję ten zamiar. Średnicówka jest przykładem realizacji zadań bez konsultacji społecznych. Konsultacje pokazały, że mieszkańcy wzięli sprawy w swoje ręce. Zaproponowano rozwiązania ze skrzyżowaniami kolizyjnymi, ekranami zasłaniającymi okna. To jest rozwiązanie XIX-wieczne. Dzisiaj potrzebujemy skrzyżowań bezkolizyjnych i rozwiązań na miarę XXI w. I ja to zrealizuję.

Zaleski: - Zapewne moi kontrkandydaci tego nie wiedzą, ale trzy tygodnie temu podjąłem decyzję, że trasa Kościuszki w proponowanym kształcie nie będzie przedmiotem dalszych prac planistycznych. Zobowiązałem tych, którzy odpowiadają za rozwiązania planistyczne, do przygotowania nowej koncepcji rozkładu ruchu drogowego w rejonie między Szosą Chełmińską a Grudziądzką. Autostrada - od węzła Lubicza do węzła Czerniewice - powinna być bezpłatna. Takie rozwiązania w Polsce są przyjęte. Będę o to zabiegał. Miały już miejsce rozmowy z wiceministrem infrastruktury. Otrzymaliśmy oczywiście taką informację, że potrzebny jest czas na powzięcie stosownej decyzji. Nie mogą być obwodnice dużych miast płatne, ponieważ chociażby przez nasz odcinek biegnie droga krajowa nr 10, a trasy krajowe w Polsce są niepłatne. Co do trasy średnicowej, w takim kształcie trzeba ją wybudować, bo takie są możliwości finansowe miasta i środki Unii Europejskiej. Nie ma innego wyjścia w Toruniu i tych kilkadziesiąt osób, które w partykularnym interesie próbują ją zablokować, nie są w porządku wobec mieszkańców Torunia.

Milczarek: - Trasa Kościuszki? Tak. Podobna odpowiedź będzie w przypadku trasy średnicowej, która też musi powstać. Mamy dziś dostępne nowoczesne rozwiązania inżynieryjne. Budujemy miasto dla mieszkańców Torunia, ono ma służyć kolejnym pokoleniom, naszym dzieciom i wnukom. Cena tak naprawdę nie jest istotna, ale użyteczność tych inwestycji. Nowoczesne rozwiązania, skrzyżowania bezkolizyjne - to dotyczy trasy Kościuszki i średnicówki. Jeśli chodzi o bezpłatną obwodnicę, w tym przypadku konieczny będzie lobbing parlamentarzystów, ludzi biznesu i kultury, wszelkich osób związanych z Toruniem, którym leży na sercu dobro miasta i bezpłatna obwodnica. Sam jako prezydent będę jeździł do Warszawy i wręcz na kolanach żebrał.

Transport publiczny

- Czy należy przekształcić zakład budżetowy w spółkę? Jeśli tak, to w jaki sposób. Czy planują Panowie budowę nowych linii tramwajowych, wprowadzenie buspasów i karty miejskiej?

Zaleski: - Zmiany organizacyjne w MZK są przygotowane. Rok temu zaproponowałem je radzie miasta, abyśmy utworzyli spółkę miejską, która później konkurowałaby z innymi podmiotami na rynku przewozów publicznych w Toruniu - z wyłączeniem tramwajów, bo tutaj konkurencji żadnej wprowadzić się nie da. I rada powiedziała, póki co odłóżmy ten problem, szczególnie z tą prośbą zwrócili się do mnie współpracujący wówczas ze mną w ramach porozumienia radni PO. Prośby posłuchałem. Temat jest aktualny i na pewno w nadchodzącej kadencji trzeba tych zmian dokonać. Tramwaje. Przesądzona jest linia do kampusu uniwersyteckiego. Przygotowujemy przedłużenie linii tramwajowej do powstającego centrum handlowo-usługowego w rejonie dawnego Polchemu i osiedla JAR. Buspasy powinny powstać tam, gdzie jest to możliwe. Karta miejska jest przygotowana. W 2011 r. ją wprowadzamy.

Milczarek: - Nie wierzę w szczere intencje ani pana prezydenta, ani dotychczasowej rady miasta. Dlaczego? Rok temu postanowiono podwyższyć ceny biletów, zamiast wziąć się za zmiany w MZK. Tu nie ma na co czekać. Mieszkańcy nie mogą wiecznie dopłacać do tej instytucji. Trzeba ją przekształcić w spółkę. Przede wszystkim trzeba pociągnąć linię tramwajową na północ Torunia do nowo budowanego osiedla JAR. Chełmińskie Przedmieście jest ogromnym osiedlem, gdzie powstają nowe budynki, tam również przydałby się tramwaj, czyli na Grudziądzkiej i Szosie Chełmińskiej. Powinna powstać też linia do lewobrzeżnej części miasta. Karta miejska? Jak najbardziej. Buspasy? Infrastruktura drogowa jest obecnie na tyle uboga, że trudno mi jest to sobie wyobrazić. Wierzę, że przyszłe inwestycje umożliwią ich wydzielenie.
Przybylski: - Nie widzę potrzeby przekształcania MZK w spółkę. Bardziej widziałbym usprawnienie oferty i wyjście z nią na zewnątrz - do ościennych gmin. Trzeba kontynuować budowę linii do kampusu na Bielanach. Proponowałbym podjąć rozmowy, by przedłużyć linię do Przysieka. Buspas? Będziemy rozbudowywać drogi i o tym pamiętać. Ułatwią one poruszanie się po mieście.

Przybyszewski: - Wiecie Państwo na czym polega problem MZK? Lokalne i ogólnopolskie media nazywają ten zakład "Miejskim Zakładem Karnym". Zakład w ten sposób został pokazany w telewizji publicznej. Prezydent Zaleski po wyemitowaniu tego programu, nie zajął się sprawą. Czekał aż sprawa się sama załatwi. Przez 8 lat nie znalazł czasu, żeby się spotkać ze związkowcami MZK. Kiedy zostanę prezydentem, dokonam zmiany atmosfery panującej w MZK. Wprowadzę konkurencję, czyli to, co marszałek Całbecki na kolei. Tramwaj jest ekologicznym środkiem komunikacji, powinien jeździć np. na Podgórz. Remont mostu powinien zakładać przywrócenie tramwaju. Karta miejska? Inne miasta ją wprowadziły, a u nas się mówi, mówi, mówi i dopiero ma być. Buspasy mam w programie wyborczym i je zrealizuję.

Bezpieczeństwo

- Jak chcą Panowie poprawić bezpieczeństwo na toruńskich osiedlach? Czy straż miejska powinna zakończyć łapankę na fotoradar w słynnym fiacie doblo? Co myślą Państwo o likwidacji straży miejskiej i przejęciu jej obowiązków przez policję lub firmy ochroniarskie?

Milczarek: - Bezpieczeństwo na toruńskich osiedlach. Ogromną rolę odgrywają tutaj kamery montowane przez wspólnoty, a także spółdzielnie. Udział miasta i policji jest tutaj niezbędny. Niejednokrotnie każdy z nas przekonał się, że dzwoniąc na policję w sprawie bezpieczeństwa, nie można się doczekać przyjazdu takiej jednostki. Należy rozróżnić straż miejską od policji. Ta pierwsza odpowiada za porządek, druga - za bezpieczeństwo. Często jest to mylone w naszym mieście i trzeba to uświadomić mieszkańcom. Rolą miasta jest wspieranie policji, co jest już czynione przez samorząd. Czy zlikwidować straż miejską? Nie. Fotoradar? To jedyny pomysł miasta na dochody budżetowe.

Przybylski: - W społeczeństwie działa taki mechanizm: skutek oraz przyczyna. Jeśli pytamy o bezpieczeństwo na naszych osiedlach, to trzeba zapytać, co zrobiliśmy prewencyjnie. Według mojej oceny powinno się bardziej promować kulturę masową. Sądzę, że właśnie to w jakiejś mierze może poprawić sytuację. Czy zakazać używania fotoradaru? Moim zdaniem powinna się tym zajmować policyjna drogówka. Niejednokrotnie radar był ustawiony nie tam, gdzie jest autentyczne zagrożenie. Nie jestem za likwidacją straży miejskiej. We wszystkich krajach w Europie ma ona swoje zadanie: strzec porządku. Uważam jednak, że warto się zastanowić nad jej strukturą.

Przybyszewski: - Trudno mówić w naszym mieście o bezpieczeństwie skoro w najważniejszej jednostce zajmującej się patologią dochodzi do patologii. Mam tutaj na myśli straż miejską. Jak doniosła "Gazeta Pomorska", mamy tam mobbing. Pracownicy czują się zastraszani. Składają wnioski do prokuratury. Dochodzi również do interwencji Państwowej Inspekcji Pracy. Warto też podkreślić, że komendant toruńskiej straży miejskiej ma zarzuty prokuratorskie, a jedna z pracownic tej służby mówi mi, że kiedy została zwolniona z pracy, to sfałszowano jej świadectwo pracy. Jeśli prezydent tak podchodzi do bezpieczeństwa, to ja czuję się zagrożony. Trzeba zdecydowanych zmian w straży miejskiej. Ale przede wszystkim zmiana prezydenta. Jeśli chodzi o doblo, które rejestruje prędkość, to auto powinno być najczęściej w miejscach, gdzie są szkoły, przedszkola, żłobki. Jestem przeciwko likwidacji straży, ale za daleko idącymi zmianami. Trzeba zmienić prezydenta, żeby dokonać tych zmian. Ja to zrobię.

Zaleski: - Bezpieczeństwo na osiedlach to tworzenie warunków dla ludzi, którzy chcą spędzić wolny czas porządnie, czymś się zająć, szczególnie dla dzieci i młodzieży. To, co robimy, będziemy robili: boiska, "Orliki", baseny, modernizowane sale gimnastyczne, kolejne coraz większe pieniądze na zajęcia pozalekcyjne tak, aby dzieci i młodzież mieli zajęcie, aby nie chcieli wystawać pod blokami. Monitoring. To zdaje egzamin. Pytając o fiata doblo, naprawdę trzeba wczuć się w moją rolę. Nie jest to miłe, kiedy samochód pędzący z prędkością 80-100 km na godz. uderza w inny samochód. Tak nie powinien pędzić, bo tam była pięćdziesiątka. Chociażby jeden chwycony taki pirat, jest więcej warte niż samochód, a jedno ludzkie życie jest więcej warte niż 10 fotoradarów. Straż miejska to potrzebna formacja w mieście. Oczywiście tam, gdzie są ludzie, zdarzają się również przykre zdarzenia, ale nie wolno sądzić, zanim sąd nie osądzi.

Oświata

- Na jednej z debat pojawił się pomysł, by wszyscy uczniowie otrzymali laptopy. Co Panowie na to? Czy w lewobrzeżnej części miasta powinno powstać liceum? Jak rozwiązać problem kolejek do przedszkoli i żłobków?

Przybylski: - Laptopy dla wszystkich to mój pomysł. Myślę, że jest to do zrealizowana. Jeśli zostanę prezydentem, na pewno to będzie priorytetem. Jestem metodykiem, znam problemy oświaty i tym problemom poświęcę dużo czasu i pieniędzy. Jest rzeczą niezbędną, by lewobrzeżny Toruń miał nie tylko liceum ogólnokształcące, ale również żeby była szkoła profilowana. To wyzwanie czasu i myślę, że nie tylko jemu sprostam, ale dołożę wszelkich starań, by stało się to jak najwcześniej. Jeśli chodzi o przedszkola, jest dużo budynków, jest niż demograficzny, więc myślę, że problem jest najmniejszy. Wystarczy przekonfigurować miejsca, doboru kadry i problem będzie załatwiony. Jeśli chodzi o przedszkola prywatne, nie ma problemów z miejscami, a cena w przedszkolu gminnym i prywatnym jest obecnie podobna.

Przybyszewski: - Laptopy? Tak. Udowodniłem, że można wprowadzić je w radzie miasta i dzisiaj wszyscy radni są w nie wyposażeni. Na jednej z debat w jednej ze szkół już obiecałem, że kiedy wygram wybory na prezydenta Torunia, swój laptop wraz z oprogramowaniem zawiozę do tej placówki. Szkoła w lewobrzeżnej części Torunia. Muszę z przykrością powiedzieć i stwierdzić fakt, że prezydent Zaleski w ogóle nie orientuje się w potrzebach miasta. Gdy utworzyliśmy komitet społeczny do powołania takiej szkoły, prezydent najpierw to skrytykował, a po kilku dniach przemyśłał i powiedział: to dobry pomysł. To przykład braku wizji dla miasta. Przedszkola powinny powstawać w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego, a nie poprzez pieniądze z budżetu miasta.

Zaleski: - Na pewno dojdziemy do takiego momentu, kiedy każdy uczeń umiejący posługiwać się komputerem, a teraz potrafią to już sześciolatkowie, będzie miał swojego laptopa. Ale to jest kilka lat. Laptopy tanieją, a pieniędzy w budżecie - mam nadzieję - będzie przybywało. W tej chwili ok. 15 proc. uczniów jest wyposażonych w komputery w toruńskich szkołach. Szkoła w lewobrzeżnej części miasta - odpowiedź już usłyszeliśmy. Powtórzę za programem Czasu gospodarzy. Rzeczywiście chcemy, aby w lewobrzeżnej części miasta powstała szkoła średnia - korzystam także ze znakomitej wiedzy pana Przybylskiego - i to szkoła profilowana. Przedszkola. 350 miejsc - bądź już w budowie bądź adaptacji - w ciągu dwóch lat tyle miejsc powstanie w przedszkolach. Ale jest jeden problem, o którym powinni pamiętać ci, którzy są za prywatną gospodarką. W prywatnych przedszkolach dzisiaj jest 10 proc. wolnych miejsc - ok. 200. Jeśli powstaną miejsca w publicznych przedszkolach, prywatne splajtują.

Milczarek: - Rzeczywiście słyszałem o tym, że są wolne miejsca w przedszkolach prywatnych, bo ich właściciele nie mają możliwości informowania rodziców o tym, że są te miejsca przez instytucje miejskie. To jest jakiś beton. Nie ma chęci pomocy tymże rodzicom. Laptop dla każdego ucznia - to kiełbasa wyborcza. I co może będzie go dźwigał? A z czego? Żaden z panów nie mówi o tym, jak zarobić na to wszystko. Drodzy Panowie, gospodarka numer jeden i można wydawać. To są jaja jak berety. Muszę się wyrazić już tak kolokwialnie. Laptopy na sesjach. Widziałem zdjęcia, jak radni przesiadują na Gadu-Gadu. Bomba! W lewobrzeżnym Toruniu było liceum i faktycznie powrót do idei takiej szkoły jest niezbędny. Jaka jest korzyść z tego? Mniejszy ruch przez jedyny most drogowy. Główny kłopot to żłobki, a nie przedszkola. Dlaczego są wolne miejsca w placówkach prywatnych? Bo zwyczajnie torunian nie stać na to, by płacić duże pieniądze prywatnych przedsiębiorcom. Pamiętajmy o żłobkach. Miasto nie planuje budowy nowych żłobków, bo liczy, że nowa ustawa wprowadzi nowe formy opieki nad dziećmi w wieku przedszkolnym i w związku z tym nie planuje do 2013 r. budowy nowych przedszkoli. To jest skandal.

Budżet miasta

- Jakie powinny być priorytety rozwoju miasta? Tani urząd i sprawny urząd - czy te hasła mogą iść ze sobą w parze. Ostatnio coraz częściej się mówi, że mogą być problemy z unijnymi dotacjami. Czy powinniśmy więc zwiększać zadłużenie Torunia?

Przybyszewski: - Priorytety to wydatki bieżące, na utrzymanie oświaty, gospodarki komunalnej, kulturę, sport. Kolejny to inwestycje. Zapoznałem się z budżetem miasta na 2011 r. To są oszałamiające dane. Budżet z kosmosu. Deficyt budżetowy dwukrotnie większy niż w tym roku. Zadłużenie miasta niespowodowane budową mostu, ale rozdmuchanymi zadaniami, które w tym budżecie zostały uwzględnione. Tani urząd to nie znaczy pensje głodowe, pracownicy muszą być wolni, kreatywni, dobrze wynagradzani. Dobry szef, to również dobre efekty pracy urzędu. Takim prezydentem będę. Zadłużenie Torunia? Jest kolosalne. Deficyt budżetowy, który proponuje prezydent na koniec przyszłego roku, bo już złożył projekt budżetu, jest niebezpieczny. Inwestycje na poziomie prawie 500 mln zł w przyszłym roku, gdzie tylko na budowę mostu 180 mln zł. Dziś zadłużenie miasta w przeliczeniu na jednego mieszkańca wynosi 2,3 tys. zł, a na koniec przyszłego roku będzie to ponad 3 tys. zł. To są trzy emerytury przeciętnego mieszkańca.

Zaleski: - Priorytety w rozwoju miasta wiążą się z oczekiwaniami mieszkańców. Musimy zapewnić bieżące funkcjonowanie miasta. System oświaty pochłania prawie 300 mln zł i są na to pieniądze. Rosną wydatki na kulturę i sport, czyli na to, co się wiąże z podstawowymi kierunkami rozwoju Torunia. Natomiast w sferze społecznej także rosną wydatki na dopłaty ze sfery pomocy społecznej. Inwestycje - one są naprawdę ważne i jeśli ktoś mówi, że przerażają go wydatki na most, to myśli: nie budujmy mostu, jestem przeciwny jego budowie. To przed chwilą powiedział pan Przybyszewski. Żałuję, że po czterech latach to mówi. Chciałbym podziękować współpracownikom z urzędu miasta, znakomicie pracują, są bardzo dobrymi pracownikami, wykonują to także za godziwe wynagrodzenia i to cieszy, że stać nas jako miasto na godziwe wynagrodzenie. Nie ma ani jednego zbędnego etatu w urzędzie miasta i to jest ważne, ale każdy wie, co ma zrobić. To są naprawdę dobrzy pracownicy. Jeśli chodzi o środki europejskie. Należą się Toruniowi jak każdemu miastu w Polsce. Jeśli będzie problem z przepływami środków, to będzie także ulga w granicach zadłużenia dla miast i państwa. Bo inaczej Unia Europejska zbankrutuje. Na szczęście są to naczynia połączone.

Milczarek: - Drodzy Państwo, jakie priorytety? Zrównoważony rozwój to jest ta idea, która dominuje szczególnie w Europie, czyli rozwój wszystkich dziedzin, każdej branży. Zdecydowanym priorytetem w naszym mieście jest rozwój gospodarki, tej sfery, która ma przynieść do naszego budżetu dochody. Pamiętajmy, że wszystkie nasze obietnice wyborcze, te monumentalne pomniki, muszą być z czegoś finansowane, nie możemy się cały czas posiłkować pieniędzmi z zewnątrz, bo zwyczajnie kiedyś ich zabraknie. Mało tego, kiedyś to wszystko trzeba będzie utrzymywać i o tym dziś nie pamiętamy. Panowie obiecują co tylko się da. Najważniejsze jest przyciąganie nowych inwestycji, tworzenie preferencyjnych warunków dla przedsiębiorców. Tani i sprawny urząd? Przede wszystkim e-urząd. Wszyscy wiemy, o co w tym chodzi. Nie mam na myśli ograniczania zatrudnienia urzędników, ale chodzi o wykorzystanie elektronicznych narzędzi, które usprawnią działanie urzędu. Zadłużenie Torunia. Prezydent Zaleski i ustępujący przewodniczący rady miasta pan Przybyszewski zostawiają swoim następcom katastrofalną sytuację finansową. Kolejny prezydent będzie musiał spłacać długi na inwestycje. Zostanie prawdopodobnie podsumowany jako nieudacznik. Jedyny ratunek to zwiększenie dochodów miasta, ale nie poprzez podnoszenie podatków, a mądrą rozsądną polityką gospodarczą.

Przybylski: - Trzeba tu wymienić wiele priorytetów, ale wiadomo, że na wszystko nie starczy pieniędzy. W mojej ocenie jest to gospodarka, bo może ona napędzać rozwój społeczny Torunia. Po drugie, kultura. Należy w nią inwestować. Oświata. Zawsze na konferencjach wyborczych mówiłem, że dla mnie największym potencjałem jest człowiek. Inwestycja w człowieka jest najważniejsza. Jeśli zostanę prezydentem, to zawsze będę inwestować w człowieka, a dopiero w drugim rzędzie - w infrastrukturę drogową i techniczną, bo to wszystko ma służyć człowiekowi. Bez człowieka nie będzie to nikomu potrzebne. Jaki urząd? Na pewno sprawny, który będzie przyjazny petentowi i urząd, który będzie otwarty na nowe pomysły mieszkańców. Jeśli zostanę prezydentem, duży nacisk położę na cykliczne konsultacje z mieszkańcami, by nic bez was się nie dokonywało. Zadłużenie? Nowe zadania są nakładane na gminę przez rząd, a brak na to subwencji.

Inwestycje

- Czy będą panowie wspierać utworzenie strefy ekonomicznej w Toruniu? Czy miasto powinno realizować inwestycje w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego? Tereny inwestycyjne świecą pustką? Jak chcą Państwo zainteresować nimi inwestorów?

Zaleski: - Potężna strefa ekonomiczna jest 7 km od miasta. Zmieniono już tam zasady inwestowania, mogą się pojawić inne firmy niż pierwotnie planowano. To zaspokaja potrzeby, jeśli chodzi o inwestowanie. Strefa ekonomiczna może i powinna powstać na obszarach prywatnych, na terenie Elany. Potrzebne są tutaj decyzje rządu. Współpraca z prywatnymi inwestorami, to przede wszystkim przystosowanie i przygotowanie im warunków do inwestowania. W tej chwili kładziemy rury, uzbrajamy teren JAR. Tam będą powstawały firmy oraz mieszkania. W przyszłym roku takie działania rozpoczynamy na terenie między Szosą Lubicką a ul. Olsztyńską. Przedsiębiorcy będą mogli liczyć też na ulgi, jeśli będą tworzyć nowe miejsca pracy, a także korzystać z przygotowanych przez miasto urządzeń i instalacji. Właśnie rozpoczęła się realizacja kolejnej dużej inwestycji w Toruniu. Ca-storama weszła na teren Polche-mu. Dużych terenów inwestycyjnych w Toruniu jest coraz mniej, oczywiście są one coraz częściej silniej zainwestowane. Najważniejsze jest stworzenie warunków do inwestowania, czyli uzbrojenie gruntów. I to robimy.

Milczarek: - Mamy strefę ekonomiczną w Łysomicach i Solcu Kujawskim, więc relatywnie blisko. Można by rozszerzyć strefę łysomicką. Potrzebna jest debata z ludźmi biznesu, nie tylko toruńskiego, ale też regionalnego i ogólnopolskiego. Trzeba wypracować metody w ramach narzędzi, którymi dysponuje miasto, aby temu biznesowi opłacało się inwestować w Toruniu, niekoniecznie w Łysomicach czy Solcu. By wpływy z podatków zostały w naszej kasie. Jaka współpraca z inwestorami? Owocna. To muszą być przygotowane grunty, ale też przyjazny urząd. Nie tylko uśmiech na ustach urzędnika, ale też kompetentny urzędnik, przejrzyste procedury. Tereny inwestycyjne trzeba uzbroić i stworzyć wizerunek Torunia jako przyjaznego miasta inwestorom, produkt inwestycyjny dla ludzi z różnych branż, a nie tylko dyskonty czy markety.

Przybylski: - Faktycznie mamy już w pobliżu strefy ekonomiczne. Ja bym skupił się na innym, nie mniej ważnym przedsięwzięciu, jakim jest promocja małych i średnich przedsiębiorstw. Mamy Toruński Fundusz Poręczeń Kredytowych, który bardzo dobrze działa i myślę, że trzeba by w tę stronę pójść, żeby przez tę formę aktywności gospodarczej jeszcze bardziej pobudzić rozwój gospodarczy Torunia. Konieczna jest współpraca z ościennymi gminami. Czytałem artykuł, że Kraków wszedł w układ publiczno-prywatny, ale niekorzystnie skończyło się to dla gminy. Jestem sceptykiem. Często lepiej jest wziąć kredyt i spłacać go przez wiele lat niż oddać prywatnemu podmiotowi koncesję. To może być niekorzystne dla gminy.

Przybyszewski: - Dla prawdziwego gospodarza gospodarka powinna być najważniejsza. Ale rzeczywistość jest inna. Jeśli popatrzymy na budżet 2011 r., to zobaczymy, że tereny nieuzbrojone są przeznaczone do sprzedaży. Abisynia i JAR - tam uzbrojenie ma będzie dopiero realizowane. Jeśli chcemy przyciągnąć inwestorów, musimy mieć tereny już przygotowane. Musi być też klimat do współpracy. Z partnerstwa publiczno-prywatnego korzysta cały świat, cała Europa, ale też Polska. W Płocku w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego powstał pięciokondygnacyjny parking. Gdyby nie upór prezydenta Zaleskiego, to dzisiaj mielibyśmy parking przy ul. Dominikańskiej. Ale pan woli budować z pieniędzy podatników, taki pan jest. Szanowny Michale, znamy się od wielu lat, współpracowaliśmy przez ostatnie cztery lata, ale nie umawialiśmy się na modernizację ul. Mickiewicza, która jest prowadzona w taki sposób, że toruńscy przedsiębiorcy, dzięki tobie, Michał, upadli.
Udostępnij

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska