Prawda, która oczyszcza

     Po raz drugi (po sprawie o. Konrada Hejmo), odżyła sprawa agentury w Kościele katolickim. Najgłośniej mówi się o tym problemie w Krakowie. Dzieje się tak dlatego, że tamtejsi księża byli pod szczególną lupą Służby Bezpieczeństwa. Po apelu ks. Tadeusza Zaleskiego, b. duszpasterza nowohuckiej "Solidarności" i b. opozycjonisty, władze krakowskiej kurii zapowiedziały powołanie specjalnej komisji "Pamięć i troska" (szerzej pisaliśmy w "Pomorskiej" z 24 lutego, w artykule "Jedenaste: nie donoś").
     - Czy podobna komisja może powstać w diecezji bydgoskiej? - zapytaliśmy biskupa Jana Tyrawę.
     - Przez ostatnie dwa tygodnie nie było mnie w kraju, więc nie wiem, co się działo. Już w drodze do Bydgoszczy dowiedziałem się, że arcybiskup Stanisław Gądecki (_metropolita poznański - przyp. red.) _nie powoła żadnej komisji - powiedział nam w piątek bp Tyrawa.
     Pytaliśmy też, czy księża z diecezji bydgoskiej występują do Instytutu Pamięci Narodowej o przyznanie im statusu pokrzywdzonego i udostępnienie akt. - Sam niczego takiego nie nakazywałem. Jeśli to robią, działają na własną rękę.
     O tym, że wśród kleru nie ma wielkiego zainteresowania aktami znajdującymi się w bydgoskiej Delegaturze IPN mówiła nam również Krystyna Trepczyńska, szefowa tej placówki. - Najczęściej o dokumenty występują osoby duchowne, związane z uczelniami w naszym regionie.
     Ks. Kazimierz Sowa, b. prezes Radia Plus, w jednym z wywiadów powiedział, że nie przewiduje, iż będziemy świadkami masowego ujawniania informacji o agentach w Kościele przez samych księży. Powód? - _Nie wszyscy są skłonni ujawniać pewne fakty ze swego życia - _twierdzi ks. Sowa.