Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracy nadal nie ma

TATIANA MIKUŁKO (68) 324 88 19 [email protected]
- Ta Unia ludziom po kieszeniach dała. Widzę, jak wyszukują tanich rzeczy, co kupują. Lepiej nam było przed integracją - wyznaje Urszula Owsienicka.
- Ta Unia ludziom po kieszeniach dała. Widzę, jak wyszukują tanich rzeczy, co kupują. Lepiej nam było przed integracją - wyznaje Urszula Owsienicka. Mariusz Kapała
Rok temu Gozdnica była na ustach całej Polski. W referendum 92 proc. mieszkańców powiedziało "tak" dla Unii Europejskiej. Czy dziś żałują?

Prounijne miasteczko leży 15 km od granicy z Niemcami. Mieszka tu 3.650 osób. 25 proc. z nich jest bez pracy. Żyją z lasów, bo ich wokół pod dostatkiem. Drogę do Gozdnicy wskazują strzeliste kominy. Przypominają o dawnej świetności miasteczka, którego życie kręciło się wokół Zakładów Ceramiki Budowlanej. Cegły kupowała tu cała Polska. Produkowało je 1.200 osób. Ceramika dawała mieszkania, zaopatrywała w wodę, organizowała imprezy kulturalne i wczasy pod gruszą. Dziś zatrudnia 100 pracowników. Z 30 kominów dymi się nadal tylko z czterech. Rok temu podczas unijnego referendum ludzie poszli do urn, bo mieli nadzieję na lepsze życie. "Wychodzili" najlepszy wyniki w Polsce. 92 proc. mieszkańców było na tak.
Premier Leszek Miller w ostatnim dniu swojego urzędowania przyznał im 100 tys. zł w nagrodę. Pieniądze miały pójść na remont podstawówki. Zapisano je nawet w miejskim budżecie. Jednak premier Marek Belka decyzję anulował. Burmistrz Jan Piotrowiak chciał pozwać rząd polski do sądu.
- Pozew leży w szufladzie, bo obecny wojewoda obiecał, że w tym roku pieniądze dostaniemy - zdradza włodarz. - Wydamy je na dokończenie modernizacji szkoły.

Pracy nadal nie ma

Co stało się z nadzieją gozdniczan?
- Wyparowała - odpowiada 22-letni Marcin Urbański. - Unia nic nie zmieniła. Pracy nadal nie ma, a w sklepach drożyzna.
Marcinowi dwa miesiące temu urodziła się córka. To jedyna pozytywna zmiana, jaka dokonała się w jego życiu przez ostatni rok. Żyje z renty. Po rodzicach przejął skup grzybów i jagód. Mama do Niemiec wyjechała do pracy. Jak chłopakowi jest ciężko, podeśle parę groszy. Brat Marcina Piotr do referendum nie poszedł, bo był w wojsku. Niedawno z Włoch wrócił. Pracował przy zbiorach.
- Jak niewolnika mnie traktowali, a zapłata marna - wspomina Piotr.
Mimo wszystko do słonecznej Italii chce powrócić. Dlaczego?
- A tu co robić? - pyta.

Mleko, kaszanka, pasztetowa...

Urszula Owsienicka co miesiąc czeka na dwa dni: 26 i 1. Wtedy ludzie zasiłki z opieki dostają i długi regulują. Pani Urszula sprzedaje w lumpeksie swojej córki. Otworzyły go, gdy Polska w Unii się znalazła. Miał przynieść pieniądze i dostatek, ale rzadko kto płaci tu gotówką. Dlatego 32-kartkowy zeszyt jest czarny od nazwisk i kwot. Ten winien 5 zł, tamten 50.
- Ludzie tacy biedni, że nawet w lumpeksie na zeszyt kupują. Czekają aż bluzki do złotówki obniżę. Niektórzy w grudniu coś wzięli i do dziś nie zapłacili - zdradza Owsienicka. Za Unią była, ale żałuje wyboru. No bo, co za czasy, żeby młodzi pracy nie mieli? Żeby z miasta musieli uciekać?
- W sklepach mamy unijne ceny to i pensje powinny być unijne - twierdzi kobieta. - Kiedyś ptasiego mleczka i cukierka mogłam sobie kupić. Dziś tylko mleko, kaszanka i pasztetowa.

Pierwszy bocian

Trudno żyje się Piotrowi, który w Ceramice 17 lat przepracował. Serce mu się kraje, gdy patrzy na trawę, co na miejscu jego kotłowni wyrosła. W piecach razem z Franciszkiem Stasiakiem palił. Pan Franciszek do emerytury doczekał.
- Tu my się przebierali - spracowany mężczyzna pokazuje na zrujnowany budynek, w którym kiedyś szatnie były. - Gdy wieźli wagonami pył do cegieł, ulice robiły się czarne. Jak padał deszcz, a panie miały pończochy na sobie, od razu oczka im szły. Takie to żrące było.
- Dziś już powietrze czyściejsze. Nawet bocian za torami gniazdo uwił - dodaje Piotr.
Obaj panowie wzięli udział w referendum. Pan Franciszek dla wnuków i prawnuków. Piotr dla córki.
- Na studia idzie - chwali się. - Będę musiał pracę dorwać. Z zawodu jestem piekarzem. Chciałem się nająć do naszej piekarni, ale na początku tego roku padła. Może to z powodu Unii?

Znowu jest głośno

Burmistrz Piotrowiak w integracji widzi dla miasta korzyści. Z dumą wylicza, że odkąd otwarto granicę do pracy w Anglii 15 osób wyjechało. Są tam elektronikami, budowlańcami, stolarzami, nauczycielami angielskiego. W sumie w Europie na chleb 100 gozdniczan pracuje. Połowa z nich legalnie.
- W ostatnim roku sprowadziły się do nas cztery rodziny. Mamy Amerykanina, który mieszkanie kupił i na wakacje przyjedzie - zdradza włodarz. - Gozdnica to dobre miejsce do odpoczynku. Gorzej, że młodzi nie widzą perspektyw. Szukałem inżyniera po studiach. Znalazłem raptem dwóch. Jeden z nich dostanie pracę. Będzie zarządzał sieciami gazowymi.
Dziś małe miasteczko przy granicy z Niemcami znów jest na ustach całej Polski. I nie tylko. Reportaż o tym, jak się żyje w miejscu, gdzie prawie wszyscy głosowali za integracją europejską, przyjechał pisać dziennikarz z największej gazety w Holandii.
- Głośno o nas i chcemy to wykorzystać. Na dniach dostaniemy od nadleśnictwa 45 hektarów pod inwestycje. Rozgłos pomoże w przyciągnięciu biznesmenów - zapewnia Piotrowiak.

Jak górnicy

Co jakiś czas Gozdnicą wstrząsa huk burzonych kominów. Dyrektor Ceramiki Arkadiusz Matusik chce pozbyć się straszaków. Burmistrzowi jest szkoda, bo mniej podatków do miejskiej kasy wpłynie. Ludziom łza się w oku kręci.
- Gozdniczanie są jak górnicy. Boli ich, gdy burzą zakład, w którym krwawicę zostawili - tłumaczy J. Piotrowiak, też były pracownik Ceramiki. - Muszą jednak zrozumieć, że w dzisiejszych czasach o postępie nie świadczą kominy lecz najnowsze technologie.
Dyrektor Matusik na sentymenty nie da się złapać. Miesiąc temu przyjechał z Wałbrzycha. Twierdzi, że w jego mieście żyją raczej europesymiści. Dziwi go zatem referendalny wynik Gozdnicy.
- Ci ludzie musieli mieć wielkie nadzieje - duma spoglądając za okna Ceramiki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska