MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Praca... uzdrawia

Jolanta Zielazna
Ewę rano "uzdrowił" orzecznik ZUS. Wieczorem usiłowała popełnić samobójstwo. Prokuratura wszczęła śledztwo, czy nie popełniono błędu.

     Krzysztof, z zawodu kierowca, u psychiatry leczył się od kilku tygodni. Wreszcie zaczął czuć się lepiej. Ale długie zwolnienie zainteresowało ZUS. Orzecznik uznał, że pora wracać do pracy. Krzysztof miał do wyboru: rzucić pracę albo przerwać leczenie. Po lekach stawał się otępiały, ryzyko spowodowania wypadku było zbyt duże. Odstawił tabletki, choroba wraca. Sprawa jest w sądzie.
     Na trzecie miejsce
     
Najpierw zmieniono zasady orzekania o rentach. Później, w połowie 1999 roku zaostrzono kontrolę zwolnień lekarskich. Wcześniej chorowaliśmy na potęgę. ZUS co roku płacił za miliony dni niezdolności do pracy. Dostać zwolnienie było wówczas wyjątkowo łatwo. Nie ukrywano, że kontrole mają to ukrócić.
     Psychiatrom do dziś często stawia się zarzuty, że zbyt hojnie szafują zwolnieniami. - Wystarczy, że w jakimś zakładzie zaczynają się grupowe zwolnienia, a nagle co drugi pracownik leczy się u psychiatry - komentowano jeszcze niedawno z przekąsem w ZUS. Dziś tego przekąsu już nie ma. Dr Ryszard Skrzypek, główny orzecznik bydgoskiego ZUS mówi, że choroby psychiczne wysunęły się na trzecie miejsce. Po schorzeniach układu ruchu i krążenia są najczęściej pojawiającą się przyczyną zwolnień i wniosków o rentę. - Z naszych obserwacji wynika, że więcej jest ich tam, gdzie jest duże bezrobocie - zauważa dr Skrzypek. - Ale to jest zrozumiałe.
     - Takie to są choroby, że ludzie uciekają przed problemami życiowymi - mówią psychiatrzy. Stres, utrata pracy nasilają lub ujawniają choroby, które - może w innych sytuacjach - przebiegałyby znacznie łagodniej. Nie bez powodu ogłasza się społeczne akcje, jak choćby ostatnio "Depresja jest chorobą". Prof. Aleksander Araszkiewicz, szef kliniki psychiatrii bydgoskiej Akademii Medycznej i wojewódzki konsultant w tej dziedzinie: - Na świecie depresja uznawana jest za drugi z powodów niezdolności do pracy. U nas nie.
     Zaszkodzą pacjentom i sobie
     
Nowe zasady szybko odczuli pacjenci poradni psychiatrycznych. Przy pomocy orzeczników ZUS w szybkim tempie zaczęli "zdrowieć". - Problem jest do dziś, nie tylko ze zwolnieniami, ale także ze skierowaniami na rentę - mówi dr A., jeden ze znanych bydgoskich psychiatrów. Ostatnio 2-3 razy w tygodniu pacjenci informują go o przerwanym zwolnieniu. Decyzja orzecznika jest arbitralna. Chory następnego dnia musi stawić się w pracy.
     Dr A., a także B., który za chwilę pojawi się w tekście, w rzeczywistości mają inne inicjały. Wolą nie mówić pod nazwiskiem. Bo zaszkodzą pacjentom albo sobie. Nie daj Boże, gdyby stracili prawo wystawiania zwolnień! Cóż wart jest taki lekarz dla pacjentów?!
     Z nieoficjalnych rozmów wynika, że przerywanych jest około 10-20 proc. zwolnień trwających 2-3 miesiące. Już samo wezwanie na kontrolne badanie powoduje, że zdrowie gwałtownie siada.
     Świetne, samotne posunięcie
     
Psychiatrzy na przerywanie ich zwolnień pomstowali, ale we własnym gronie. Dopóki Maria John, specjalista ze Świecia, nie interweniowała u rzecznika praw obywatelskich. Skończyło się odgórnym zaleceniem z ministerstwa, by pacjentów przychodni psychiatrycznych obowiązkowo kierować na konsultacje do specjalistów.
     - To było świetne posunięcie - chwalą dziś niektórzy lekarze doktor John. Ale nikt jej wtedy nie wsparł, pozostała sama.
     - Pacjenci biorą psychotropy, po których naprawdę nie funkcjonują normalnie, a ZUS każe im wracać do pracy. Jeszcze gorzej, jeśli dotyczy to kierowców i każe im się po takich lekach siadać za kierownicę - _wylicza Maria John.
     Od ministerialnego zalecenia minęło już trochę czasu i - w odczuciu psychiatrów - sprawa wraca na stare tory. - _To, że nas kontrolują, to norma
- mówi lekarz B. - Takie ich prawo. Ale żeby przynajmniej robił to specjalista lepszy ode mnie, a nie ktoś, kto o psychiatrii nie ma pojęcia. Jego koledzy przestrzegają: orzecznik powinien działać ostrożnie. Poruszając się jak słoń w składzie porcelany może doprowadzić do tragedii. Ryzyko popełnienia przez chorego samobójstwa jest bardzo duże.
     Psychiatrzy oceniając sytuacje, w jakich przerywa się leczenie ich pacjentów, sądzą, że orzecznicy o współczesnej psychiatrii mają kiepskie pojęcie. Tymczasem dr Skrzypek zapewnia: - Absolutnie wszystkie zwolnienia od psychiatrów sprawdza lekarz- orzecznik i konsultant psychiatra. _Specjalistom trudno w to uwierzyć.
     Profesor Araszkiewicz jest konsultantem dla włocławskiego ZUS. I mimo że to on jest uznanym w środowisku autorytetem, początkowo też jego opinie zmieniał lekarz, który z psychiatrią nie miał nic wspólnego.
     Patent na cztery miesiące
     
Jeszcze większe problemy mają chorzy, których lekarz kieruje na rentę. Bo tu już obowiązkowych konsultacji ze specjalistami nie ma. Dr Andrzej Cholewiński, dyrektor Miejskiej Przychodni Zdrowia Psychicznego w Bydgoszczy zastrzeżeń do kontroli zwolnień nie ma. Nie ukrywa jednak, że ma wiele zastrzeżeń i wątpliwości wobec polityki ZUS w kwestii rent. - _Renty przyznaje się na cztery miesiące, pół roku, rok. Istnieje wiele chorób, które wymagają leczenia dłużej, dwa czy trzy lata. W zespole lękowo-depresyjnym przyznanie renty na 3 miesiące całkowicie uniemożliwia skuteczne leczenie. _O innych zastrzeżeniach doktor publicznie mówić nie chce. Bo - jego zdaniem - każda taka publikacja niekorzystnie odbija się na pacjentach. Doktor załatwia sprawy w inny sposób.
     Niektórzy psychiatrzy też próbują sprawy załatwić inaczej. Chcieliby, żeby ktoś wyjaśnił orzecznikom, na czym polega specyfika chorób, którymi się zajmują. Że nawet chwilowa poprawa nie oznacza, iż ktoś może pracować. Że renta na cztery miesiące (!) - to ostatni patent bydgoskich orzeczników - nic nie daje w chorobie, którą leczy się dwa - trzy lata. Podobnie jak porada, by chory wziął się w garść albo uwaga, że na lęki najlepszym lekarstwem jest praca. Niektórzy lekarze rozmawiają, wyjaśniają, przedstawiają dokumentację na obronę racji swoich i chorego.
     Niech się władze dogadają
     
Trudno jednak sobie wyobrazić, by działał tak choćby co drugi z kilkudziesięciu lekarzy psychiatrów w województwie! Specjalista psychiatrii Włodzisław Giziński proponował inne rozwiązanie. Niedawno regionalny oddział Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego dyskutował o depresjach i leczeniu stanów lękowych. Wyszło, że prawie każdy z lekarzy miał w tej materii niedobre doświadczenia z ZUS. - _Uważam, że orzecznicy powinni zostać dodatkowo przeszkoleni z psychiatrii. Zaproponowałem, byśmy w tej sprawie wystąpili do naszego Zarządu Głównego
- mówi dr Giziński.
     - Może na najbliższym posiedzeniu postawię sprawę. Tyle razy była poruszana i nigdy doprowadzona do końca - mówi prof. Araszkiewicz, który jest wiceprzewodniczącym Zarządu Głównego Towarzystwa Psychiatrycznego.
     Błąd czy szkoda
     
Doktor John nie czeka, aż gdzieś ktoś coś postanowi. Zgłosiła do bydgoskiej prokuratury, by ta zbadała, czy nie doszło do naruszenia prawa. W jednej sprawie ZUS "uzdrowił" pacjenta na kilka dni między pobytami w szpitalu. Biegli sądowi potwierdzili, że przerwanie zwolnienia było bezzasadne. Drugi problem to właśnie opisana na wstępie Ewa. Chorowała od dłuższego czasu. Rano orzecznik ZUS uznał, że jest zdrowa i następnego dnia miała iść do pracy. Wieczorem kobieta próbowała popełnić samobójstwo. W trzeciej sprawie lekarz ubezpieczalni orzekł, że chory jest zdolny do pracy, a lekarz zakładowy sprzeciwił się. Po kilku dniach mężczyzna wylądował w szpitalu.
     W grudniu Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz-Południe wszczęła w tej sprawie śledztwo. Po przesłuchaniach orzeczników o opinię poproszono Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Czy skończy się zarzutem o błąd w sztuce, czy o działanie przez funkcjonariusza publicznego na szkodę prywatnej osoby, tego dziś nikt nie przesądza.
     - Chcę doprowadzić do tego, by orzecznik osobiście odpowiadał za swoją decyzję, a nie chował się za instytucję, żeby zaczęli płacić odszkodowania - mówi Maria John.
     I przygotowała dla prokuratora następne sprawy. Tym razem rentowe.
     Imiona poszkodowanych Krzysztofa i Ewy są zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska